“Dlaczego sięgamy po alkohol jeśli wiemy, że związek może zniszczyć…”
Pijemy dla rozluzowania, szpanu, z głupoty ale czemu sięgamy wówczas, kiedy może doprowadzić do rozpadu związku? Czy na złość? A może, żeby wywołać wyrzut sumienia u partnera/ki? Czy dlatego, że czujemy samotność w związku, a może aby lżej seks poszedł, bo z partnerem/ką po trzeźwemu nam nie wychodzi…
Są różne typy ludzi, i każdy wypowie się inaczej… że dla rozluzowania, dla zabawy, dla szpanu, z głupoty bo nie umie się powiedzieć nie. Ale to wszystko świadczy o słabości, bo czy nie można bawić się inaczej? Dla szpanu – jeśli dotyczy to dzieciaków w gimnazjum, to może jeszcze jakieś usprawiedliwienie, bo chcą głupotą zaimponować kolegom – byleby później nie obudzili się z ręką w nocniku. A jeśli dotyczy osoby dojrzałej, to pytanie “co to w ogóle za szpan?” i komu ma on zaimponować?
Czemu sięgamy po alkohol, jeśli może to zniszczyć związek? Może lubią adrenalinę, kiedy związek wisi na ostatnim włosie, a może to pretekst aby zakończyć pewne sprawy, kiedy brak odwagi? Może jest to mały substytut utraconej wolności, za którym się tęskni. Tylko skoro przeważa to ponad związek, to po co się męczyć? Prędzej czy później i tak się rozpadnie. Choć jest wiele kobiet/mężczyzn, którzy żyją w związkach które je “przygniatają” jednak nie potrafią odejść.
Oprócz tych wszystkich kwestii, gdzie człowiek podejmuje świadomą decyzję sięgając po kieliszek, znajdzie się jeszcze masa innych rzeczy, powodów czy sytuacji, które według niego zmuszają go do picia. Takimi sytuacjami jest utrata pracy, problemy w związku, dezaprobata znajomych czy rodziny, niepowodzenia na planie życia codziennego. Cokolwiek by to nie było, to jest przykładem słabości ludzkiej, a częściej wmawianiu sobie jej. Człowiek umie poradzić sobie w wielu kwestiach i mógłby, tylko łatwiej jest się napić i udawać że właśnie to pomaga. Mniej wysiłku kosztuje otworzenie butelki niż stawieniu czoła problemom. Ludzie nie potrafią rozmawiać między sobą w związku z dużym stażem. Cokolwiek by to nie było, jaki problem czy chęć osiągnięcia błogiego stanu upojenia – to jeśli ma to destrukcyjny wpływ na związek, to należałoby się zastanowić, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Bo później odpowiedź wypływa sama i zazwyczaj jest już za późno.
A może niektórzy sięgają po niego aby partnera zniechęcić, by zniszczyć związek?… ale czemu by to służyło, dlaczego by ktoś chciał destrukcyjnie działać na swój związek? A może nie zdają sobie z tego sprawy bądź nie chcą, że ranią drugą osobę… własna przyjemność jest ważniejsza.
Alem rzem ja singiel i nie muszę obawiać się, że stracę przez moje piwko partnerki, więc piję kiedy mam ochotę bo lubię.
Świdnica. Straż miejska w kościele. Kolejny ksiądz wzywa mundurowych
Bezdomna kobieta przed poranną mszą weszła do zakrystii i domagała się pomocy od Kościoła. Księża z katedry św. Stanisława i Wacława w Świdnicy (woj. dolnośląskie) nie byli w stanie skutecznie wyprosić seniorki i wezwali straż miejską.
Awantura o poranku w zakrystii kościoła w Świdnicy. Po godzinie 6 w czwartek strażnicy miejscy odebrali nietypowe zgłoszenie. Starsza kobieta weszła do Katedry św. Stanisława i św. Wacława przed poranną mszą.
Zażądała aby udzielono jej pomocy, gdyż jest osoba bezdomną i Kościół powinien się nią zaopiekować – informuje świdnicka straż miejska.
Księża kazali starszej kobiecie wyjść z zakrystii, ale nie zdało się to na nic. Wreszcie wezwano na pomoc straż miejską, która wysłała do Katedry św. Stanisława i św. Wacława patrol.
Strażnicy szybko porozumieli się z bezdomną. Zaproponowali inną pomoc, na co starsza kobieta przystała i już bez oporów opuściła kościół.
Przewieźli ją do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Strażnicy przekazali starszą kobietę pod opiekę pracowników socjalnych. To kolejny przypadek wezwania służb do kościoła w ostatnich dniach
Ksiądz z parafii pw. NMP Matki Kościoła w Bełchatowie przed Halloween wezwał policję. Zauważył bowiem, że podczas komunii 13-letni chłopak wypluł hostię i schował ją do kieszeni. Nastolatek próbował potem uciec z kościoła, przez co księża podejrzewali, że chciał sprofanować hostię. Obydwie strony zostały pouczone przez policję.
