“Kawa z rana”
——————-
Fakt… Kawa to moja miłość bez której jeśli jej brak cierpię i opadam z sił…
„Poranna kawa”
Poranna kawa paruje
Z promieniem rannego słońca się miesza
Spokoju mi przynosi i na strój poprawia
To dzięki niej do życia dostaję chęć
Kiedy z rana czule otula mnie leń
Co chciałby bym spała cały dzień
Kawka, kochanka moja
Daje mi szczęście z samego rana
Ona to czyni rzem nie jest zaspana
Energię dostaję z samego rana
Radość, uroki porannej chwili daje
Niech ten żałuje kto nie czuje jej w duszy granie
“Marudzenie o kawie”
Hej kochani, ja dopiero się obudziła, a jak u Was samopoczucie?
„Czy tak się stanie?”
Poranna kawa parując
Z promieniem słońca się miesza
W spokojnym nastrój ją słodzi
W powietrzu uśmiechy rozwiesza…
Moc obowiązków i pracy jest
Lecz melancholia dręczy mnie
Pragnę zgarnąć ciepło do myśli
Rozpalić w sobie źródło radości
Chcę aby urok porannej chwili
Do zmroku w sercu mym gościł
-“Czy tak się stanie?”
– Zadaję sobie to pytanie
Czy kawa parując o poranku
Zmiesza się z promieniem słońca?
Czy nastrój zadumy mi osłodzi
A uśmiech na moich ustach się ułoży?
Wiecie co, synek miał mi kupić kawę no i kupił ale w ziarnie. Ha ha ha i nie mogę jej zmielić bo nie dość że ja nie mam młynka, to i sąsiadeczki nawet te z datą wskazującą na… no kobietom nie wypomina się wieku, no i też nie mają. A jak miały to elektryczny, ale im się spaliły – nie podejrzewam je o to bynajmniej, że mi nie chciały pożyczyć młynka, bo nawet w szale depresji błagałam aby mi zmieliły hi hi hi hi. No kuźwa ni mam hahaha…
Ale też z tak elektrycznego to raczej bym nie chciała, bo nie mieli na miałko. No ale z braku laku i teściowa dobra… No nie, za chiny nie zmieliłam tejże kawy, synek musiał iść po mieloną. Ale wiecie co? To tylko taki był wstęp króciutki do mojej refleksji, zapytania się Was o jedną rzecz…
No bo (ponoć tak nie zaczyna się zdania od „no bo”)… No bo tak się zastanawiam od tamtej pory nad kawą – i czy Wy panie macie może takie odczucie – że to nie ta kawa co kiedyś. Młodzieńcze pokolenie pamięta mieloną tylko ha ha ha… Wiecie, jak synek mi kupił tę w ziarnie, to nawet nie pomyślał, że będę musiała ją zmielić. Jak mu to powiedziałam, to się zdziwił i padło pytanie -“to jej tak nie można zalać? Przecież się rozpuści…” Ha ha ha… jebłam śmiechem. Ot i tak niektóre sytuacje młodzież mogą dziwić i będzie dziwić. Kawa sobie leży, a ja kupię młynek.
Nigdzie nie mogłam dostać na ręczne mielenie, w końcu babeczka w sklepie obiecała mi go dla mnie zamówić. No to w przyszłym tygodniu będę mieć na świeżutko mieloną kawkę…
No i znowu zeszłam z tematu. Kochani, czy nie uważacie, że z tą mieloną nie robią nas przypadkiem w bambuko? Dla ciekawości wzięłam i przeczytałam, co na opakowaniu mielonej kawy pisze i przeczytałam:
„swój aromat zawdzięcza mieszance odpowiednio dobranych kaw naturalnych pochodzących z wybranych plantacji świata, oraz starannemu procesowi palenia i mielenia”
No ale jakich kaw? A czemu nie ma tego fantastycznego aromatu, który przy świeżo mielonej się rozchodzi i przy zalewaniu? No wiadomo, że z lekka wywietrzała… Ale co znaczy ”mieszanka kaw”?
Normalnie, to masz w ziarnach to jeden gatunek, a czy przypadkiem ta mieszanka to nie jakieś śmietkowate odpadki kawy? Dlaczego kawa na mnie nie działa? Odpowiednia ilość kofeiny w kawie powinna pomóc, prawda? Założę się, że wielu z Was pije mieloną kawę, a i tak śpią jak misie w zimie. Kiedy dostanę młynek, wypiję świeżo zmieloną kawkę, nawącham się tego aromatu który w podświadomości pamiętam, to co tak urzekało w powonieniu, wówczas napiszę Wam jak na mnie zadziałała świeżo wymielona kawa.
„Kawa, kawusia”
Kawa, kawusia – najlepsza na świecie
Pomaga mężczyźnie, pomaga kobiecie
Nawet osobie na zaostrzonej diecie
Wstajesz raniutko taka rozbita
A po wypiciu?… – nie ta kobita
Żwawa, radosna, pełna humoru
Uciecha wielka, bo tyle humoru
Och, bez tej kawy?… – nie ma obawy
Kawusia była jest i zostanie
Kawusię każdy zawsze dostanie…
————–
A jak myślicie kochani, czy mam choć troszku racji, czy tylko to takie moje przebłyski podejrzeń, że zamiast kawy śmieci piję, pijemy?…
—————-
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
„Głupich nie sieją, sami się rodzą”
<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>