Słuchajcie miłe panie, z wiosną już tęsknicie? Myślę że tak… A ja każdej bym z osobna chętnie podarowała, niestety jestem tylko mały diabełek erotomanik-gwędziarek … ale myślę że to mogę Wam wstawić 😉
„Dla Twej tęsknoty za Wiosną”
Gdybym była słoneczkiem na niebie Na pewno zaświeciłabym dla Ciebie…
Tęsknota za wiosną by Ci minęła Trawka by dla Ciebie koloru nabrała
Pełno kwiatków bym Ci dała Żabka w stawie by dla Ciebie kumkała
W radosnym nastroju byś zasypiała Snów pięknych byś doznawała
Jeszcze wiosny nie ma, ale może weselej Wam się zrobi kiedy mi się jeszcze inny wierszyk ułoży
Mówi “już idę” , a sama siedzi w łazience z mokrą głową i maluje paznokcie
Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu krzyczy na całe gardło:
– No i kurwa gdzie?! Pytam was – gdzie jest ta pierdolona wiosna do kurwy nędzy? Co za pojebany kraj?! Gdzie dziewczyny, przebiśniegi, świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron – gdzie to kurwa wszystko jest?! A odwilż kiedy wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba napierdala jakby ich tam w górze pojebało… Niby ponoć wiosna już jest, kurwa – łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, kurwa …
A ludzie słysząc kocie krzyki uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie:
– Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie… Kotów nie oszukasz…
O miłości słyszałam historię i każdy wywodził z niej jakieś teorie. Nikt tak naprawdę nie znał końca tej bajki, różnie opowiadały babki. Była to opowieść o kochankach które spotykały się razem o porankach. To była wnet historia prawdziwa i mówię wam jest ona nadal żywa. Było bowiem tak…
„Bajka o tym dlaczego Lato po Wiośnie po jest”
O miłości słyszałam historię Każdy wywodził z niej jakieś teorie
Nikt tak naprawdę nie znał końca Tej bajki zachodzącego słońca
Jest to opowieść o kochankach Spotykających się się o porankach
To jest historia prawdziwa I mówię wam, jest ona nadal żywa
„Bajka o Wiośnie i Lecie”
Dawno, dawno temu kiedy bramy Brandenburskie zamykano na zatrzaski, a zamykał je niski jegomość wysokiego wzrostu, na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła: – Jak wieść straszna niesie, a może nie straszna? Za górami za lasami daleko, a może bliżej?… mieszkał okrutny czarownik, co był bardzo złośliwy i różne psikusy sprawiał ludziom i zwierzętom. Miał on przepiękną córkę – Wiosna było jej na imię – a mieszkał on w strasznym zamczysku, a może w małym zamku?
U podnóża zamczyska leżała wioska, dalej rozpościerało się błękitne jak niebo jezioro. Było tam biednie, ale ludzie byli dla siebie bardzo życzliwi. W biednej chatynce na skraju wioski mieszkał młodzieniec niespotykanej urody, który często przechadzał się nad brzegiem przejrzystej toni. Na imię było mu Lato. Pewnego dnia ów młodzieniec nie mając nic do zrobienia szedł z wolna zamyślony. Czuł że coś mu brakuje do szczęścia, lecz nie potrafił tego określić. Było to coś tak zwiewnego, ulotnego… że nie potrafił tego uchwycić. Nagle w uszach zadźwięczało mu coś, jak delikatny dzwoneczek. Przystaną, rozejrzał się. Cud, cud natury pryskał się w wodzie o przepięknej urodzie śmiejąc się perliście. Stanął oniemiały, patrzył oczarowany. Pokochał w jednej chwili niewiastę, co pluskała się w wodzie moi mili. Niewiasta go nie spostrzegła i z wody naguteńka wybiegła wpadając prosto w jego ramiona. Zadrżała cała i się w nim zakochała.
Ojciec jej, straszny tyran-czarodziej zakazał miłości do Lata niebodze. Spotykać się nie mogli, ale miłość była tak wielka, że była straszna ich udręka.
Czarownik nie mogąc znieść tej miłości i zamienił córkę w coś nieznane, nie opisane. Kiedy ktoś ją obaczył… dla każdego była czymś innym.
Ale jak to w każdej bajce bywa, nadzieja przybywa. Chrzestna matka nieszczęśnika usnuła plan aby ulżyć cierpieniu chrześniakowi kochanemu i rzuciła czar na niego, a i odmieniła kochaną jego z czegoś niewiadomego… Odmieniła ich w pory roku. Zrobiła to, aby ulżyć ich cierpieniu i raz do roku o jednej porze szczęśliwie spędzali chwile.