Z ich relacji wynikało, że doszło do obrazy uczuć religijnych poprzez profanację hostii – mówi WP nadkom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Reakcje internautów:
-“Przecież nie pobrudzą sobie wycacanych rączek pomocą za darmo…”.
-“Do “ojca“ Rydzyka bezdomni wiedzą z czym należy przychodzić...jej wina…jej bardzo wielka wina…i niech zacznie myśleć o poprawie”.
-“hipokryci, od siebie nic nie dają, tylko biorą. widać nie miała kasy to ją pogonili.”
-“Gdyby była młodziutka to by się zaopiekowali”
-“Może była zbyt stara a proboszcz “gustuje” w młodszych????”
-“Poprostu chłopak pomyślał ze jak zje opłatek, do Jezus znajdzie się w jego du..e i dlatego dla szacunku do Jezusa nie zjadł ciała Chrystusa”
Nasze słońce
ma dobre zwyczaje
mówi “Dzień dobry”,
gdy rano wstaje.
A gdy słońce
sina chmura zakrywa
mówi “Przepraszam”
i w dal odpływa.
Gdy lekki deszcz
pokropi z nieba
“Dziękuję ” szumią
wszystkie kwiaty i drzewa.
A ja patrzę sobie
na ten nasz świat
i myślę sobie,
że co dnia
słońce przemierza drogi szmat,
bo cały dzień
po niebie chodzi
i mówi “Dobranoc”
kiedy już zachodzi.
O zwierzątkach też trzeba pamiętać. One dawały nam radość, uśmiech na twarz “naklejały”. Smuciły się razem z nami też. Pamiętaj i w sercu mniej.
Do tych co nabijają się z kogoś, kto opłakuje swoje zwierzątko
“Możesz się śmiać ze mnie bendzwale”
Dziś ja mam ochotę rozerwać się na strzępy Mój szczurek poszedł w nicości zakręty
Możesz się śmiać ze mnie bendzwale Że opłakuję zwierzątko mojemu sercu doskonałe
Życzę ci aby ciebie tak opłakiwano Kiedy nawet ktoś psinę traci doskonałą
Ale ty nigdy tego nie doznasz Zdechniesz samotny nawet pies cię nie oleje
———————————————————–
Nie mogłam znaleźć kto autorem tego wierszyka jest, ale piękny jest:
“Odtwórzmy w pamięci te piękne dni
Gdy Oni z nami przez życie szli
Gdy ich futerko ciało nam grzało
A merdanie ogonkiem serce radowało
Niech takie wspomnienie zawsze jest z nami
By nigdy nie czuli że są tam sami !”
<autor nieznany>
———————— ———————————–
Też wiele zwierzątek w sercu mam, każde ma u mnie miejsce.
„Szczęśliwi Ci, co zwierzątka mają”
Nieraz siadasz o zmroku… mokre oczka masz W sercu drży niepokój Wydaje Ci się smutny, zły ten świat
Nie martw się …piesek, kotek, szczurek Ogonkiem otrze Ci łzy
Dusza Twoja będzie mocna W sercu zawita wiosna Przez życie dalej pójdziesz radosna
“Bajeczka o Wiośnie i Lecie” -Z cyklu „Bajeczki do poduszeczki”
Bajeczka pt. “Bajka o tym, dlaczego kotki łapią myszki” została napisana dla przesympatycznej pani poznanej na portalu społecznościowym. Ot, po prostu poznałam na portalu przesympatyczną panią, która kocha kotki. Serduszko ją bolało kiedy Jej kotek odszedł do innego wymiaru egzystencji. Kiedyś mój kanarek też odszedł i napisałam dla niego to:
„Ku pamięci kanarka mego”
Odszedłeś tak cichutko już nie usłyszę cię raniutko, trzepot skrzydełek mnie już nie obudzi.
Twe trele nie zagoszczą już w mym uchu, wody, jedzonka ci nie podam, smutna ma dalsza droga.
Pamiętajmy, że póki o kimś pamiętamy on jest z nami. Mamy listopad listopad. W Polsce jest to dzień pamięci o bliskich, o tych co odeszli. O każdym różnie wspominamy – o złych ludziach nie wspominamy – kto przewiną się przez nasze życie, kto przeciął nasza drogę którą idziemy. Niektórzy głęboko w sercu nam zagościli i o niech pamiętamy, o innych nie chcemy wspominać. Nawet się cieszymy że odeszli i więcej na drodze nam nie staną. Jaki ktoś do nas miał stosunek, jak nas traktował tak go szanujemy, lub nie.
