Nie dawajcie się nabierać, bo te 200 nawet nie zobaczycie za miesiąc…
A ci, co namawiają do zarabiania w ten sposób, podlegają karze z art. 226 z paragrafu 1.
Nie klikajcie na linki takich osób, bo oni zarabiają na waszej naiwności… ale i tak prawdy nie powiedzą, ponieważ i oni pieniędzy też nawet po 5 latach nie widzą. Nieprawdą jest, że w dolarach jest wypłacane, a i nawet złotówki nie zobaczycie…
Nie bądź pazerny, i tak pieniędzy nie zobaczysz…
Okłamują was w tych filmikach, bo niby zarobek, ale nie wypłacisz nigdy, na wieczne nigdy.
W żywym ogniu niełatwych pytań o życie topimy plany, i sami nie wiemy po co chcemy przeczytać cały scenariusz co dalej będzie. Kiedy próbujemy dowiedzieć się o przyszłości, zawsze wkrada się niepewność czy aby coś nam nie spieprzy się to, co do tej pory nam się układa. Przewidujemy najgorsze, zakładamy że nie będzie happy endu na końcu naszego życia, że zanim umrzemy w cierpieniu będziemy trwać. I po co to nam? Po co wiedzieć co będzie jutro, pojutrze za rok? Kiedy mamy naście lat tyle przed nami, po co się pytasz na stracie co będzie z nami i nawet jeśli to życie zna już odpowiedz, będzie dużo ciekawiej gdy teraz nic nam nie powie.
☜♡☞ ☜♡☞ ☜♡☞ ☜♡☞ ☜♡☞ ☜♡☞
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
Dziwna nostalgia wtargnęła w moje serce, szukając oczami myśli pukają – gdzie jestem, skąd to ciało, skąd się tutaj wzięłam?
Ruch nicości do góry mnie bierze, myśli biegną, zaplątana w pajęczynę czasu szukam swojego ja. Promień sekretnego światła oświetla twoje stopy, zostałam zatopiona w morzu świetlistej energii. Rozleciała się moja nowa forma, wracam do bytu mojego ciała w promieniach zachodzącego słońca.
„Jesteś w marzeniach”
Moje kochane wnętrze… Jak dobrze być w domu Wzlecieć na skrzydłach atomu
Otwieram oczy Wyrwała się z serca głęboka tęsknota Byś była przy mnie abym cię objąć mogła
Jesteś w marzeniach Wtapiasz się w moje ramiona Szepczę -jestem ciebie spragniona
Stoję na brzegu wielkiego oceanu, przerażająca ciemność ogarnia moje ciało. Złote słońce się wychyla, twoje ciało nade mną się pochyla. Jeszcze nie ochłonęłam po pierwszym doświadczeniu, już nowa wizja się rozwija…
SPIRALA ARCHIMEDESA + Sonar – wpatruj się w środek
—————————————-
„Dom dla lalek”
W domu dla lalek, rożne rzeczy mogą się dziać. Kiedy Ty śpisz, on zaczyna ożywać, swoim rytmem żyć. Laleczki plotkują przy herbatce o Tobie, co z nimi robiłaś jak się bawiłaś. Zaglądałaś pod sukienkę? Na pewno tak, wiele dzieci to robi, ciekawe co też tam się ukrywa. Bawicie się nimi w dom, śluby biorą za waszą pomocą, a Wy nie zdajecie sobie sprawy że one nie chcą. I tak jak w życiu, tak i tam rożnie życie lalek się toczy. A co się dzieje jak taką laleczkę skrzywdzisz? Myślisz, że nieszczęścia które Cię później spotykają to przypadek? Powstaje z charakteru laleczka Chucky i dopiero zaczyna się draka. Domek dla lalek nie tylko może posłużyć za ich mieszkanie, ale też może być więzieniem. Więzieniem, gdzie ofiary ludzkie czekają na schrupanie.
Do tej pory o domu w którym jest domek dla lalek, w miasteczku Salem i w okolicy jest z lękiem pomrukiwanie przy tym znak krzyża czyniąc że kiedy cicho dookoła, można usłyszeć chrupanie… chrupanie ale nie myszki to słychać skrobanie. Fama głosi, że kiedy o pół nocy stanie się przed lustrem i trzy razy wypowie imię dziewczynki „Betti, Betti, Betti” ona porwie do domku lalek i schrupie. Inni z kolei twierdzą, że kiedy o trzeciej w nocy się obudzisz, to znaczy że była u Ciebie Betti i patrzyła jak śpisz. Czemu tylko obserwuje? “Bada” twoją uczciwość, moralność, empatie i z twoich marzeń sennych analizuje czy jesteś prawym czy też fałszywym człowiekiem.