Tak więc od tamtej pory… od marca do czerwca Wiosna na kochanka swojego miłego czeka z radością że znowu go spotka a jest piękna i radosna.
Wie że spotka swojego kochanka, który jest jak chałka rumiana, bo z nim przychodzi słoneczko złocone złotem i coraz jaśniej świeci.
Raduje się Wiosna co woń piękną roznosi że lubego spotka. Dzięki niej zakwitają kwiatki kolorowe radośnie do słońca główki kierujące. Sasanka, przylaszczka, mlecz nieśmiało swe żółte kwiatki rozchyla. W ulu zaczyna się wrzawa… to rój pszczół budzi się, swoje czułki rozchyla. Bąk kosmaty, gruby niedługo przywita nas basowym buczeniem. Zaczną złocić się dojrzałe kłosy i maki w falującym zbożu. A Wiosna… ta piękna zmysłów podnieta zaprowadzi nas do nieba rozkoszy.
Każdy o tej porze miłości swej szuka i każdy ją znajdzie… Wiosna już nie szuka.
Tak więc raz do roku radość wszyscy mają, że Wiosna i Lato się spotykają.
O miłości słyszałam historię i każdy wywodził z niej jakieś teorie. Nikt tak naprawdę nie znał końca tej bajki, różnie opowiadały babki. Była to opowieść o kochankach które spotykały się razem o porankach. To była wnet historia prawdziwa i mówię wam jest ona nadal żywa. Było bowiem tak…
„Bajka o tym dlaczego Zima po Jesieni jest”
O miłości słyszałam historię Każdy wywodził z niej jakieś teorie
Nikt tak naprawdę Nie znał końca tej bajki zachodzącego słońca
Jest to opowieść o kochających się kobietach Które spotykały się o porankach
To jest historia prawdziwa i Mówię wam, jest ona nadal żywa
Była sobie ona i była sobie ona. Ona zwała się Jesień a Ona Zima. Kochali się w sobie wiele lat, jednak miłości wyznać nie było jak. Pewnego dnia o pewnej porze Obje poszli podziwiać morze. Widać, to było naprawdę przeznaczenie a nie zwykłe, przypadkowe zdarzenie. Spojrzały sobie w oczy, zakochały się, serca w równym rytmie zapikały, miłosną melodię zagrały i w równym czasie sobie obiecały -codziennie o tej samej porze, będą przychodzić nad to właśnie morze.
Dobrze wiedziały, że razem nie mogą być, że ich rodziny nie dadzą im żyć. Spotkania potajemne były i dlatego nocami tak wilki wyły. Jednak pewnego dnia o pewnej porze, przyłapano ich jak siedziały nad morzem. Nie pozwalano im się razem spotykać i zaczęto ich w ich pokojach zamykać. Nikt nie wie dokładnie co się dalej z nimi działo. Wiadomo tylko, że ich uczucie nigdy nie ustało. Słyszano ponoć od rybaka który wypływał na łowisko z samego rana, że pewnego dnia o letniej porze poszedł zarzucić sieć w morze. Widział wtedy kochanki idące i nawzajem się do siebie tulące… nagle w mgle ginące.
Ponoć wieść niesie, że wróżka zlitowała się nad tymi kobietami i w pory roku je zamieniła… Od tamtej pory inaczej już nie będzie… Jesień z Zimą jest w parze – kiedy Jesień liście złoci Zima je mrozi.
Mieć przyjaciół to cholerne szczęście i czasem przyjaźń w swej niezwykłości przewyższa miłość swą czystością w sobie. Uważam także, że przyjaźń jest rodzajem miłości i to bardziej wymagającej. Przyjaciół trzeba zyskiwać przez życiowe zakręty, wtedy najłatwiej rozpoznać kto jest godzeń tej wartości – przyjaźni. Przyjaźń często jest niedoceniana, pragniemy miłości, w poszukiwaniu tego jedynego/tej jedynej pomaga przyjaciel… a gdy już tego kogoś znajdziemy, to co się dzieje z przyjaciółką z przyjacielem? Często odstawiana jest na bok, ponieważ jeszcze bliższego naszemu sercu mamy – dziewczynę, chłopaka. Zaczynamy zapominać o przyjaciółce, o przyjacielu. Kiedy widzi z boku stojąc, że źle ulokowaliście uczucie, że to toksyczny związek, próbuje ostrzec, wówczas staje się waszym wrogiem. Lecz prawdziwy przyjaciel będzie w pobliżu, nie opuści Was nawet jak go źle potraktujecie.