„Czas – Życie – Śmierć”
Czas rozrywa życie na drobne banały Chwile dobre, chwile złe
Coś jest dobre, coś jest złe Każdy z osobna wie co jest dobrem, co złem
Ktoś idzie w kierunku dobra ktoś w kierunku zła W końcu każdy swój rozum ma
Wybór od nas zależy jaką drogą pobierzemy Z takim tobołkiem doświadczeń żyć będziemy
Często nie od nas zależy jak umrzemy I nie zawsze tak jak pragniemy
Jak życie przejdziesz taki pogrzeb będzie Kto stanie nad naszym grobem i zapłacze lub ucieszy
Wracając do bajeczki. Kiedy znajoma w/w poprosiła bym napisała jakąś bajeczkę o kotku i myszce, nie miałam koncepcji… Wena mi zwiała. Najczęściej to robi na wiosnę, ale wolała wtedy widocznie w kąciku u kogoś innego za zapieckiem przysiąść. Wówczas, kiedy przeglądałam zapiski… bajkach “Bajeczka o Wiośnie i Lecie” “wpadła” przed oczy. Na szybko zrobiłam korektę, więc bajeczki są takie same a inne. Miłego czytania życzę.
„Bajka o Wiośnie i Lecie”
Dawno, dawno temu kiedy bramy Brandenburskie zamykano na zatrzaski, a zamykał je niski jegomość wysokiego wzrostu, na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła…
-Jak wieść straszna niesie, a może nie straszna? Za górami za lasami daleko, a może bliżej? mieszkał okrutny czarownik, co był bardzo złośliwy i różne psikusy sprawiał ludziom i zwierzętom. Miał on przepiękną córkę, Wiosna było jej na imię.
Mieszkał on w strasznym zamczysku, a może w małym zamku? U podnóża zamczyska leżała wioska, dalej rozpościerało się błękitne jak niebo jezioro. Było tam biednie, ale ludzie byli dla siebie bardzo życzliwi.
Mieszkał w biednej chatynce na skraju wioski młodzieniec niespotykanej urody, który często przechadzał się nad brzegiem przejrzystej toni. Na imię było mu Lato.
Pewnego dnia ów młodzieniec nie mając nic do zrobienia, szedł z wolna zamyślony. Czuł że coś mu brakuje do szczęścia, lecz nie potrafił tego określić. Było to coś tak zwiewnego, ulotnego… że nie potrafił tego uchwycić. Nagle w uszach zadźwięczało mu coś, jak delikatny dzwoneczek. Przystaną, rozejrzał się… Cud, cud natury pryskał we wodzie o przepięknej urodzie śmiejąc się perliście.
Stanął oniemiały, patrzył oczarowany. Pokochał w jednej chwili niewiastę, co pluskała się w wodzie moi mili. Niewiasta go nie spostrzegła i z wody naguteńka wybiegła wpadając prosto w jego ramiona. Zadrżała cała i się w Nim zakochała.
Ojciec jej straszny tyran-czarodziej zakazał miłości do Lata niebodze.
Spotykać się nie mogli, ale miłość była tak wielka, że była straszna ich udręka… Czarownik nie mogąc znieść tej miłości, zamienił córkę w coś nieznane, nie opisane. Kiedy ktoś ją obaczył, dla każdego była czymś innym.
Ale jak to w każdej bajce bywa, nadzieja przybywa. Chrzestna matka nieszczęśnika usnuła plan, by ulżyć cierpieniu chrześniakowi kochanemu i rzuciła czar na niego, a i odmieniła kochaną jego z czegoś niewiadomego… w porę roku. Zrobiła to, by ulżyć ich cierpieniu i raz do roku o jednej porze szczęśliwie spędzali chwile.
Tak więc od tamtej pory… od marca do czerwca Wiosna nadchodzi piękna i radosna. Wie że spotka swego kochanka, który jest jak chałka rumiana, bo z nim przychodzi słoneczko złocone złotem i coraz jaśniej świeci. Raduje się rumianek co woń piękną roznosi, zakwitają kwiatki kolorowe radośnie do słońca główki machające. Sasanka, przylaszczka, mlecz nieśmiało swe żółte kwiatki rozchyla. W ulu zaczyna się wrzawa… to rój pszczół budzi się, swe czułki rozchyla. Bąk kosmaty, gruby niedługo przywita nas basowym buczeniem. Zaczną złocić się dojrzałe kłosy i maki w falującym zbożu. A Wiosna… ta piękna zmysłów podnieta zaprowadzi nas do nieba rozkoszy. Każdy o tej porze miłości swej szuka i każdy ją znajdzie… Wiosna już nie szuka.
Tak więc raz do roku radość wszyscy mają, że Wiosna i Lato się spotykają.
“Edyta Geppert – Och życie, kocham cię nad życie”
——————————————–
A to bajeczka druga, kotek do Ciebie oczkiem mruga.
“Bajka o tym, dlaczego kotki łapią myszki”
Dawno, dawno temu kiedy bramy Brandenburskie zamykano na zatrzaski, a zamykał je niski jegomość wysokiego wzrostu, na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła…
-Jak wieść straszna niesie, a może nie straszna? Za górami za lasami daleko, a może bliżej? mieszkał okrutny czarownik, co był bardzo złośliwy i różne psikusy sprawiał ludziom i zwierzętom. Miał on przepiękną córkę, Mysia było jej na imię.
Mieszkał on w strasznym zamczysku, a może w małym zamku? U podnóża zamczyska leżała wioska, dalej rozpościerało się błękitne jak niebo jezioro. Było tam biednie, ale ludzie byli dla siebie bardzo życzliwi.