„Była u Ciebie Betti o trzeciej w nocy?”
Była u Ciebie Betti o trzeciej w nocy?… patrzyła jak śpisz? Nie musisz się jej obawiać jeśli masz uczciwe sny
Jest ona sumieniem osób które krzywdzą… Które oskarżają o to co same uczyniły i do płaczu niewinnych zmusiły
Co same zło uczyniły lecz na innych kłamstwo donosili Krzywdząc osoby prawe i do uwięzienia ich się przyczyniły
Betti jest sumieniem takim jak może jesteś i Ty… Podobną do dziewczyn z Salem co wiele krzywdy uczyniły
Spytasz się -a co ja mam z nimi wspólnego? Oj, wiele maleńka jeśli oskarżasz niewinnego…
Betti bada Twoją uczciwość, moralność, empatie Będąc wcieleniem Marthi nie odpuści kłamcom, hipokrytom, Judaszom
Z twoich marzeń sennych analizuje Czy jesteś prawym czy też fałszywym człowiekiem
Nie musisz wymawiać Jej imienia trzy razy Jeśli jesteś moralnym hipokrytą znajdzie Cię bo nie jesteś bez skazy
Więc człecze, za nim kogoś oczernisz i „prawdą” kłamliwą obrzucisz Zastanów się dwa razy czy warto było na niewinnego obelgę rzucić
Matha czy też Betii – nie ważne w jakiej postaci Znajdzie Cię, i duszę grzeszną Twą w proch obróci
Twój niecny uczynek oskarżeń na niewinnych rzucony… Obróci się przeciw Tobie, będziesz po wsze czasy potępiony
Opowiadają, że Betti to następne wcielenie Marthy Ingalls Carrier (Allen), i lepiej też nie wypowiadać przed lustrem jej imienia.
Legenda nawiązuje do innej strasznej legendy związanej z kobietą oskarżonej przez dziewczyny z Salem o czarownico. Legenda-opowieść głosi, że kiedy staniesz przed lustrem i rzekniesz trzy razy „Martha, Martha, Martha” staniesz się malutka, i zostaniesz przeniesiona do domu w mieście zwanym Lawrence gdzie mieszka Betti w którym znajduje się domek Betti… domek dla lalek. Najstarsi mieszkańcy opowiadają, a swoim dzieciom i wnukom zakazali zbliżania się do domu w który jest domek, że cichą noc kiedy jest pełnia księżyca słychać cichutkie chrupanie. Wierzą, że to następne wcielenie Martha, która pragnie zemsty.
Martha… Martha Ingalls Carrier (Allen) oskarżona została o czary przez grupę dziewcząt z Salem… Elizabeth Hubbard, Ann Putnam, Jr., Mary Walcott, Elizabeth „Betty” Parris, Abigail Williams, Elizabeth Booth, Mercy Lewis i Mary Warren i została powieszona 19 sierpnia 1692 r. na Gallows Hill w Salem.
Martha przed śmiercią przyrzekła na kości swoich zmarłych dzieci, że zemści się na potomkach kata, sędziów i kobiet które ją oskarżyły o czary, a tym samym doprowadziły na szubienicę.
Czy Martha Ingalls Carrier (Allen) była czarownicą? Któż to może wiedzieć?Jedynie ona sama. Jednakże, gdziekolwiek się pojawiła za nią śmierć kroczyła. W roku 1690 gdy w mieście Andover wybuchła epidemia odry oskarżono ją, że to ona jest przyczyną. Czy to była jej wina, jeśli minęło 2 lata od jej przybycia? Została uniewinniona, lecz w jej podróżach z miejsca do osiedlenia się w Andover w 1688 r gdzie się pojawiła, na jej trasie z Billericay do Andover śmierć zbierała żniwo i nikt, kto nie miał odporności typu komórkowego umierał, co w tamtych czasach było wyrokiem śmierci. Chorobę sprowadzała, lecz też jest niemożliwością żeby dopiero po dwóch latach mieszkania w Andover była przyczyna zarazy. Ale też, nie można tego odrzucić biorąc po uwagę małą odporność w tamtych czasach. Wiele jest wątpliwości, aby jeśli była nosicielką, dopiero po dwóch latach zaraziła mieszkańców. Może nastąpiły sprzyjające warunki agresji Odry, która prędzej nie miała okazji “zaatakować”?