Zadzwonisz, zjawia się natychmiast. Dlatego dobrze by było mając sympatie, nie rańmy przyjaciela kiedy próbuje ostrzec i nie odsuwajmy na boczny tor tylko dlatego, że masz sympatie. Sympatia odejdzie, przyjaciel zawsze przy tobie będzie.
Pragniesz bliskości, pragniesz by cię wysłuchano, pragniesz by osoba bliska twemu sercu była zawsze kiedy tego ty potrzebujesz. Do póty do póki spełnia te warunki, jest ok. A co się dzieje, jeśli choć raz powie nie? Zaczynasz zastanawiać się, czy naprawdę jest twym przyjacielem – miała przyjść kiedy akurat byłaś w potrzebie wygadania się, chcesz pohasać po sklepach, wyskoczyć na dysko-błysko, a tu figa, nie ma dla ciebie czasu. Jeden, jedyny raz bo ma coś ważnego do załatwienia, a ty już focha walisz. Obrażasz się. Czy to naprawdę jest przyjaźń? Ty ciągle od przyjaciela czegoś się domagałaś/domagałeś a czy choć raz on od ciebie coś chciał? Zawsze był na twoje kiwnięcie. A kiedy nie może, walisz focha. A ile razy przyjaciel – jak go nazywasz póki jest na twoje zawołanie – potrzebował od ciebie pomocy? Często, lecz kiedy twierdziłaś/ twierdziłeś że „teraz nie masz czasu” machną ręka i dalej ci pomagał, wysłuchiwał.
Pamiętaj czytelniku mój miły, to działa na dwie strony – gdy przyjaciela zostawisz w potrzebie jego serce stwardnieje, więcej na twe wołania w twej potrzebie się nie odezwie. Serce jego będzie krwawiło że ci nie pomaga, lecz to twoja wina, ponieważ nikt nie lubi ciągłego przez kogoś wykorzystywania.
Dla wszystkich co szanują przyjaźń i życzę każdemu z osobna, aby każdy miał osobę koło siebie co łzę otrze…
“Prawdziwy przyjaciel”
Nie ten przyjaciel co z tobą alkohol pije Nie ten przyjaciel co jest gdy kasę masz
Nie ten przyjaciel co spędza z tobą wesołe chwile Nie ten przyjaciel co jest gdy szczęście ci dopisuje
Przyjaciel to ten, który po roku dzwonisz on przybywa Wyzwala cię ze złej doli, łzy twoje ociera
Znika jak czarna pantera, wraca Wraca gdy masz problemy
Przyjaciel choć dużo dać ci nie może, tyle co ma Będzie szczęśliwy twoim szczęściem
Dłoń poda nad zbyt wysokim progiem Zawsze obroni przed złymi ludźmi
Pamiętaj czytelniku mój miły, to działa na dwie strony Gdy przyjaciela zostawisz w potrzebie jego serce stwardnieje
Więcej na wołania w twej potrzebie się nie odezwie Chociaż serce jego będzie krwawiło że ci nie pomaga
Nie ten przyjaciel co jest gdy szczęście ci dopisuje Nie ten przyjaciel co spędza z tobą wesołe chwile
Nie ten przyjaciel co jest gdy kasę masz Nie ten przyjaciel co z Tobą alkohol pije
Z czym byśmy mogli porównać śmierć? Może z wdechem i wydechem powietrza. Mamy w płucach co potrzebne nam do życia, po chwili tego brak, a może jak jawa czy sen. Sen to brat śmierci, lecz jednak nam potrzebny, a co z jawą? Jawa jest po to, byśmy mogli korzystać z tego co natura nam ofiaruje. No cóż, już tak życie skonstruował nam stwórca, że wszystko ma swą parę, jeśli nie wszystko to 99% ma. Jednak my nie potrafimy z tego korzystać, co natura nam zaofiarowała. My jako istota myśląca, niszczymy wszystko co na swej drodze napotkamy. Prawo silniejszego, prawo buszu.
Moje życie lubi Pub. Czemu? Luźno się czuję – jedno, czy dwa piwka wypiję uciekając od problemów dnia codziennego, i myśli o śmierci.