Mieszkał w biednej chatynce na skraju wioski młodzieniec niespotykanej urody, który często przechadzał się nad brzegiem przejrzystej toni. Na imię było mu Mruczek. Pewnego dnia ów młodzieniec nie mając nic do zrobienia, szedł z wolna zamyślony. Czuł że coś mu brakuje do szczęścia, lecz nie potrafił tego określić. Było to coś tak zwiewnego, ulotnego… że nie potrafił tego uchwycić. Nagle w uszach zadźwięczało mu coś, jak delikatny dzwoneczek. Przystaną, rozejrzał się… Cud, cud natury pryskał we wodzie o przepięknej urodzie śmiejąc się perliście.
Stanął oniemiały, patrzył oczarowany. Pokochał w jednej chwili niewiastę, co pluskała się w wodzie moi mili. Niewiasta go nie spostrzegła i z wody naguteńka wybiegła wpadając prosto w jego ramiona. Zadrżała cała i się w Nim zakochała.
Ojciec jej straszny tyran-czarodziej zakazał miłości do Mruczka niebodze.
Spotykać się nie mogli, ale miłość była tak wielka, że była straszna ich udręka… Czarownik nie mogąc znieść tej miłości, zamienił córkę w myszkę. Ale jak to w każdej bajce bywa nadzieja przybywa. Chrzestna matka nieszczęśnika usnuła plan, by ulżyć cierpieniu chrześniakowi kochanemu i rzuciła czar na niego, lecz błąd popełniła i w kotka go zamieniła. Od tamtej pory kotek goni myszkę, by miłość jej wyznać lecz ona nieboga boi się wielkiego kota…
Smutna ta bajeczka się kończy. A może kiedyś kot złapie myszkę mała, i stworzą parę doskonałą? Bo jak to w bajkach bywa… cuda się zdarzają i nam radość dają.
Koniec bajeczki do poduszeczki, bo życie to nie bajka tylko dymajka-przeplatanka… są narodziny i śmierć, niestety bo taki porządek rzeczy jest.
„Pamięć o przyjacielu”
Kiedy przyjaciel odchodzi Nieważne czy to ptak czy ssak Serce boli Łza się toczy Zaduma nadchodzi
Na nas przyjdzie czas Więc żyjmy tak By też po nas płakano W sercach chowano Nigdy nie zapomniano
Zaczynam nie lubić następnych świąt. Dziś 1 listopada 2008 r. Śmierć, to ona decyduje kto na świat przychodzi, ona decyduje kto z niego duszą uchodzi. Pamiętać o tych co umarli powinno się pamiętać cały rok, a nie tylko na Zaduszki. No, chyba ze był złym człowiekiem, to won z mojej duszy. Tak, i znowu powrót do śmierci.
1 listopad – ktoś się bawi ktoś się smuci
Przejścia mamy rożne, każdy z nas coś swego smutnego ma i swój bagaż życiowy niesie. Przechodzi lub przejdzie niejedno zmartwienie, smutek, utrapienie, ale najbardziej boli śmierć osoby nam bliskiej. Jeśli wiemy, że ktoś umrze i jesteśmy na to przygotowani, mniej boli (moje prywatne zdanie). Czemu tak myślę? Otóż, wiedząc i czekając na śmierć możemy się pożegnać z osobą odchodzącą, lub my odchodząc mamy spokój że wszystko załatwiliśmy, lecz nagłe umieranie bez przygotowania? Tak nie powinno być, a jednak śmierć lubi z nas kpić, lecz to my po części jej pomagamy. Już w naturze tak było, jest i będzie… że życie daje radość a śmierć smutek. Tak już w życiu jest że nieszczęście ze szczęściem w parze jest. Śmierć – czy warto o niej wspominać, myśleć? Myślę że warto pisać i mówić o niej. Nie straszyć nią (nie chodzi mi o Halloween). Ci, co bliżej jej są, i akceptują nie smucą się że ktoś odszedł, wie że śmierć to odpoczynek. My, Polacy tragedię robimy ze śmierci. Na pogrzebie, cmentarzu przedstawienie kto większy wieniec da, czyj pomnik ładniejszy. Jeśli chodzi o mnie, to cierpię, ale nie dlatego że mama umarła, ponieważ prędzej czy później to by się stało – gotowa na to byłam… Tak, cierpię ale dlatego, że odeszła bo skurwiel życia jej pozbawił… Gotowa byłam na to że odejdzie, lecz nie gotowa na nagłą śmierć.