Może Martha nie była czarownicą, ale na pewno nosicielką choroby. Ludzie w tych czasach nie znali co to znaczy “nosiciel”. Jeśli ktoś obcy witał w mieście, a choroba zaczynała atakować wiązali z nią tę osobę która przyszła. Nie były to duże skupiska, więc wszyscy się znali, obcy od razu rzucał się w oczy. Ale jednakże dwa lata przed epidemią już mieszkała w w Andover, więc już nie była obca. Jedynie złośliwe pomówienia mogły ją oskarżyć. Czemu dziewczęta z Salem ją oskarżyły? Najpierw jak to nastolatki głupiutkie, zaczęły sobie żartować i bawić się w czarownice. Kiedy to zaszło z byt daleko, a nie mogąc się już z tej głupoty wycofać zaczęły brnąć dalej w tej „zabawie” doprowadzając przez krzywoprzysięstwo wiele osób na śmierć lub do więzienia. Same nie poniosły zasłużonej konsekwencji swojego niemoralnego i nieetycznego zachowania. Wręcz zostały ekspertkami w wyszukiwaniu czarownic.
„Dom dla lalek”
Betti jest pięcioletnią drobną, rudowłosą o zielonych oczach cichutką dziewczynką. Mieszka z rodzicami i z siostrą Wandesą w mieście Lawrence w Hrabstwo Essex niedaleko Salem… miasta wsławianego w procesach czarownic. Zapoczątkowanie historii o czarownicach z Salem wsławiła się Abigail Williams i jej przyjaciółki. Niektórzy nawet podejrzewają, że Martha Ingalls Carrier (Allen) która została oskarżona o czary a następnie powieszona z oskarżenia Abigail Williams powróciła aby mścić się na potomkach Abigail Williams, Susannah Sheldon, Mary Walcott, Elizabeth Hubbard i Ann Putnam i jest w ciele Betti.
Betti nie lubi ludzi, zawsze bawi się sama, uważana jest za dziwadło -niech pani pójdzie do lekarza z dzieckiem – tak, często kończy się rozmowa sąsiadki z mamą Betti, w szkole także nie jest lubiana. Ojca złości zachowanie córki. Siostra, która jest o dziesięć lat starsza nie znosi jej za to, że matka poświęca więcej czasu nie jej a młodszej siostrze. Często robi Betti na złość chowając papcie, ulubioną przytulankę misia… śmiejąc się z niej, że musi chodzić boso lub nie może usnąć bez swojego przytulasia. Pewnego dnia w złości na siostrę wykrzyczała -”niepotrzebnie się urodziłaś, lepiej było mi jak ciebie nie było, obyś nigdy się nie urodziła”! Betti już po urodzeniu, była inna niż większość dzieci. Nie zapłakała po urodzeniu, w jej oczach nie było śladu spojrzenia niemowlęcia… było coś w niej niepokojącego. Położna która ją odbierała, wkrótce postradała zmysły. Twierdziła, że noworodek duszę jej zabrał. Skończyło się na zamknięciu położnej w domu dla obłąkanych Broadmoor Hospital w miejscowości Crowthorne w hrabstwie Berkshire który swoje podwoje otworzył w 1863 r. gdzie popadła w otępienie, i nigdy nie odzyskała w pełni zdrowia. Na łożu śmierci wyszeptała -“nigdy nie wymawiajcie do lustra trzy razy imienia „Martha, Martha, Martha” bo ona jest w ciele Betti, a Betti to Martha która powróciła z za groby aby się mścić. I nie tylko na potomkach dziewczyn z Salem które niesłusznie ją jak twierdziła oskarżyły, ale na każdym, kto wypowie jej trzy razy imię”.
Położna zmarła z przerażeniem na twarzy, oczy zrobiły się wyłupiaste, nabrały czerwonego koloru, a wypływająca z nich krew wpłynęła do otwartych szeroko ust. Na ścianie znaleziono niezgrabnie pisany krwią napis… jakby pisany rączką dziecka – „Jestem tu, Martha”.
