Dla pamięci z aferami PiS
“Afera samoloty VIP”
Rok 2021 (rzady PiS) – przylatują nowe samoloty dla VIP-ów.
Za co zapłaciliśmy 2 mld zł?
Warszawa – w 2021 roku wylądował samolot dla VIP… „Roman Dmowski”, czyli Boeing 737-800BBJ do przewozu najważniejszych osób w państwie, oraz „Ignacy Jan Paderewski”.
Za ile latali ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego?
Na pierwszym miejscu, co nie będzie zaskoczeniem, uplasowało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Za około 70 lotów samolotami rejsowymi zapłacili ponad 700 tys. zł. Do tej kwoty należy dodać 1,7 mln zł na podróże realizowane samolotem ze specjalnej floty rządowej.
Na drugim miejscu uplasowało się Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jego przedstawiciele latali 84 razy samolotami rejsowymi, za które zapłaciliśmy ponad 300 tys. zł. Wśród popularnych była m.in. trasa Warszawa – Szczecin.
Podium zamyka Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Ich 60 rejsowych lotów to koszt ponad 260 tys. zł. Latali często do USA, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i podobnie jak wspomniany marszałek Kuchciński – Rzeszowa.
128 tys. zł wydał resort finansów. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapłaciło prawie 90 tys. zł. Im, oprócz wyjazdów zagranicznych, bliższy sercu wśród kierunków krajowych był Kraków. Ministerstwo Zdrowia latało m.in. do Chicago i Waszyngtonu. Łącznie na bilety lotnicze wydali ponad 80 tys. zł. Resort rolnictwa na podróże samolotem przeznaczyło 70 tys. zł. Najmniej, bo tylko 7 razy, podróżowali rejsowymi samolotami przedstawiciele Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, płacąc za to 39 tys. zł.
Tajemniczy MON
Jak się okazuje, resort obrony narodowej lata, i to bezkosztowo. Jak cytuje posłanka, w odpowiedzi z ministerstwa wyraźnie zaznaczono, że podróże są “realizowane statkami powietrznymi wojskowego specjalnego transportu lotniczego […] Są one realizowane z limitu nalotu dyspozycyjnego, przydzielonego dla poszczególnych kancelarii na dany rok [.] Dla dysponentów limitu nalotu są to loty bezkosztowe”.
Samoloty zostały kupione bez przetargu, a szczegóły wyposażenia pozostają tajemnicą.
Nowe maszyny dołączyły do Boeinga 737-800 w wersji standardowej „Józef Piłsudski”, który pracuje dla rządu od prawie czterech lat. We flocie dla VIP-ów są jeszcze dwa małe, 19-miejscowe gulfstreamy G550, „Kazimierz Pułaski” i „Józef Poniatowski”. Pięć odrzutowców to bardzo dużo, jeśli nie za dużo. Bo samoloty rządowe powinny być używane wyłącznie do przewozu najwyższej rangi urzędników w ramach oficjalnych podróży. A grono uprawnionych powinno ograniczać się do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu.
„Dmowski” i „Paderewski” zabiorą 66 pasażerów: sześciu w klasie VIP, pozostałych w klasach „business” i „economy”. Na pokładzie znajduje się gabinet lekarski, wyposażony w urządzenia ratujące życie. Szczegóły dotyczące wyposażenia kabiny pasażerskiej, saloników, urządzeń rozrywki pokładowej, kuchni oraz materiałów do tego użytych i kosztów wykonania władza chce zachować w tajemnicy. Może dlatego, że w obecnej sytuacji jakoś niezręcznie chwalić się luksusem, zwłaszcza kupionym za publiczne pieniądze.
Przetargu nie było
Dlatego nie dowiemy się, czy pieniądze publiczne – 2 mld 145 mln zł za wszystkie pięć samolotów – dobrze wydano. Podczas profesjonalnej procedury przetargowej komisja ustaliłaby, jaka flota rządowa jest Polsce potrzebna i które samoloty do tego nadają się najlepiej.
Na oko jest trochę wątpliwości. Choćby taka, że boeingi 737-800 nie są już produkowane; te nasze to ostatnie, jakie zeszły z linii montażowej w Seattle. Teraz Boeing oferuje samoloty dla VIP-ów z wykorzystaniem nowszego modelu rodziny 737. Podobnie nie są już budowanie gulfstreamy w wersji G550, którą zastąpiła wersja 600.