Milutkiego spędzania na stronce Wam mili życzę, i mam nadzieję że moim pisaniem nie jedną wzruszę, rozweselę dusze.
„Autoportret pisany
Nie jestem już młoda a też i nie stara
W kość oczywiście swoje dostałam
Stwierdziłam zatem że wolność jest dla mnie miła
W toksyczne związki nie wchodziłam
Synowi się poświęciłam
Moje szczęście jest miłe... bo syn nie jest skurwysynem
Zadowolona jestem z mojego życia
Pomimo że od niego po dupie porządnie dostałam
Cieszę się z mojego splendoru
Na starość przekażę go do rozbioru
Wspomnienia będę sobie snuła
Nie pójdzie na marne moja nad życiem zaduma
Daję każdemu tę oto radę - żyj tak
Aby na starość wspominać a wstyd opowiadać było
Jestem jaka jestem i mam nadzieję że moimi wypowiedziami, przemyśleniami nie robię nikomu krzywdy. Piszę co myślę, mówię co myślę a pisać, pisać każdy może - lepiej lub gorzej i tak powiem Wam szczerze, nie znam się na pisaniu co i jak gdzie znaki interpunkcyjne wstawić.
Wiele bym o sobie mogła jeszcze pisać, ale nie będą mą zajebistością Was męczyła ;-)
Rozstania, rozstania… są nieraz przez bzdurę, przez naszą wybujałą ambicję. Rozstajemy się, a później żałujemy…
„Rozstanie”
Spojrzałam z lekkim uśmiechem lecz w oczach miałam łzy Następna kłótnia rozdarła serce me
Nie wiem o co nam poszło, o jaką błahą rzecz Ty powiedziałaś -żegnaj, ja powiedziałam -cześć
Odeszłam z lekkim uśmiechem lecz w oczach miałam łzy Bo wiem, że w mym sercu na zawsze będziesz ty
Ale nie koniecznie tak musi być, że rozstanie nam serce rozerwie. Pomimo że po ochłonięciu zaczynamy żałować, to może jednak warto było się rozstać, aby ciągle kłótnie nie zamieniły naszego związku w toksyczny.
Toksyczny związek potrafi doprowadzić do tragedii. Jesteś z kimś, kto doprowadza cię do szału, nie chcesz seksu już z nią / z nim uprawiać. Drażni cię każde słowo wypowiedziane, zapach tej osoby który kiedyś doprowadzał cię do szału podniecenia. Każde przekręcenie się na drugi bok osoby którą do niedawna kochałaś / kochałeś wkurza cię – kiedyś nie mogłaś/łeś oderwać oczu od osoby ukochanej, kiedy smacznie spała.
Dlaczego tkwimy w tej absurdalnej sytuacji? Każdy zna odpowiedź. Szczególnie ci, co się w niej znaleźli…
“Toksyczny związek”
Pragniesz się rozstać – walizki pakujesz Ona cię błaga – zostajesz Bardzo cię kocha – ty już jej nie
Zaczynasz poniżać – po twarzy bić Dostanie z pięści – to dla niej nic Woli dostawać razy od ciebie byleś byś był
Toksyczny związek powstaje… Już nie odejdziesz – tak ci wygodnie Ona po mordzie od ciebie dostanie
Razy od ciebie dostaje – śniadanie zrobi Skarpetki wypierze, posprząta byś czysto miał Nie ważne że kochankę masz
Tak można sobie wygodnie żyć… Ona z miłości wszystko dla ciebie Gotowa wszystko uczynić byleś z nią był
Powyższa składanka jest między facetem a kobietą. Najczęściej to kobiety, tak do facetów się zachowują jeśli nie chcą go stracić. Ale też odnosi się to, do związków każdej orientacji bez względu na układ czy to w konkubinacie, partnerskim czy w małżeńskim, hetero czy homoseksualnym. Niestety, często też jesteśmy w związkach toksycznych dlatego, ponieważ nie wierzymy w siebie. Mamy wmawiane czy to przez rodzinę czy partnera… że nikt inny nas nie zechce. W mawiają nam, że jeśli jesteśmy teraz z kimś, to po prostu mamy szczęście. Jesteśmy jak ślepa kura której się trafiło ziarno. I powinniśmy się z tego cieszyć, że w ogóle ktoś zwrócił na nas uwagę. Kiedy mamy wmawiane o przysłowiowej kurze nie chcemy odejść, boimy się samotności. On/ona nas zbije ale zaraz przytuli… a w ten sposób nas uzależnia od siebie. W takich przypadkach zalecam Wam odejść od takiego związku, nawet jak tę osobę kochamy aby się nie upadlać…
