Kiedyś na jednym z portali przeczytałam stwierdzenie – ptytanie faceta…
“zadajesz się z lesbijką zostaniesz lesbijką, zadajesz się z gejem zostaniesz pedałem”
——————–
Zdenerwowałam się troszenkie na takie stwierdzenie-pytanie… ale nie ma głupich pytań… SĄ NIESZCZERE ODPOWIEDZI…
Nie można wszystkiego do jednego worka wsadzać, i wiem z doświadczenia, obserwacji życia że to jest brednia KIEDY UŻYWA SIĘ STEREOTYPÓW. . . Jest to myślenie rasistowskie, poniżające które stosuje Kaczyński.
Nie zawsze sprawdza się maksyma…
“z kim przystajesz takim się stajesz”
Wiele jest kobiet które przyjaźnią się z lesbijkami, a nadal są hetero i to nic nie zmieni.
Zauważyłam także, że hetero panie czują się swobodniej w śród lesbijek, czy też z paniami biseksualnymi niż w śród hetero. Ale z mojego doświadczenia.. ja fajnie się czuje wśród hetero – masażyk czasem zrobię… „czasem” – znaczy to,że też masaż potrzebują moje przyjaciółki – ale one nie są bi, nie są lesbijkami… Mają mężów, partnerów… po prostu tylko potrzebują mojego dotyku, i z tego co wynika. Nigdy nie zwiążą się z kobietą…. Ot, tak po prostu spotkały mnie na drodze życia i skorzystały. Ale dzięki temu, że mnie spotkały wiedzą jak w swoim związku czy to z kobietą czy też mężczyzną… tak pokierować że w seksie są szczęśliwe, odlot mają.
Ale też często muszą ukrywać przed rodziną, znajomymi że takie kontakty utrzymują jak ze mną… Ale kochani, jestem szczęśliwa, że w wielu przypadkach z tymi moimi znajomymi, czy też przyjaciółkami nauczyłam ich / je jak „uprawiać” seks.. Dzięki temu, uratowałam parę związków… A nie jestem terapeutom małżeńskim.
Terapeuta małżeński to tak jak sekta kościelna – doi pieniądze…
Przyjaźń między hetero a les czy bi jest trwalsza niż między hetero… ale w tym przypadku mogę oczywiście się mylić…
No, ale to moje, moja obserwacja i doświadczenie. Może ktoś inny ma inne doświadczenie czy obserwacje, odczucia…
-Mokra jesteś suko – uderzyłam cię lekko w pupę -zakazuję ci się podniecać!
Jesteś przywiązana z rękoma wzniesionymi do góry, klęcząc z całej siły opanowujesz pulsowanie różyczki. Kolana cię bolą, ręce bolą… wytrwać musisz w tej pozycji. Dotykam twojego pępka, twoja cipunia jest nieposłuszna – różyczka pokryła się kropelkami śliskiej, pachnącej podnieceniem rosy wypływającymi z wnętrza… za karę pejczem przeszyłam ze świstem twoje pośladki, ciekną ci łzy jak śluz z pici.
-Błagam, nie tak mocno – jęknęłaś
-Moniś błagam – ledwie słyszalny głos wypłyną z twoich ust
-Cicho, nic nie mów – warknęłam, -mokra jesteś suko, kara musi być… miałaś zakaz podniecać się – powtórny świst przeszył powietrze…
Odwiązałam ci ręce…
-Podejdź do kanapy – rozkazałam
Wstajesz, „świst” bata powala cię z powrotem na kolana
-Czy kazałam ci wstać? – ostrym głosem spytałam
-Nie, ale myślałam że mogę – cichutko szepnęłaś
-Od myślenia jestem ja! A ty dziwko by mnie słuchać!
Założyłam ci smycz i ciągnąc jak nieposłuszną sukę, zaprowadziłam do kanapy. Patrzysz na mnie sarnimi, pięknymi oczyma.