Matka Betti musiała zrezygnować z pracy po kilkunastu dziwnych zdarzeniach z nianiami, które w niewyjaśniony sposób znikały lub trafiały do zakładu psychiatrycznego… do tego samego, w którym z przerażeniem w oczach zmarła położna. Krążyły słuchy, że nianie tak samo z przerażeniem w oczach umierały. Nikt nie chciał podjąć się opieki nad dziewczynką, ich dom omijany z daleka stał się miejscową straszną legendą. Bardzo źle wpłynęło to na atmosferę rodzinną Betti. Ojciec zaczął pić, przeklinać oskarżając Betti o to, że to przez nią coraz gorzej jest w rodzinie. Sąsiedzi plują na niego z obrzydzeniem, żegnając się przy tym przechodzą na drugą stronę – częste zachowanie dewot chrześcijańskich, fałszywie moralnych. Bicie Betti dopisał do rozrywki dnia codziennego. Otrzymuje od niego razy, kuksańce za każdym razem kiedy znajduje się w jego pobliżu. Nie jest dla niego ważne w jaką część ciała… twarz, plecy. Kiedy w pijackim widzie przeklina Betti, mała płacząc chce się przytulić myśląc że tym go udobrucha a on krzyczy -precz diabelski pomiocie, na stos z tobą! Jesteś demonem, pecha przynosisz! Twoja matka z demonem tańcowała w świetle pełni księżyca, precz mi z oczu! Tylko matka ze łzami w oczach tuli ją, płacze nad jej losem. Nic nie zauważała, by dziecko różniło się od innych. Dziwi się, czemu wszyscy w okół twierdzą, że zło z jej oczu patrzy. Kiedy wpatruje się w oczy Betti nic nie widzi, tylko smutek i lęk. Może miłość matki zaślepia jej wzrok, nie widzi tego co inni?
Jest rok 2006 miesiąc 06 dzień 06… dziś Betti zaczyna 6 lat, równo o 06:06:06. Na jej prośbę matka namówiła ojca, by ten zbudował dla córki domek dla lalek. Niechętnie ale się zgodził. Kupił co potrzebne, i na urodziny domek był gotowy. Matka przygotowała znakomity wypiek – czekoladowe ciasteczka które Betti uwielbia – nawet nie zwróciła uwagi, że siostra Bett i ojciec nie złożyli życzeń jej córce. Betti miło z mamą spędziła czas. Matka przeczytała jej baśnie braci Grimm o Czerwonym Kapturku oraz Jasiu i Małgosi które uwielbia słuchać. Do pokoju zajrzała siostra -gdzie ojciec? -nie wiem – odpowiedziała matka -dał Betti domek i chyba wyszedł bo do tej pory nie widziałam go w domu. -Tej mała, pokaż mi ten domek – aroganckim tonem z lekką złośliwością siostra zwróciła się do Betti. Betti uśmiechnęła się -tak, oczywiście – wzięła siostrę za rękę i poprowadziła do swego pokoju… po chwili wróciła do matki. -A, gdzie Wandesa? – matka spojrzała na córkę, to co zobaczyła w jej oczach poruszyło matczyne serce.
-A, gdzie Wandesa? – matka spojrzała na córkę, to co zobaczyła w jej oczach poruszyło matczyne serce. -To jednak prawda, jednak masz dziwne spojrzenie, nie zauważałam go – Betti podeszła do matki i jeszcze raz spojrzała na nią, wzrok miała jak zawsze kiedy patrzyła na matkę
-przewidziało mi się, jestem zmęczona… pomyślała matka. Przysiadła na krześle i smutno spojrzała na córkę.
-Ojca jeszcze nie ma, idź córeczko pobawić się do swego pokoju, ja zrobię coś do jedzenia i poczekam na tatę – ucałowała córkę, poszła do kuchni.