KAZIK – Piwko [OFFICIAL AUDIO]
——————————
🍺
“Puby nie omijam”
Puby rzadko omijam Kiedy pragnienie mnie dobija
Wychylam cztery piweczka Wesoła moja główeczka
Piwko lubię pić Warto dla niego żyć 🍺
/ Człowiek w teatrze życia codziennego, jest zwykłą marionetką /🔥👌
„Śmierć”
Jak sobie wyobrażamy śmierć?
Każdy śmierć na swój sposób postrzega, interpretuje, wyobraża. Jak śmierć zachowuje się zabierając do siebie? Jest smutna? Czy rechocze z radości ha ha ha. Ja ją widzę rechoczącą, zbierająca duszyczki.
Śmierć stoi śmiejąc się ironicznie, nikt jej nie ucieknie, jedynie oddali czas nadejścia.
Ona jest, tym co określamy… wszystkim. Ma w sobie ból istnienia, radość kiedy odchodzimy, kiedy cierpimy, kończy się ból życia. Różne narody, rożnie ją wyobrażają. Najczęściej symbolem śmierci jest kościotrup w kapocie z kosą w ręku. Czemu? Któż to wie. Mnie kojarzy się z kosiarzem.
„Śmierć z serduszek życie kosi”
Kosiarz z kosą pole kosi żaden kłos się nie uchowa Zadowolony z plonów jest
Śmierć z serduszek życie kosi główki ścina, dusze liczy zwycięsko się uśmiecha
Śmierć – to ona decyduje kto na świat przychodzi, ona decyduje kto z niego duszą uchodzi. Kiedy to piszę jest godzina 09:24 Anno Domini 2012 dnia 1 listopad – Wszystkich Świętych dla katolików, ale w słowiańskich wierzeniach – a przecież Polacy wywodzą się z plemienia Słowian, chyba nie zapominają o swych korzeniach?
„Dziady” to starosłowiańskie święto zmarłych. Obchodzone jest dwa razy w roku: „Dziady Wiosenne” w pierwszy czwartek po Wielkanocy i „Dziady Jesienne” 2 listopada. „Święto Dziadów” miało na celu zjednanie sobie dusz zmarłych i pomóc im w uzyskaniu wiecznego odpoczynku w zaświatach (w prasłowiańskiej mitycznej krainie zmarłych – Nawii). „Dziady Jesienne”.
“Zaduszki”, “Święto zmarłych” to nic innego jak po słowiańsku – „Święto Dziadów”, czyli noc z 31 października na 1 listopada, była jednym z najważniejszych świąt słowiańskich.
Dziś „Dziady” kojarzą nam z dziadami spod kiosku z piwem, żebrakami, dziadostwem oraz z dramatem Mickiewicza „Dziady” – który poprowadzi nas przez ślad pogańskiej tradycji, której nie potrafiło pokonać przez tysiąc lat chrześcijaństwo.
A nie mogąc pokonać wchłonęło tradycje, wierzenia pogańskie. Ze świecą, czy może raczej ze zniczem szukać dziś kogoś, kto pamięta, czym jest święto Dziadów i czemu było tak ważne dla naszych przodków. A przecież „Jesienne Dziady” były jednym z głównych świąt słowiańskich. Człowiek od początku swego istnienia, nie znając przyczyny powstanie, nie rozumiejąc spraw które się ukazywały – pioruny, ogień , narodziny, śmierć – tworzył bóstwa, figurki bożków i oddawał im cześć. Jest to naturalny odruch przed czymś, czego nie rozumiemy, nie znamy. Coś co stworzyło wszechświat dla nas jest niezrozumiałe, niepojęte i nikt tak naprawdę tego czy religijnie, czy naukowo nie wyjaśni. Dlatego człowiek stworzył bogów, bożków, religię.
Czy to naprawdę ważne, kto w co wierzy? Tak naprawdę religie więcej szkodzą niż pomagają. Gdyby nie podziały ludzi na religie, ileż mniej zła by było. No, ale w końcu ktoś miał na celu skłócić ze sobą ludzkość. A i odłamy wierzeń powstały w zależności, kto w co wierzy. A silniejsza religia wchłania mniejszość, lub tak jak kościół postąpił… wchłonął pogańskie wierzenia.
Strategia która pozwala na to, aby opornych do siebie przekonać.
Religia wciska ciemnotę i z tego czerpie zyski, a i zło rozsiewa prowokując wojny, nienawiść.