„Uległa piękna łania”
Taka śliczna i bezbronna Kajdanki na rekach, kajdanki na nogach
Leżysz na brzegu łóżka nie mogąc się ruszyć Patrzysz błagalnie oczęta mrużysz Tym mnie nie wzruszysz
Patrzę na twoje ciało zalotnie ułożone Piersi jak owoc granatu rozkoszą pobudzone
Zbliżam się powoli, zapadasz w niemoc Odwiedzam zakamarki słodkiego wzgórza Wenery Ono doprowadza mnie do Weny
Chciałabyś drapać z namiętności mnie Nic z tego miła ja mocno trzymam cię
Nie rozszarpiesz mnie, połykam soczki twe Dla mnie radość kiedy widzę podniecenie twoje W orgazmie rozpływasz, rozkosz wielka cię rozpiera
Spragniona soczki spijam twe, one błyszczą się Powoli po brzuszku, piersiach drażnię
Oto kochanka moja uległa piękna łania Otchłań rozkoszy zniewala Wzrok mój nienasycony pochłania
Ten widok tak uroczy świat cały mi przesłania Moją duszę wzbudza do grania
Na kolanach z grymasem bólu na twarzy idziesz posłusznie. Przy kanapie nakazuję ci nadal klęczeć. Zawiązuję ci oczy, knebluję usteczka specjalną kuleczką do tego przeznaczoną… -będę musiała pomyśleć o zakupie więcej akcesoriów – pomyślałam. Rozłożyłam ci ręce z jednej i z drugiej strony, przywiązując w przeciwnych kierunkach do haków.
-No dziwko, teraz sobie poczekasz… – Poszłam po szampana. Wijesz się… nie możesz krzyczeć, zawołać…
Fakt… Kawa to moja miłość bez której jeśli jej brak cierpię i opadam z sił…
„Poranna kawa”
Poranna kawa paruje Z promieniem rannego słońca się miesza
Spokoju mi przynosi i na strój poprawia To dzięki niej do życia dostaję chęć
Kiedy z rana czule otula mnie leń Co chciałby bym spała cały dzień
Kawka, kochanka moja Daje mi szczęście z samego rana
Ona to czyni rzem nie jest zaspana Energię dostaję z samego rana
Radość, uroki porannej chwili daje Niech ten żałuje kto nie czuje jej w duszy granie
“Marudzenie o kawie”
Hej kochani, ja dopiero się obudziła, a jak u Was samopoczucie?
„Czy tak się stanie?”
Poranna kawa parując Z promieniem słońca się miesza
W spokojnym nastrój ją słodzi W powietrzu uśmiechy rozwiesza…
Moc obowiązków i pracy jest Lecz melancholia dręczy mnie
Pragnę zgarnąć ciepło do myśli Rozpalić w sobie źródło radości
Chcę aby urok porannej chwili Do zmroku w sercu mym gościł
-“Czy tak się stanie?” – Zadaję sobie to pytanie
Czy kawa parując o poranku Zmiesza się z promieniem słońca?
Czy nastrój zadumy mi osłodzi A uśmiech na moich ustach się ułoży?
Wiecie co, synek miał mi kupić kawę no i kupił ale w ziarnie. Ha ha ha i nie mogę jej zmielić bo nie dość że ja nie mam młynka, to i sąsiadeczki nawet te z datą wskazującą na… no kobietom nie wypomina się wieku, no i też nie mają. A jak miały to elektryczny, ale im się spaliły – nie podejrzewam je o to bynajmniej, że mi nie chciały pożyczyć młynka, bo nawet w szale depresji błagałam aby mi zmieliły hi hi hi hi. No kuźwa ni mam hahaha…
Ale też z tak elektrycznego to raczej bym nie chciała, bo nie mieli na miałko. No ale z braku laku i teściowa dobra… No nie, za chiny nie zmieliłam tejże kawy, synek musiał iść po mieloną. Ale wiecie co? To tylko taki był wstęp króciutki do mojej refleksji, zapytania się Was o jedną rzecz…
No bo (ponoć tak nie zaczyna się zdania od „no bo”)… No bo tak się zastanawiam od tamtej pory nad kawą – i czy Wy panie macie może takie odczucie – że to nie ta kawa co kiedyś. Młodzieńcze pokolenie pamięta mieloną tylko ha ha ha… Wiecie, jak synek mi kupił tę w ziarnie, to nawet nie pomyślał, że będę musiała ją zmielić. Jak mu to powiedziałam, to się zdziwił i padło pytanie -“to jej tak nie można zalać? Przecież się rozpuści…” Ha ha ha… jebłam śmiechem. Ot i tak niektóre sytuacje młodzież mogą dziwić i będzie dziwić. Kawa sobie leży, a ja kupię młynek.