“Anioł Upodlenia”
Przyszedł do ciebie Anioł Upodlenia
Czyhał w ukryciu Anioł Upodlenia
Czekał aż serce mocno pokocha Anioł Upodlenia
Zatarł ręce Anioł Upodlenia
Zarechotał radośnie Anioł Upodlenia
Kazał ci się czołgać Anioł Upodlenia
Uderzał cię w policzek Anioł Upodlenia
Nastawiłaś drugi policzek Aniołowi Upodlenia
Spojrzał na ciebie Anioł Upodlenia
Rzucił cię na klęczki Anioł Upodlenia
Skopał ci dumę Anioł Upodlenia
Stoi nad tobą Anioł Upodlenia
Podaje ci żyletkę Anioł Upodlenia
Szyderczo się śmieje Anioł Upodlenia
Strużka purpury ścieka Na skrzydła Anioła Upodlenia
Warto związać się z osobą która Was kocha i szanuje…
A jeśli jednak wybierzesz to, że wolisz w takim związku być który cię upadla, to nie narzekaj i nie zawracaj dupy innym swoim problemem.
„związek toksyczny”
ze sobą nie mogą być, bez siebie nie mogą żyć kochają się a zarazem nienawidzą
związali się z miłości – bez siebie żyć nie mogli jeden drugiemu okazywał wiele troski
miną rok, dwa, coś się zepsuło – przestali o siebie dbać złym spojrzeniem łypie oko
znęcanie psychiczne wychodzi na żer – zaczyna się źle znęcanie psychiczne już nie wystarcza
zaczyna się przemoc fizyczne… pięść twarz okłada łzy, błaganie nic nie pomaga
z czasem przyzwyczajają się do tego stanu cios za ciosem, leje się krew… ale udają że się kochają
na zewnątrz, światu pokazują kochającą się parę w domu tragedię rozgrywają
sadystyczne zacięcie góruje nad ofiarą – siniaki się pojawiają nikt się nie wtrąci – przecież są parą
kochają się, a zarazem nienawidzą ze sobą nie mogą być, bez siebie nie mogą żyć
Niektóre osoby kurczowo trzymają się partnera, ponieważ nie mają dokąd odejść, nie mają odwagi bojąc się konsekwencji. Są uzależnione od niego. Często dzieje się tak w małżeństwach. Od luźnego związku łatwiej odejść. Małżeństwo to kajdany.
Spojrzałam w mroczną otchłań mego istnienia Złożyłam sobie życzenia – już nie może gorzej być Czy warto o lepszym jutrze śnić?
Dlatego życzę sobie dużo kasy, wory złota, na podwyżki być gotowa Życzę też opanowania, bym po mordzie wrogom nie dawała A przyjaciół zawsze dobrym słowem wspierała
Życzę sobie mieć nie jałmużnę a rencinę, mięsa w garnku a nie kości – Tego sobie życzę, marzę o tym w skrycie Egoistka ze mnie jest – chcesz życzonka to so weź…
Spojrzałam w mroczną otchłań mego istnienia Złożyłam sobie życzenia – już nie może gorzej być Kochani uwierzcie mi… warto o lepszym jutrze śnić
I wam życzę moi mili, abyście mieli życzenia, marzenia do spełnienia
Szatanisko na ramieniu mi gości. Czułe myśli mi podsuwa i szepcze -”weź się za zbereźne przyjemności branie. Dupka kurewska przed tobą gości, nie masz chyba zamiaru pościć”.
No i co ja mogę uczynić, jak taka myśl mi się nasuwa? Moherowy Aniołek próbuje odgonić je, lecz balet seksu się zaczyna.