Betii poszła do swojego pokoju pobawić się domkiem dla lalek, matka przygotowała kolację. Nie chcąc przerywać córce zabawy -“niech nacieszy się domkiem” – pomyślała – cicho weszła z jedzeniem do pokoju…
W półmroku słabo widziała córkę, podeszła bliżej. Betii siedzi przy domku… wyjęła laleczkę, nie zauważyła matki stojącej tuż za nią – była jakby nieobecna… Trzymając laleczkę w ręku pociągnęła za rączkę, rozległ się cichy krzyk bólu. Uniosła oderwaną część do buzi, rozległo się chrupnięcie… Matka zauważyła ruch w domku, w oknach było widać malutkie twarze lalek. Rozpoznała starszą córkę, która waliła w okno malutką piąstką… wzrok skierowała na dłoń Betti… z przerażeniem rozpoznała… męża…
Na podłogę z brzękiem spadła taca z kolacją, przenikliwy, przeszywający powietrze jak ostrze brzytwy krzyk rozległ się po okolicy. Wszystko nagle ucichło… Przechodząc koło domu Betti jak ktoś dobrze się wsłucha, usłyszy cichutkie chrupanie…
——————
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
“Dlaczego sięgamy po alkohol jeśli wiemy, że związek może zniszczyć…”
Pijemy dla rozluzowania, szpanu, z głupoty ale czemu sięgamy wówczas, kiedy może doprowadzić do rozpadu związku? Czy na złość? A może, żeby wywołać wyrzut sumienia u partnera/ki? Czy dlatego, że czujemy samotność w związku, a może aby lżej seks poszedł, bo z partnerem/ką po trzeźwemu nam nie wychodzi…
Są różne typy ludzi, i każdy wypowie się inaczej… że dla rozluzowania, dla zabawy, dla szpanu, z głupoty bo nie umie się powiedzieć nie. Ale to wszystko świadczy o słabości, bo czy nie można bawić się inaczej? Dla szpanu – jeśli dotyczy to dzieciaków w gimnazjum, to może jeszcze jakieś usprawiedliwienie, bo chcą głupotą zaimponować kolegom – byleby później nie obudzili się z ręką w nocniku. A jeśli dotyczy osoby dojrzałej, to pytanie “co to w ogóle za szpan?” i komu ma on zaimponować?
Czemu sięgamy po alkohol, jeśli może to zniszczyć związek? Może lubią adrenalinę, kiedy związek wisi na ostatnim włosie, a może to pretekst aby zakończyć pewne sprawy, kiedy brak odwagi? Może jest to mały substytut utraconej wolności, za którym się tęskni. Tylko skoro przeważa to ponad związek, to po co się męczyć? Prędzej czy później i tak się rozpadnie. Choć jest wiele kobiet/mężczyzn, którzy żyją w związkach które je “przygniatają” jednak nie potrafią odejść.
Oprócz tych wszystkich kwestii, gdzie człowiek podejmuje świadomą decyzję sięgając po kieliszek, znajdzie się jeszcze masa innych rzeczy, powodów czy sytuacji, które według niego zmuszają go do picia. Takimi sytuacjami jest utrata pracy, problemy w związku, dezaprobata znajomych czy rodziny, niepowodzenia na planie życia codziennego. Cokolwiek by to nie było, to jest przykładem słabości ludzkiej, a częściej wmawianiu sobie jej. Człowiek umie poradzić sobie w wielu kwestiach i mógłby, tylko łatwiej jest się napić i udawać że właśnie to pomaga. Mniej wysiłku kosztuje otworzenie butelki niż stawieniu czoła problemom. Ludzie nie potrafią rozmawiać między sobą w związku z dużym stażem. Cokolwiek by to nie było, jaki problem czy chęć osiągnięcia błogiego stanu upojenia – to jeśli ma to destrukcyjny wpływ na związek, to należałoby się zastanowić, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Bo później odpowiedź wypływa sama i zazwyczaj jest już za późno.
A może niektórzy sięgają po niego aby partnera zniechęcić, by zniszczyć związek?… ale czemu by to służyło, dlaczego by ktoś chciał destrukcyjnie działać na swój związek? A może nie zdają sobie z tego sprawy bądź nie chcą, że ranią drugą osobę… własna przyjemność jest ważniejsza.
Alem rzem ja singiel i nie muszę obawiać się, że stracę przez moje piwko partnerki, więc piję kiedy mam ochotę bo lubię.
Dlaczego kobiety w stałym związku zdradzają? O mężczyzn nie pytam… „dlaczego” – to ich natura.