Nigdzie nie mogłam dostać na ręczne mielenie, w końcu babeczka w sklepie obiecała mi go dla mnie zamówić. No to w przyszłym tygodniu będę mieć na świeżutko mieloną kawkę…
No i znowu zeszłam z tematu. Kochani, czy nie uważacie, że z tą mieloną nie robią nas przypadkiem w bambuko? Dla ciekawości wzięłam i przeczytałam, co na opakowaniu mielonej kawy pisze i przeczytałam:
„swój aromat zawdzięcza mieszance odpowiednio dobranych kaw naturalnych pochodzących z wybranych plantacji świata, oraz starannemu procesowi palenia i mielenia”
No ale jakich kaw? A czemu nie ma tego fantastycznego aromatu, który przy świeżo mielonej się rozchodzi i przy zalewaniu? No wiadomo, że z lekka wywietrzała… Ale co znaczy ”mieszanka kaw”?
Normalnie, to masz w ziarnach to jeden gatunek, a czy przypadkiem ta mieszanka to nie jakieś śmietkowate odpadki kawy? Dlaczego kawa na mnie nie działa? Odpowiednia ilość kofeiny w kawie powinna pomóc, prawda? Założę się, że wielu z Was pije mieloną kawę, a i tak śpią jak misie w zimie. Kiedy dostanę młynek, wypiję świeżo zmieloną kawkę, nawącham się tego aromatu który w podświadomości pamiętam, to co tak urzekało w powonieniu, wówczas napiszę Wam jak na mnie zadziałała świeżo wymielona kawa.
„Kawa, kawusia”
Kawa, kawusia – najlepsza na świecie Pomaga mężczyźnie, pomaga kobiecie Nawet osobie na zaostrzonej diecie
Wstajesz raniutko taka rozbita A po wypiciu?… – nie ta kobita
Żwawa, radosna, pełna humoru Uciecha wielka, bo tyle humoru
Och, bez tej kawy?… – nie ma obawy Kawusia była jest i zostanie Kawusię każdy zawsze dostanie…
————–
A jak myślicie kochani, czy mam choć troszku racji, czy tylko to takie moje przebłyski podejrzeń, że zamiast kawy śmieci piję, pijemy?…
Często zarzucamy partnerce to że nie słucha nas, ale czy my ją słuchamy? Bez kompromisów nie ma związku, ale to zależy jaki on jest. Iść na kompromis to jest ważna sprawa.
Stwierdzimy -”czy dużo wymagam, to taki malutki kompromis… – ona nie spotyka się ze swymi znajomymi, to ja nie będę tyle palić. Przecież wiedziała że palę wiążąc się ze mną. Teraz mordę piłuje, że za dużo kopcę i śmierdzę papierosami”.
Dla kogoś może być maluśki kompromis, dla drugiej strony bardzo ważny i nie do zaakceptowania. Na który absolutnie się nie zgodzi. Jak to sobie wyobrażasz, że nie będzie jej wolno spotkać się z koleżankami? A że wiedziała, że ty palisz? Mniej paliłaś, jak się poznałyście. To żaden kompromis… Ty nic nie tracisz, ona tak. Jedynie możesz zyskać zdrowie. A czy nie zastanowiłaś się, że nie chce z tobą seksu uprawiać z powodu zapach papierosów na twoim ciele, we włosach w ustach kiedy cię całuje? Kto chce się całować z popielniczką. Możesz stwierdzić -”przedtem mnie całowała i nie przeszkadzał jej zapach i smak moich ust”. Może inne papierosy, bardziej śmierdzące palisz – często osoby palące przy pierwszych randkach palą mniej śmierdzące, lepszego gatunku papierosy. Z czasem dla oszczędności kupują gorszy gatunek, lub wracają do papierosów które palili, zanim poznali tę osobę.
Jeśli obydwie osoby palą, to ok. Jeśli zaakceptowała cię że palisz a ona nie pali, to znaczy że cię kochała i może nadal kocha, lecz ty na początku dbałaś o jamę ustną, teraz to zaniedbujesz, nie starasz się bo i po co? Przecież jest już twoja.