Na brzuszek cię położyłam, szampan po karku ci spływa. Dreszcze masz, podniecenie w ciałku ci gra. Pupę wypięłaś, po rowku strumyczek mknie. Klękam, spijam szampanik boski, muzyczka w nastrój wprowadza. Dotykam krągłości, język tańcuje w namiętności. Czuję… szczytowanie twe następuje, w ciele twym granie orgazmu jest, wszystko w tobie pulsuje. Silny klaps ci dałam – z bólu się popłakałaś. Pośladek zaróżowił się, drugi klaps otrzymałaś, lecz teraz rękę przytrzymałam… Delikatnie zaczynam masować, rozprowadzając ciepło powstałe. Powolutku, pomalutku… ulgę ci przyniosło. Przy rowku paluszkiem masuję. Spuszczasz się, orgazm dał ci dreszcz. Powoli się odwracasz, nogi ci drżą, nie możesz kroku postawić. Z oczkami wpatrzonymi we mnie powoli zrobiłaś jeden kroczek, drugi.
Uklękłaś, położyłaś główkę na moich kolanach. Delikatnie pogłaskałam cię, przytuliłam. Usiądź koło mnie -szepnęłam czule. Oczy nasze spotkały się, masz łzami przymglone. Delikatnie, wtulone w siebie ułożyłyśmy się wygodnie… Niczego nie ma, nic nie istnieje… tylko ty… tylko ja i miłość nasza. Odpłynęłyśmy w świat snu wtulone, szczęśliwe… Płynę, płynę w śród obłoków, nagły zakręt… spadam, spadam we mgłę, ręce do mnie wyciągasz, uśmiechasz się… Nie pragnę niczego więcej niż zagubić się w oczach twych. Pragnę twego ciała dotykanie, przyjemności ci dawanie – Ta myśl mi przemknęła zanim usnęłam – bardziej się przytuliłam – sen, sen „pobiegł” swym torem…-
O trójkątach wielu marzy, w zależności co kto lubi, niestety, nie nadaję się do takiego układu… Mam wówczas dylemat kogo wpierw zaspokoić aby druga strona nie była, nie poczuła się zaniedbana…
Lato, żar z nieba. Postanowiłyśmy pojechać na dwa miesiące do Zandvoortu odwiedzić przyjaciółkę i trochę odpocząć nad Morzem Północnym. Wybrałyśmy się w trojkę… ja – osoba mająca już doświadczenie w kontaktach z kobietami, Emilka – przyjaciółka która miała parę razy ze mną kontakt, ale nie jest ani Bi, ani les… po prostu nie musi mieć kontaktu z kobietą, a lubi moje masażyki – a przy masażach różnie bywa… i oczywiście Agnieszka – druga z przyjaciółek, jeszcze nie miała kontaktu z kobietą.
Do granicy dojechałyśmy w godzinach popołudniowych, upał nie dawał się już tak we znaki. Ok 22:00 postanowiłyśmy zatrzymać się w hotelu, coś zaszamać, odpocząć i ruszyć w drogę następnego dnia póki znów nie będzie za gorąco. Niestety, nie było trzyosobowych pokoi, dlatego wzięłyśmy dwuosobowy i jedno osobowy. Agnieszka ulokowała się w jedno, ja z Emilką w dwuosobowym pokoju. Po kolacji w trójkę poszłyśmy do pokoju dwuosobowego. Zamówiłyśmy wino do pokoju, a że Emilka lubi świeczki… nie, nie to co myślicie… i nie omieszkała mieć je ze sobą, zrobiło się miło i pachnąco. Ale co miłe, przyjemne szybko się kończy, trzeba iść spać by z rana ruszyć w drogę. Winko lekko w nogi mi poszło – dlatego za bardzo nie lubię wina, wolę szampan, piwo… to co w głowę wchodzi.