„Ach śmierci Ty moja”
Ach śmierci Ty moja Na cierpienie żywych stworzona
Czy ty powinnaś być? Na pewno tak
Szacunek do Ciebie mam A może to tylko strach
Czy to mój strach, lęk przed Tobą? Może tak… bo mi życia żal
Staram się o odejściu mamy myśleć, jakby pojechała w dłuższą podroż, że stanie zaraz w drzwiach. Staram się?… ech po co się okłamywać. Ale, też zastanawiam się czemu w Polsce to święto jest tak ponure i smutne, mało optymistyczne, szare i jak już wspomniałam na grobach prześciganie się kto da większy świecznik, okazalszy kwiat. Mam momentami wrażenie, że niektórzy tylko raz na rok przy tym święcie przypominają sobie, że muszą iść na cmentarz a przecież trzeba pamiętać o tych co odeszli na zawsze (chyba, że to był człek skurwiel i chwała bogu że odszedł)…
Czemu w Polsce smutno obchodzimy dzień zmarłych?… – wiem, głupie pytanie. Święto – jest to wspomnieniem o tych co odeszli, tęsknota za nimi.
Ale na przykład w Meksyku święto to jest obchodzone radośnie. Jest radość że spotkamy ponownie z krewnymi, znajomymi którzy odeszli. Święto dla nich jest okazją do ponownego spotkania ze zmarłymi przyjaciółmi, znajomymi, krewnymi…
Mieszkańcy Ameryki Centralnej lubią świętować rodzinnie, kolorowo, tańcząc i śpiewając przez wiele dni. El Día de los Muertos czyli Dzień Zmarłych to jedna z najlepszych okazji do hucznych zabaw i festynów. W Gwatemali odbywa się wyścig konny ku czci zmarłych dzieci, a tym którzy odeszli puszcza się latawce. W Ameryce Halloween. My Polacy w okresie Święta Zmarłych uczestniczymy przy grobach naszych bliskich aby wzbudzić pamięć o nich ale ze smutkiem. Ot, co kraj to obyczaj.
Strach przed śmiercią czemu jest? Sami tworzymy ten lęk. Ja nie boję się jej, ale boję się tego, że nie zdążę czegoś załatwić zanim po mnie przyjdzie. Zastanawiam się, czemu jest lęk przed zmarłymi. Może dlatego, że żywego można zabić a martwego nie. A jeśli jesteśmy bezradni w stosunku do czegoś, i tego nie rozumiemy, boimy się niszczymy,zabijamy. W naszej kulturze, od małego jesteśmy straszeni wiecznym potępieniem, nie jesteśmy przywykli do widoku nieboszczyka.
A jak miło by nam się odchodziło z tego świata wiedząc, że co roku ze śpiewem i wypitką przyjdą do nas krewni, znajomi.
Wszystko umrze. Wszystko co się urodziło musi umrzeć lub ulec zniszczeniu, tak musi być. Każdy kij ma dwa końce, wszystko ma swą przeciwność. Nic nie może być wieczne. To co się rodzi umiera, co powstało ulegnie zniszczeniu. A może za ostro napisane – zniszczeniu… lepiej zabrzmi – odradza się w innej postaci. Nawet kosmos przechodzi swoje zmiany, coś się rodzi coś gaśnie, ale jednak dalej jest.
Czy jest coś takiego jak nicość? Dla nas żywych coś się kończy, wstępujemy w nicość, nic nie ma, dla nas nie istniejemy ale istniejemy w sercach bliskich, w pamięci pokoleń w zależności kim byliśmy. Czy reinkarnacja istnieje? Któż to wie… może zgniatając akurat karaluszka, powinniśmy się zastanowić czy nie zabijamy cioci? Ja wolę wierzyć w reinkarnację niż w to, że jako rozkładające szczątki wstanę z grobu na „Koniec świata”, i będę paradować jako kościotrup, czy rozkładające, śmierdzące ciało aby stanąć po prawicy lub po lewicy. Rany, toć to wstyd tak paradować z oczodołami pustymi. Uwierzę prędzej w to, że po śmierci przejdę w inne istnienie. Ot, zrzucam ubranko które zostaje zakopane lub spalone i ubieram następne. A jakie będzie? Ponoć takie, na jakie zasłużymy za życia.
Z czym byśmy mogli porównać śmierć? Może z wdechem, i wydechem powietrza. Mamy w płucach co potrzebne nam do życia, po chwili tego brak. A może jest jak jawa czy sen. Sen uważam za brata śmierci. Jest potrzebny do życia i egzystencji. Jawa? Jawa po to jest, abyśmy mogli korzystać z tego, co natura nam ofiaruje. Stwórca skonstruował nam tak byt, że wszystko ma swoją parę. Jeśli nie wszystko, to 99%. Jednak my nie potrafimy z tego korzystać, co natura nam zaofiarowała. My jako istota myśląca, niszczymy wszystko po drodze co napotkamy.