Osobie nie palącej, nie jest łatwo na co dzień przebywać z osobą lubiąca dymek. Ale takie związki istnieją, i mają się dobrze. Kiedy zaczynamy stawiać warunki, ograniczenia, musimy liczyć się z tym, że i druga strona nam postawi taki co nam nie będzie na rękę. Coś za coś. Więc zanim zaczniemy je stawiać, zastanówmy się czy warto.
To, co piszę na dany temat, to są moje wyłącznie przemyślenia i nie można brać tego jako instrukcji obsługi na życie. Każdy kieruje się swoją intuicją, nawet jak ona zawodzi. Ja tylko mogę wskazać mój punkt widzenia, czy też doradzić, ale to każdy z osobna sam musi podjąć decyzję jak postępować.
Wybór wibratora, jaki powinien być… no właśnie, jaki najlepszy jest… hi hi hi… na pewno taki co dobrze wibruje.
“Metalowy czy plastykowy – oto jest pytanie”
Otrzymałam pytanie… cyt.
„Pani Moniko chcę kupić sobie wibrator, ale zastanawiam się nad wyborem i jaki jest lepszy… metalowy czy też plastykowy?
Nie chodzi o kształt czy o wielkość, bardzo mnie kręci zimny dotyk metalu głęboko w pochwie, ale czy mi nie zaszkodzi, może jednak plastykowy?”
Koniec cyt…
Kogoś może rozśmieszy to pytanie. Pomyśli sobie -co za idiotka o to się pyta?
Są pytania, co dla niektórych mogą wydać się idiotyczne, naiwne a może i głupie, ale ja zawsze do każdych podchodzę poważnie – chyba że jakiś żarcik jebnę. Nie ma głupich pytań, ale są głupcy którzy się z nich śmieją. Często ci, co sami nie potrafią zadać pytania, czy tematu poprowadzić wszystko uważają za głupie, bezsensowne. Ale jak ich poprosić o mądry temat… to pyska zamykają i gdzieś znikają.
Dostałam też inne pytania, np takie -”czy w w czasie miesiączki, można odbyć stosunek”
Postaram się na to pytanie i inne odpowiedzieć tak, jak ja o tym myślę. A teraz przejdźmy do tematu – wibratora.
Na początku kupujemy wibrator najprostszy. Z czasem kiedy zaczynamy mieć większe doświadczenie w obsługiwaniu go, doświadczenie w seksie zaczynamy być coraz bardziej wybredni.
Na, początku też kupujemy najprostszy, ponieważ krępujemy się pytać o bardziej wyrafinowany. Z czasem stajemy się odważniejsi, pewniejsi siebie.
Weszliśmy w wiek XXI z większym ich wyborem. To, co można było kupić np. w Holandii w latach 90′ XX w u nas dopiero raczkowało… Na całe szczęście, już tak mocno nie jesteśmy w tyle do zachodu – ale jest totalna różnica… to co w cholanci było w XX wieku, my mamy dopiero w XXI.
Jaki wibrator wybrać? Jeśli ktoś lubi metaliczność i zimno czuć, to jak najbardziej metalowy… Oprócz metalowego i plastykowego są jeszcze wibratory akrylowe oraz lateksowe, a nawet z tworzywa zwanego cyberskórą imitująca naturalną skórę.
Wybór wibratora to sprawa indywidualna, a w miarę stosowania apetyt będzie rósł. Zaczniesz odczuwać różnicę w sile wibrowania, odczuwania różnych przyjemności, bodźców co do grubości, wielkości. Zwrócisz uwagę na zakup wibratora z dodatkowymi wypustkami do drugiego otworu, wypustkę która będzie wibrowała łechtaczkę a “sam” wibrator wchodził do środka.
Spytaj siebie co oczekujesz od wibratora. jeśli zimny wkład to metalowy jak najbardziej, tak jak lubisz czuć. Piszesz że kształt nieważny, a jednak uważam że kształt jest ważny. Zastanów się nad kształtem. Teraz piszesz że nie ważny kształt, rozmiar, ale z czasem zaczniesz szukać innych doznań, urozmaicenia… Zaczniesz kupować z dodatkową wypustką wibrującą do stymulacji łechtaczki, a także drugą która jest przy nim, sięgającego do rowka poniżej. Jeśli nie jesteś zbyt mokra, to lepiej użyć lubrykant – unikniesz otarć. Poza tym, po co się męczyć liżąc, nawilżać palec żeby łechtaczkę zawilgocić? Smarujesz lubrykantem i jedziesz, szybciej też orgazm doznasz. Wibrator można też używać wspólnie – są wibratory obustronne.