Kobieta jest stworzona do tego by ją głaskano, pieszczono, przytulano. Potrzebuje bliskości drugiej osoby czy to partnera czy też partnerki. A co się dzieje jak druga strona tylko jest na seks, towarzystwo znajomych i jedzenie nastawiona? Nie wspomnę o przysłowiowym piwie które jest stosowane w związku męsko damskim do meczu. Chociaż nieuniknione że i w związku tej samej płci, w zależności co kto lubi. Życie z takim partnerem czy też partnerką zaczyna stawać się nudne. Wspólne życie zaczyna jej się kojarzyć tylko z tym, że jest czyimś obiektem na własność tylko do pieprzenia. Każde podejście partnerki/ra i chęć przytulenia kojarzy się nie z miłym pogłaskaniem ale tylko i wyłącznie z seksem i zaliczeniem następnego numerku. Zdrada też jest skutkiem braku rozmowy. Są sytuacje, kiedy potrzebujemy rozmowy z partnerem, wyrzucić z siebie co nas martwi, boli, wypłakać się na ramieniu – w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Każdy ma chwilę słabości. A partner jest nam najbliższy. Każdy chce zmartwienia wyrzucić z siebie, ale nie może bo usłyszy -daj spokój, problemy w pracy zostaw, choć lepiej do mnie chce mi się kochać.
A jeśli trafi się ktoś, kto będzie chciał ją wysłuchać? Ona, on… no cóż, nie dziw się tedy że częściej będzie poza domem. Ale też niestety, są inne smutne sytuacje. Kobieta przez zmęczenie pracą i domem, zajęta martwieniem się by partner miał w domu jak należy zaczyna zaniedbywać się, marudzić, wówczas zostaje zdradzana „partner dłużej w pracy przesiaduje”.
Na początku związku wydaje się że jest cudownie. Ona/on dba o ciebie ale przyuważ jak długo. Po jakimś czasie nawet nie zauważasz, że nastąpiła zmiana, rutyna się wkrada. Zastanów się kiedy ostatnio miłe słowo usłyszałaś (no chyba że akurat ma ochotę na seks z tobą) kiedy kwiatka dostałaś czy nawet czekoladkę (nie licz dnia kobiet). Kiedy razem byliście sam na sam i było romantycznie. Kiedy ostatnio przy jej/jego zbliżeniu miałaś dreszczyk adrenaliny, kiedy ostatni raz przy jej dotknięciu po nogach ci pociekło… kiedy, kiedy, kiedy.
Jeśli zaczynacie kogoś szukać do rozmowy, szczególnie jak związek staje się codziennością, nie łudźcie się… nadejdzie moment kiedy pomyślicie o zmianie partnera lub chociażby o romansie.
Wiem, wiem zaraz ktoś stwierdzi -Ja? Ja nigdy bo kocham. Ok ty nie, ale czy masz pewność co do partnerki, partnera? Prawda stara jak świat „nigdy nie mów nigdy„. Często tak się dzieje, że jedna strona stara się, dba żeby wszystko było dobrze a druga ma to w dupie, ponieważ jest za pewna siebie. Myśli że partner/ka nie odejdzie. Czasami nie doceniamy tego co mamy. Dopiero oczy nam się otwierają jak stracimy.
Kiedy wkrada się nuda w związek, jedna ze stron szuka odskoczni od partnerki. Wyszumi się i powraca. Ale jakiś powód głębszy może jest niż nuda. Może szuka tego co partner nie daje np. zainteresowania, odczuć że jeszcze kocha albo słaby sex? Czym dłużej ze sobą jesteśmy pewne rzeczy trochę się rozluźniają spadają różowe okulary. Seks nie jest już tak pociągający, zbytnia monotonia, przestają latać motylki w brzuszku. Sex odbieramy jako obowiązek a nie przyjemność. Zaczynamy żyć nie z sobą ale koło siebie. Nie każdy związek to wytrzymuje.
Jeśli codziennie nie podsycamy “ognia” z czasem zaczyna gasnąć. Nie czarujmy się, taka prawda. Oczywiście, nieraz jesteśmy długo w związku, ale to za sprawą lęku przed samotnością. Ale jak tylko pojawi się na horyzoncie osoba która zaczyna nami się interesować, nie mamy tych obaw by odejść ze związku który stał się jałowy. Nieraz warto przyjrzeć się związkowi czemu partnerka zaczyna bardziej weselej zachowywać się, żywiej reagować na kogoś. Ale często tego nie zauważamy, zbyt pewni jesteśmy tego, że on/a i tak nie ma gdzie pójść, szczególnie jak u nas mieszka.
Kobieta zdradzi, ale tylko wówczas jak facet przestaje o nią dbać.