“…i tak to życie nasze trwa”
jedni się rodzą drudzy umierają ciągle miedzy początkiem a końcem trwamy
ciesząc się każdym szczęśliwym dniem wspinamy się po to co chcemy
lub innym krzywdę, nóż cierpienia w serce zadając wrednie, radośnie jak hiena się uśmiechając
z radością patrzymy na przyszłe dni lub łzami z niepowodzenia się zalewamy
w choroby, apatie, depresje popadamy i tak to życie nasze trwa
czemu jeszcze gatunek ludzki trwa? to cud natury, natura cierpliwa jest… ludziom szanse da
czy aby na pewno natura szanse nam da? matka nasza ziemia litościwa jest
lecz wszystko ma swe granice jeśli z byt brutalnie zmienimy jej oblicze
jeśli będziemy nie fer z nią grać ona w kość nam da cierpliwość skończy się – ludzkości w zadek kopa da
Dlaczego nie mówimy o śmierci jak o czymś przyjemnym?… przecież to tylko dłuższy sen, a przecież lubimy spać. Dla mnie sen, to moje drugie imię. Uwielbiam leniuchować, nie lubię jak ktoś mnie budzi. Sen to moja kwintesencja mojego istnienia.
Często zadaję sobie pytanie „dlaczego ze śmierci robimy Tabu? To samo jak seks i przyjemności życia dla niektórych jest Tabu, czemu? Wiele wychowanie i w jakiej kulturze jesteśmy wychowani na to wpływa.
„Oda do śmierci”
O Śmierci! Sposoby wymyślasz jak zabrać do siebie Lecz pragnienie życia mocniejsze Nie chętnie lgniemy do ciebie
O Śmierci! Nie możesz dosięgnąć przez naturę Nasyłasz wytwór ludzkich wynalazków Prędzej czy później swoje dostajesz
O Śmierci! Twa siostra życie często opłakuje dzieci Inaczej nie będzie… miłość, dobro, życie Wszystko ma swe odbicie
O Śmierci! Kochasz wszystkich, zabierasz do siebie Wszechmocna jesteś składam Ci hołd Przyjdzie czas że i ja trafię do Ciebie
Śmierć, to ona decyduje kto na świat przychodzi i w nim na dłużej ostanie, ona decyduje kto z niego duszą uchodzi. Tak, właśnie taka jest śmierć, lecz to nie jest jej wina, taką role od natury dostała. Śmierć siostrą życia, na pewno nie bliźniaczką, czyżby? A może to istota w jednej osobie. Ona decyduje kto na świat przychodzi, ona decyduje kto z niego duszą uchodzi. Ale to nie ważne czy w jednej czy w dwóch to zjawisko istnieje, nie nam dociekać. Już w naturze tak było, jest i będzie, że życie radość, śmierć, smutek daje. Tak już w życiu jest, że nieszczęście ze szczęściem w parze jest.
„Listopad”
W sercu płacz tęsknoty zaszeleścił Oni odeszli, my jesteśmy – pamiętajmy o nich
Listopad, miesiąc zadumy, tęsknoty, rozpaczy Pochylmy czoła nad tymi co odeszli A jednak są między nami
Brat, siostra, szwagier, szwagierka Teść, teściowa, dalsza i bliższa rodzina
Wiele lat, dni, godzin, minut, sekund Spędzili z nami, radości nam dali Za to ich kochamy
W sercu płacz tęsknoty zaszeleścił Oni odeszli, my jesteśmy – pamiętajmy o nich
Może zanudzam troszkę o śmierci, ale dlaczego ze śmierci robimy Tabu? Tabu też robimy ze seksu, z przyjemności życia. Życie bez seksu to jak rurka bez kremu, jak chleb bez masła czy alkohol bez procentów. Przyjemności życia dla niektórych jest Tabu, czemu? Ogromny wpływ na to, jacy jesteśmy i jaki stosunek mamy do różnych rzeczy ma wychowanie i w jakiej kulturze jesteśmy wychowani. O śmierci też nie lubimy rozmawiać, a czyż nie lepiej być gotowym na nią?
Czemu ze śmierci robimy Tabu? Może lepiej jak są rozmowy o niej, to i łatwiej nam odchodzić będzie. Chyba że ktoś nie zdążył załatwić swoich spraw, żal mu zostawić bliskich, kochanych osób, lub tego co się dorobił…
„Po co jest śmierć”
Coś umiera, coś się rodzi Bez śmierci życia by nie było
Śmierć kocha wszystkich Zabiera do siebie
Jedni przy tym cierpią Drudzy z uśmiechem umierają
Inni mają po niej miłe wspomnienie Kiedy uda im się „zmartwychwstanie”
Jakkolwiek byśmy od niej uciekali Śmierć wszechmocna wszędzie nas dopadnie
Istota kochająca wszystkich Wszyscy należą do niej
O śmierci wszechmocna składam ci hołd Przyjdzie czas że i ja trafię do Ciebie
Pomimo że życie nam straty w bliskich, w znajomych stratę daje, to jednak warto żyć. Dla wszystkich ludzi dobrej woli, tę piosenkę dedykuję.
Ciężko jest osobie, która zawiodła się w miłości zaufać następnej. Jest ostrożniejsza kiedy coś otrzymuje, jest nieufna czy to znowu nie są jakieś gierki. Staje się nieufna i obawia się, że zostanie wykorzystana i porzucona.
Kiedyś flirtowałam z miłą panią i właśnie zaczęłyśmy na ten temat pisać. Flirt flirtem jednakże napisała tak… (nie jest to dokładnie zacytowane, łatwiej mi było po swojemu napisać, ale sens był ten sam… zranione serce kobiety długo pamięta i nie jest łatwo później innej osobie do niego dotrzeć).