W przyszłości podejrzewam, że będą jeszcze wymyślniejsze akcesoria do sprawiana orgazmu. Niektóre kobiety wprowadzają sobie kuleczki gejszy do pochwy, i lubią przechadzać się z nimi, szczególnie po schodach. Ok, zeszłam z tematu…
“Barbara Krafftówna – Dramat w ogródkach działkowych”
———————-
No kochani, jak się czujecie… ja znakomicie, szczególnie kiedy mam wspomnień czar… Już działeczki nie mam, ale wiele mogłaby opowiedzieć. Wiele „widziała”, „słyszała:…
„Na działeczce coś się dzieje”
Piękny słoneczny dzień. Piwko, grilek – żyć nie umierać. Energia słoneczna rozpiera każdą cząsteczkę mojego istnienia. Cudownie jest. Trzy piwka łyknięte. Ramzesik za suczkami biega. Kochana psina, rottweiler a do rany przyłóż – nie wiem czego ludzie się czepiają tej rasy. To od właściciela zależy jak pies się zachowuje… – ha ha ha… często mi przygadujesz, że ja to jak Ramzi, żadnej nie przepuszczę ha ha ha…
Jemu zawsze się chce. Niejeden mężczyzna pozazdrościłby mu jego energii do seksu.
Leżysz na leżaku, cisza. Nawet ptaszkom nie chce się ćwirgolić. Suki pokładają się, szukają cienia… żal mi jest ich. Ten suczek nie da im ni chwili spokoju. Wołam go. Uśmiechasz się, żartujesz że mnie -”jak ci się nie chce seksu to i psu zabraniasz” ha ha ha… – śmiejesz się ze mnie. Spojrzałaś zalotnie w oczy, kurwiki zabłysły pożądaniem, rękę skierowałaś pod swoje majteczki. Patrzysz na mnie błyszczącymi się kurwikami w oczach wyszukując mojej reakcji na twój ruch… . Stopy zaczęły ocierać się o siebie – zawsze ocierasz stopę o stopę jak chcesz seksu, kiedy jesteś podniecona… Umiesz szczuć.
Nie ruszam się z miejsca, popatrzę sobie udając że nic to mnie nie rusza. Szepczesz -”chcę żebyś mnie zgwałciła, wzięła siłą”. Spojrzałam ci w oczy – znam to spojrzenie, sam seks… W twoich rękach znalazł się wibratorek. Nawet nie zauważyłam kiedy go wyciągnęłaś. Uśmiechnęłam się do siebie… wyobraźnia nie zna granic – przemknęła mi myśl, że wibrator cały czas miałaś w środku, co mnie nie dziwi, uwielbiasz mieć w środku kulki gejszy i chodzić z nimi… szczególnie po schodach. Rozbierasz się. Rozejrzałam się do koła. Zawsze masz chęć na seks w nieoczekiwanym momencie, miejscu. Zasłania nas bujna roślinność. Powolutku zdejmujesz majteczki, biustonosz rzucasz mi na twarz. Uwielbiam to napięcie. Uwielbiam kiedy z cieknącym soczkiem siadasz mi na kolanie, ocierasz się jak kotka pomrukując cichutko. Ani jednego włoska na kuciapce… piękna, mięciutka i ślizga. Nie mogę się powstrzymać. Wzięłam wibratorek. Siadasz na kolanach tyłem do mnie. Kierujesz szeptem jak mam wibratorkiem szturchać -”o tu, o tak, wyżej, lekko w bok”… Jedną ręką masujesz sobie łechtaczkę drugą pieścisz sutek. Wibrator pomrukuje cichutko. Wchodzisz na szczyt rozkoszy. Wstałam szybkimi ruchami zmieniam twoją pozycję… ręce na krzesło, głowa w dół, pupcia wypięta… uwielbiam ten widok. Całuję, lizę delikatnie rowek. Pupcia wije się jak szalona. Wstrząsy, krzyki podniecenia. Trzymam cię mocno, palce świdrują twą głębie, pot leje się z nas wydobywając namiętność.
Ramzesik dziś seksu już nie dozna. W taki upał szkoda mi suczek.