————–
„Fantazja z BDSM”
♥ ______________ ♥
-Mokra jesteś suko – uderzyłam cię lekko w pupę -zakazuję ci się podniecać!
Jesteś przywiązana z rękoma wzniesionymi do góry, klęcząc z całej siły opanowujesz pulsowanie różyczki. Kolana cię bolą, ręce bolą… wytrwać musisz w tej pozycji. Dotykam twojego pępka, twoja cipunia jest nieposłuszna – różyczka pokryła się kropelkami śliskiej, pachnącej podnieceniem rosy wypływającymi z wnętrza… za karę pejczem przeszyłam ze świstem twoje pośladki, ciekną ci łzy jak śluz z pici.
-Błagam, nie tak mocno – jęknęłaś
-Moniś błagam – ledwie słyszalny głos wypłyną z twoich ust
-Cicho, nic nie mów – warknęłam, -mokra jesteś suko, kara musi być… miałaś zakaz podniecać się – powtórny świst przeszył powietrze…
Odwiązałam ci ręce…
-Podejdź do kanapy – rozkazałam
Wstajesz, „świst” bata powala cię z powrotem na kolana
-Czy kazałam ci wstać? – ostrym głosem spytałam
-Nie, ale myślałam że mogę – cichutko szepnęłaś
-Od myślenia jestem ja! A ty dziwko by mnie słuchać!
Założyłam ci smycz i ciągnąc jak nieposłuszną sukę, zaprowadziłam do kanapy. Patrzysz na mnie sarnimi, pięknymi oczyma.
„Uległa piękna łania”
Taka śliczna i bezbronna
Kajdanki na rekach, kajdanki na nogach
Leżysz na brzegu łóżka nie mogąc się ruszyć
Patrzysz błagalnie oczęta mrużysz
Tym mnie nie wzruszysz
Patrzę na twoje ciało zalotnie ułożone
Piersi jak owoc granatu rozkoszą pobudzone
Zbliżam się powoli, zapadasz w niemoc
Odwiedzam zakamarki słodkiego wzgórza Wenery
Ono doprowadza mnie do Weny
Chciałabyś drapać z namiętności mnie
Nic z tego miła ja mocno trzymam cię
Nie rozszarpiesz mnie, połykam soczki twe
Dla mnie radość kiedy widzę podniecenie twoje
W orgazmie rozpływasz, rozkosz wielka cię rozpiera
Spragniona soczki spijam twe, one błyszczą się
Powoli po brzuszku, piersiach drażnię
Oto kochanka moja uległa piękna łania
Otchłań rozkoszy zniewala
Wzrok mój nienasycony pochłania
Ten widok tak uroczy świat cały mi przesłania
Moją duszę wzbudza do grania
Na kolanach z grymasem bólu na twarzy idziesz posłusznie. Przy kanapie nakazuję ci nadal klęczeć. Zawiązuję ci oczy, knebluję usteczka specjalną kuleczką do tego przeznaczoną… -będę musiała pomyśleć o zakupie więcej akcesoriów – pomyślałam. Rozłożyłam ci ręce z jednej i z drugiej strony, przywiązując w przeciwnych kierunkach do haków.
-No dziwko, teraz sobie poczekasz… – Poszłam po szampana. Wijesz się… nie możesz krzyczeć, zawołać…
—————-
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
„Głupich nie sieją, sami się rodzą”
<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>