Napisała w podobny sposób:
“Nikt nigdy mnie nie zdobędzie upijając mnie, i uśmiech nie uśpi moje czujności. Czułe słówka też już na mnie nie robią wrażenia, i kolacja przy świecach nie zrobi na mnie zaćmi”
Do powyższego napisałam to…
„Nigdy ten nie zdobędzie”
Nigdy ten nie zdobędzie Twego serduszka winem Cię upijając
Nigdy ten nie zdobędzie Twego serduszka tylko Uśmiech swój Ci dając
Nigdy ten nie zdobędzie Twego serduszka szepcząc Tylko czułe słówka
Nigdy ten nie zdobędzie Twego serduszka kolację Przy świeczkach Ci stawiając
Nigdy ten nie zdobędzie Twego serduszka samym spojrzeniem W Twe oczka w głąb sięgając
Znasz nasze podstępne gierki Co pań dusze otumaniają I im smutek sprawiają
Dlatego ja nie będę próbować takich sztuczek Zostanę tylko Twoim wirtualnym misiem Takim w serduszku tuptusiem
Malutkim diablikiem Co będzie od czasu do czasu Cię kusił Abyś przytulała się do miękkiej podusi
Wystarczy że od czasu do czasu O mnie nie nieraz będziesz myślała I pogodne myśli miała
Prawda smutna jest, że kiedy serce zranione, niełatwo otworzyć się na nową miłość.
Ale flirtować fajnie jest, tylko trzeba uważać aby pewnej granicy nie przekroczyć.
Kim tak naprawdę jest prawdziwa biseksualistka – jest sobą… i kocha prawdziwie.
Kiedyś… tak się zdarzyło, bo latka lecą, rozmawiałam z kumpelą biseksualistką o naszych upodobaniach… co lubimy, pragniemy. Próbowałam ją zrozumieć (i to mi się udało dlatego jestem tolerancyjna do Bi). Kim tak naprawdę jest prawdziwa biseksualistka – oczywiście, może to mijać się z innymi u kogoś spostrzeżeniami, lub inna osoba biseksualna inaczej odczuwa swoją bi-seksualność.
Koleżanka zaczęła od wspomnienia, jak to się stało że poczuła, że nie tylko mężczyźni ją interesują – nie mówiła mi o tym, wstydziła się, i dopiero kiedy zaczęłyśmy rozmawiać „otworzyła się”.
Przypomniała mi, jak kiedyś „zaciągnęłam” ją do klubu dla mniejszości. Kiedy tam byłyśmy, poszła dla nas po piwo, otarła się o jedną dziewczynę siedzącą na hakerze, i ich oczy spotkały się. Nigdy nie poczuła takiego podniecania, pożądania jak w tamtej chwili (z chłopakiem była od dwóch lat… {związek się rozpadł, ale nie z winy że poznała dziewczynę, on wyjechał… po paru miesiącach napisał że nie wróci do kraju i nie widzi sensu by dalej ze sobą byli}).
Nic mi nie mówiąc, wybrała się do tego samego klubu na następny tydzień. “Ona” siedziała na tym samym miejscu, rozmawiając z jakąś dziewczyną, spojrzała na nią… spojrzenie, gest jakiś szósty zmysł w niej się obudził.
Dla niej to był najpiękniejszy wieczór, noc i poranek kiedy o piątej zaprosiła ją do domu. Była to dwudniowa “inauguracja poznawania świata kobiet”, bliskości Jej ciała. Czuła jakby znajdowała się w raju pełnym kwiatów, motyli, ptaków. Nigdy tak się nie czuła dobrze. Powiedziała -delikatność kobiety, ogromnie różni się od męskiej chropowatej dłoni. Męska arogancja, i chęć dominowania nie zastąpi delikatności kobiecej.
Na moje pytanie -co teraz, jeśli poznałaś dotyk kobiety, kim się czujesz? Odpowiedziała… -Biseksualistką.
Pomimo, że kobieta zabrała ją w świat rozkoszy raju, jednak do pełnego szczęścia w seksie potrzebuje “dominującego ramienia” mężczyzny. Lubi brutalność. Czuć że ma go w sobie, a tego kobieta jej nie zapewni. Idealnie dla niej byłoby połączenie w seksie delikatność kobiety z brutalnością męską. Ale czy taka osoba istnieje? Na koniec stwierdziła -mam ten komfort, że mam szansę prędzej się w kimś zakochać… czy to kobieta, czy mężczyzna nie ważne. Będę z tą osobą w której się zakocham. W tej chwili jest z kobietą już rok, i jak stwierdziła, na razie mężczyzny jej nie potrzeba.
Jest prawda taka, że Bi zakochuje się w osobie, a nie w płci. Żal mi kobiet które były w związku z mężczyzną a chcą, pragną resztę życia być z kobietą a są niestety wykluczone przez niektóre lesbijki, które uparcie będą uważały, że jak ktoś był z mężczyzną, czy też ma dziecko to nie jest lesbijką, tylko biseksualną kobietą.