Agnieszka poszła do siebie, ja postanowiłam jeszcze trochę posiedzieć, tak miło świeczki się palą, Emilka poszła do łazienki. Oczy zaczynają się kleić, nagle uderzył mnie w nozdrza przyjemny, świeży zapach… Emilka wyszła z łazienki mokra, pachnąca aż chciałoby się schrupać – gdyby nie winko…
Poszłam do łazienki, przyjemny prysznic – nie ma to jak na upały bieżąca woda na ciałko. Już się wycierałam, kiedy usłyszałam głosy dochodzące z pokoju… No tak… świergolą jak przekupki na targu – domyśliłam się że Agnieszka wróciła. Powróciła z dużą butelką szampana.
O rany! Tragedia, spać mi się chciało jak cholera, odświeżone ciało i świeczki przyjemny nastrój nadawały, lawendowy zapach otumaniał zmysły. Usiadłam w fotelu, popatrzyłam z utęsknieniem na łoże i wtuliłam fotel.
Nadal szczebiotały. Otwierając szampana o mały włos dostałabym korkiem, bardzo je to rozbawiło – no pewnie, ale śmieszne… jeszcze brakowałoby bym miała oko podbite. Agnieszka rozlała do kieliszków szampan. Nawet pyszota był, lekko schłodzony, postawił mnie na nogi, pragnienie snu prysło. Przyjaciółeczki śmiały się i coś sobie szeptały co rusz zerkając w moją stronę -Monika chodź do nas.
Znając te spojrzenia, te oczka błyszczące kurwikami, domyśliłam się co knują. -No chodź, zrobisz masaż.
Emilka podeszła do mnie nalała szampana. Jeden kieliszek, drugi… atmosfera zaczęła gęstnieć od erotyzmu, rozmowa zeszła na temat seksu między kobietami. Od słowa do słowa, od słowa do czynu… zrodził się dylemat o którym na początku wspomniałam… która najpierw.
Umieściłam się między nimi, przyjaciółeczki położyły się na brzuszkach śmiejąc się zalotnie. Uklękłam. Delikatnie, żeby było sprawiedliwie zaczęłam masować jedną i drugą jednocześnie. Emilka wybawiła mnie z opresji… zaproponowała że ja ją wymasuję, Agnieszka popatrzy, poczeka a ona wymasuje Agnieszkę. Jak powiedziała tak się też stało, miodzio.
Rozprężona Emilka zaczęła masować Agnieszkę, przyglądałam się popijając szampan jak sobie poradzi. Agnieszka bardzo dobrze przyjmowała Emilki dotyk. Przeszła mi myśl, że nie nadaję się na bycie w łóżku z dwoma kobietami. Zbyt duży jest to dla mnie dyskomfort… nie być pewną którą najpierw zaspokoić. Na całe szczęście Emilka znakomicie sobie radzi. Doszła do muszelki i tu skapitulowała, nie wiedziała co dalej. Agnieszka była bardzo podniecona, jej ciało wiło się, drżało… Emilka nie mogła jej utrzymać. -Monika pomóż!!!… – Monika pomogła…
Agnieszka mogła puścić swobodnie lawę z krateru rozkoszy. Leżałam na jej łonie, czując mokre pulsujące cudo, Emilka przysunęła się do nas. Usnęłyśmy.
Było to w latach dziewięćdziesiątych XX w, kiedy to piszę jest rok 2007 XXI w. Kiedy się spotykamy na kawie, piwku… miło, z sympatią wspominamy tą sytuację. Warto nieraz coś przeżyć, by żyć wspomnieniem. Człowiek bez wspomnień, to jak pusty worek na ziemniaki.
Jesteś w związku lesbijskim, twoja kobieta zachodzi w ciążę – to się zdarzyło, zdarza i będzie zdarzać… w związkach homoseksualnych pomimo deklarowania się bycia lesbijką. Nawet usilne deklaracje że “ja nigdy… nigdy z facetem” – szczególnie młodziutkie panie, szukają swojego miejsca. Ale jak po trzydziestce, to ciężej mi zrozumieć, jeśli kilka lat jest z kobietą, a tu bach bez uprzedzenia ciąża. No, ale to jest proza życia i nigdy nie można mówić nigdy. Pewne jest tylko to, że umrzemy i dopadnie nas Urząd Skarbowy.
Ale omijając przyczynę zajścia i już się stało…
-czy zrezygnować z bycia z nią?