Dzięki nauce wychodzimy z ciemnogrodu. Lecz religia zbyt mocno się zakorzeniła – jeszcze wiele ludzi a i zwierząt zostanie skrzywdzonych. Tak sobie myślę: -czy mi potrzebna jest wiara w boga, w boga przez kogoś narzucona? Wiara czyni cuda. Ale to nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek religią. Cudem nazywamy to, czego nie rozumiemy. Naszą niewiedzą wykorzystują cwaniacy.
Człowiek od początku swego istnienia, nie znając przyczyny powstanie, nie rozumiejąc spraw które się ukazywały – pioruny, ogień, narodziny, śmierć tworzył bóstwa, bożków i oddawał im cześć. Jest to naturalny odruch przed czymś, co nie rozumiemy, nie znamy, i nikt tak naprawdę tego czy religijnie, czy naukowo nie wyjaśni. Dlatego człowiek stworzył bogów, bożków, boga, religię. Jeśli chodzi o religię, to jest forma bardziej biznesowa – są cwaniacy i są naiwni.
W wiarę w boga to zrozumiem, ponieważ jest to jak amerykański wyimaginowany przyjaciel, który jest znany kiedy inni nas odtrącają, nie rozumieją, ale jest silniejszy bo cuda czyni. Ale jeśli chodzi o religię, którą stworzyli ludzie wykorzystując do tego celu Boga, to po prostu instytucja wykorzystująca wiarę ludzi do ich wykorzystywania, szczególnie materialnego. Znakomity przykład wykorzystywania Boga i wiarę ludzi w niego, jest kościół w Polsce, który za bezcen wykupuje grunty, buduje za pieniądze podatników swoje „pałace” – doskonałym przykładem tego jest Watykan, oraz Polski oligarcha z Torunia.
Według katolickiego wierzenia – podaje tak biblia – człowiek został stworzony po tygodniu ciężkiej pracy, a bóg porządnie się zmęczył. Jesteśmy niedoskonałą formą istnienia.
Jeśli Bóg nas stworzył według swojej podobizny to czy też jest słaby, ułomny? Pisząc to, pomyślałam sobie o różnych badaniach udoskonalenia istnienia człowieka – od prób klonowania po in vitro do starania się o to, by dzieci rodziły się bez wad genetycznych. Nieważne która wersja jest prawdziwa o powstaniu człowieka, z punktu widzenia nauki czy też religii. Jeśli potrafimy ulepszyć za pomocą nauki ten prototyp który stworzył Bóg, którego nawet ewolucja jeszcze nie udoskonaliła, stworzyć wspanialszy oryginał w miejsce tej nieudanej kopi – dlaczego piszę o nas „kopia”? Według religii jesteśmy stworzeni na podobieństwo boga, tak więc jesteśmy kopiami, mamy śmiertelną powłokę – to czemu nie udoskonalać nas, pomimo że kościół przeciwstawia się in vitro?
———————–
Swego czasu kluczową odpowiedzią Bosaka jest stwierdzenie z punktu nr 1:
“Można. Gdyby to było złe, to Bóg by inaczej świat stworzył”.
To właśnie ten fragment podłapali internauci, którzy postanowili potraktować go, jako zawierający odpowiedź na wszelkie możliwe pytania – od tych bardzo głupich, absurdalnych, po kontrowersyjne, a także zahaczające o sprawy społeczne i polityczne.
#Panie Krzysztofie, a czy można wykonywać in vitro?
Odpowiedź Bosaka –
Można. Gdyby to było złe to Bóg by inaczej świat stworzył.
Krąży przypowiastka o Bogu, i czy jest wszechmocny…
„Paradoks omnipotencji (paradoks wszechmocy) – paradoks pojawiający się przy rozstrzyganiu, czy byt wszechmogący jest lub nie jest w stanie ograniczyć swoją własną wszechmoc. Jego najpopularniejsze sformułowanie to: czy byt wszechmogący mógłby stworzyć kamień tak ciężki, że nawet on sam nie mógłby go podnieść?”
<źródło – Wikipedia>
Tak się zastanawiam, czemu ludzie uciekają, chcą wyjść z kościoła… czynią apostazję? Przecież kościół to i też parafianie, a większość nie wychodzi z powodu parafian, ale z powodu kleru. To księża są tego winni, że wspólnota chrześcijańska, katolicka się rozpada…
Kiedy to wstawiam jest rok 2020 i zakaz wejścia na cmentarze…