A nawet jak miała mężczyznę przedtem, to co z tego? Nie twórzmy hermetycznego świata dla każdej orientacji (obozu uchodźców). Postępując w tak arogancki, rasistowski, nietolerancyjny sposób miłość jedna, druga, trzecia przejdzie koło nas. Kochajmy człowieka nie za to kim jest, ale że jest.
Wiele kobiet, źle czuje się pisząc w kwestionariuszu na portalu dla mniejszości z przewagą lesbijek że są Bi. Obawiają się pisać że mają taką preferencje. Zbyt często spotykały się z poniżaniem przez lesbijki. Czują się gorszym gatunkiem.
Czy się tym przejmować? Łatwo doradzać że nie warto, ale dla takiej osoby nie jest to łatwe. Ci, co gardzą innymi i myślą że są lepszymi, nigdy nie zaznają prawdziwej miłości. Miłość przychodzi pod różnymi postaciami, a sami sobie w branży tworzymy ludzi i pod ludzi. Gorsza, lepsza rasa? Jedni drugich mają za coś gorszego, ponieważ ktoś oprócz kobiety woli też mężczyznę. Już więcej zrozumienia jest w środowisku hetero dla „chomików” niż w samej branżowce. Wiele razy w swych wypowiedziach używam sformowania…
“lesbijki traktują biseksualnych jak gorszą rasę”
…i długo tego zdania nie zmienię. Oczywiście nie wszystkie źle traktują panie Bi. A ja lubię biseksualne kobiety, i byłam z takimi w związku. Nie musiałam się martwić że mnie z facetem zdradzi, ponieważ odpowiednio ją zaspokajałam duchowo i fizycznie. Kobieta musi czuć się bezpieczna w związku, i to bez względu na oriętację. Kobiety Bi są bardzo wierne. Wierniejsze od lesbijek. A że związki się rozpadają? Zmiany w życiu też są potrzebne. Związki się rozpadają bez względu na orientację. I lepiej jak się rozstajemy w przyjaźni, niż żyć w toksycznym związku bez przyszłości i pomimo że w związku to w samotności obok siebie.
Dlaczego Freddie Mercury zostawił swoją fortunę kobiecie?
————————–
Dlaczego tak mocno Bi irytują homoseksualistów?
Założę się, że wiele lesbijek czy gayów, pomimo że mieliby udany związek nawet ponad rok, odeszliby dowiedziawszy się, że w poprzednim związku partner/ka była z płcią przeciwną… „trzasnęliby drzwiami”, awanturę by zrobili.
Dlaczego tak mocno Bi irytują homoseksualistów? Ponieważ psują obraz idealnych związków. Bi nie trzymają się jednego wzorca, nie wyjdzie im związek z mężczyzną mogą z kobietą. Mają większe szanse na szczęście i nie nudzić się w sobotni wieczór… czyli…
“jak nie chłopczyk to dziewuszka i szczęśliwa jest panienka”
Heteroseksualni też niechętnie patrzą na Bi. Dla nich to ni pies ni wydra, nie wiadomo czego chcą. Heteroseksualiści zaczynają tolerować homoseksualizm, wiedzą co można się po nich spodziewać, a taki/a Bi?…
Boimy się nieznanego. Bo cóż możemy spodziewać się po Bi? Będzie przyjacielem domu?… Spiskowe teorie zaczną powstawać, i pytania dwuznaczne -po co przychodzi? Kto jemu/jej się podoba, z kim się prześpi w końcu?… z nią czy z nim? Jest „straszliwym zagrożeniem” miru domowego. Dla homo i hetero Bi to hybryda, ale hetero panowie chętnie by się przespali w trójkąciku.
Jesteśmy obłudni, nie akceptujemy tego co innym pasuje, tylko to co my chcemy i akurat nam pasuje. Mężczyzna kiedy dowiaduje się, że jego partnerka spała z kobietą dostaje podwyższoną temperaturę, wyobraźnia szaleje i „wacek” podnosi się i przyjmuje to ze spokojem, lub wpada w furię… jego EGO zostało mocno zranione – no bo jak jego kobieta śmie spać z kobietą? Czuje zagrożenie. No cóż proszę pana, widocznie nie dałeś swej kobiecie tego, co kobieta może dać kobiecie. Ale jeśli kobieta dowie się że partner z kolegą spał najczęściej odchodzi, czuje obrzydzenie. Seks dwóch kobiet jest bardziej tolerowany, czy też akceptowany niż między mężczyznami… czemu? Wyobraźnia działa. Nie każda kobieta, chce mieć w sobie wacka który był w dupie. Dlatego nie miejmy do takiej kobiety pretensji. Warto wówczas jeśli jesteś Bi, poszukać taką, która to zaakceptuje, i uwierzcie… wiele takich pań jest. A seks jest rzeczą naturalną. I tylko ci, co już nie mogą zabraniają innym, bo im zazdroszczą.