-czy wybaczyć i zaofiarować pomoc?
-jeśli jednak zdecydujecie razem wychowywać, to czy dziecko winno wiedzieć kto jest ojcem?
Jeśli to długi związek, to myślę że warto przemyśleć i wychowywać razem – chyba że ona chce być z ojcem dziecka – a jeśli krótki? Trudno mi określić kiedy związek nazwać krótkim, a kiedy długim. Dla jednych bycie ze sobą trzy miesiące to aż trzy, a dla kogoś innego tylko. I też zależy jak silna więź ich łączy.
Dorzucę takie pytanko:
-Jeśli jednak zdecydujecie razem wychowywać, to czy dziecko winno wiedzieć kto jest ojcem? Ja uważam że tak. Ukrywając ten fakt, sami gmatwamy sobie życie. Wiadomo, dwie kobiety nie spłodzą – chyba że w drodze in vitra, czy też skorzystają z banku spermy, też i surogatkę można wynająć.
Życie idzie z postępem i czy to z in vitro, czy zapłodnione drogą naturalną przez wsad, lub innym sposobem… dziecko powinno wiedzieć jak. Teraz jeszcze nie jest to takie proste, szczególnie przy atakach kościoła na in vitro. Lub przy poglądach osób dla mnie całkowicie nie zrozumiałych że z in vitro dziecko nie powinno istnieć ale z gwałtu, lub upośledzone tak… nawet jakby matce groziła śmierć przy porodzie. Ale za 20 lat 30 lat, kiedy będziemy przyzwyczajeni, że dziecko nie tylko przez stosunek powstaje? Wszystkie dzieci będą równo traktowane… a nie tak, jak jeden z księży ks. prof. Franciszek Longchamp de Beriertwierdzi stwierdził z jednym z wywiadów w “Uważam Rze” z 11-17 lutego”
-“Są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka, wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych”.
Póki takie, czy podobne stwierdzenia będą przetwarzane na temat dzieci zapłodnionych inaczej niż przez faceta i będą piętnowane ciężko będzie dziecku, światu powiedzieć prawdę.
Mieliśmy piętnowanie murzynów, żydów, romów, teraz dzieci in vitro piętnowane przez księdza. Polacy, czy też wielu z populacji ludzkiej zawsze muszą mieć kogoś do piętnowania aby poczuć się lepszymi, poczuć się nadludźmi, lepszą rasą? A to po prostu zwykła głupota, nietolerancja, niewiedza w danym zakresie nauki. Tłumaczone to jest środowiskiem w jakim się wychowujemy – to na pewno, jeśli pranie mózgu jest od dziecka. Straszenie ogniem piekielnym, nakazy, zakazy. Ale kiedy dorastamy i wchodzimy w świat dorosłości i mamy szansę wyboru warto trzeźwo spojrzeć na świat. Jesteśmy istotami wolno myślącymi, i to od nas zależy jak patrzymy na świat, jednakże nie każdemu chce się spojrzeć przez pryzmat własnego ja. Wygodniej iść przez życie, według ustalonego przez tradycję nawyków, narzuconej wiary niż myśleć samodzielnie.
Ks. prof. Franciszek Longchamp de Beriertwierdzi nastygmatyzował dzieci z in vitro. Czy miał do tego prawo? Nie. Ale kościołowi zawsze uchodziło, uchodzi i będzie uchodzić na sucho wszelakie zło jakie czyniło, czyni i będzie czynić. W klerykalnym świecie wszystko jest podmiatane pod dywan.
Przepraszam, ale jak zaczynam pisać przemyślenia, to nie widzę tego końca… I muszę się zatrzymać, ponieważ zamiast o lesbijce w ciąży myśli narzucają mi pisać o moralności kościoła, ale ten temat i myśli teraz zarzucę i wracam do pytania.
Twoja kobieta zachodzi w ciążę pomimo deklarowania sie lesbijką i to jest ciąża droga naturalną to co robisz?
-czy zrezygnujesz bycia z nią? -czy wybaczyć i zaofiarować pomoc? -jeśli jednak zdecydujecie razem wychowywać, to czy dziecko winno wiedzieć kto jest ojcem?