——————
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
Moja dłoń wodzi delikatnie po Twych plecach Muskam ustami o usta, dotykam zadziorny nosek
Składam delikatne pocałunki na czole, policzkach, dłoniach Wtapiam się we włosy, całuję płatki uszu, szyję Zaprowadzę Cię do ogrodu pachnącym pożądaniem
Wodzę delikatnie po miejscach które doprowadzają Do szału podniecenia Twoje ciało rozpalając zmysły pożądania Tańczą w namiętności rozpływania
Pragnę Twojego ciała jak kwiatów płatków zrywania Z motylami lataniem i nektaru Twojego spijania Dłońmi wodzić chcę po Twej talii, odgarniam włosy
Delektuję się zapachem, oddycham Twym ciałem, muskam szyję Gęsia skórka przebiega po Tobie jak rażenie prądem Sutki nabrzmiały, całuję piersi, brzuszek schodzę niżej
Zsuwam Ci majteczki, jesteś rozpalona, piękna jak anioł Trzepocząca oddechem motyla Jak kwiat broszka rozchyla płatki, poddajesz się pieszczotom
Skarb dotykam, różyczka rozkwita, dochodzisz Klękam, centymetr po centymetrze oznaczam pocałunkami ciało By nikt nie miał Cię oprócz mnie boś moją księżniczką
Świadomość Twoja odpływa, zastygasz Wydobywasz z siebie głos przyjemności Rytmiczne skurcze pochwy
Na języku czuję nektar boski, trzymam Cię mocno Twoja rozkosz rozchodzi się echem
——————
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
Uśmiech rozświetlił Twoją skroń W oczach błysnęła iskierka zadowolenia
Twój zapach delikatny poruszył mój nos Moje serce świruje, w mózgu radość wiruje
Nim wstaniesz maleńka śniadanko Ci podam Ty mi pocałunkiem podziękujesz
Moje szczęście „nóżką” przytupuje Moja dusza wesołą nutkę o miłości podśpiewuje…
Dziś jest piękna pogoda Więc czas wstawać do pracy ma droga
Może być do kościółka moja mała pszczółko, zależy co która pani woli i jeśli to niedziela a że dziś jest, to zamieniamy pracę na coś co Wam akurat pasuje.
——————
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
Kojarzy mi się z pewną afera, z księdzem katolickim w roli głównej, gdzie rzeczywiście klęcząc korzystano z ust, a ksiądz w rękach trzymał kijek.
Dzieci zlizywały pianę z kolan księdza. “Brak znamion przestępstwa”
Lubińska prokuratura umorzyła śledztwo prowadzone w sprawie otrzęsin w salezjańskim gimnazjum. Śledztwo prowadzone było w celu ustaleniu czy doszło do doprowadzenia małoletnich poniżej 15 roku życia do wykonania innej czynności seksualnej.
– Postępowanie umorzono wobec stwierdzenia braku znamion przestępstwa w zachowaniu dyrektora szkoły – poinformowała Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lubinie.
Decyzja nie jest prawomocna, W sprawie przesłuchano ponad 110 świadków – rodziców dzieci, nauczycieli i animatorów uczestniczących w wyjeździe. Prokuratura opierała się również na opinii prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza, który został powołany na biegłego z zakresu seksuologii i psychiatrii.
– Biegły ocenił, iż nie ma podstaw do stwierdzenia, że czynności uczniów, polegające na dotknięciu nosem białej piany znajdującej się na kolanach duchownego, miały charakter seksualny, a zachowanie dyrektora motywowane było popędem seksualnym – dodała rzecznik.
Sprawa dotyczyła kontrowersyjnych otrzęsin uczniów gimnazjum salezjańskiem im. Dominika Savio w Lubinie. Na zdjęciach, które pojawiły się na oficjalnej stronie szkoły, widać siedzącego dyrektora ks. Marcina Kozyrę i klęczących przed nim pierwszoklasistów, których zadaniem było dotknąć ustami białej piany na jego kolanach.
Może zadacie pytanie – czemu to robiły? Któż to wie? Jakiś debil wymyślił takie kocenie, ale po czemu miało służyć lizanie kolan, na klęczkach księdzu który w ręku kij trzymał? Ponoć to taki zwyczaj dla pierwszoklasistów – „chrzest” – żeby móc się uczyć w tejże szkole. Jak do tej pory nikt nie wskazał, kto ten zwyczaj debilny wprowadził na teren szkoły. Na pewno nikt normalny na umyśle, może nawet ktoś o pedofilskich skłonnościach – nie „może” a na pewno, ktoś kogo taka sytuacja podnieca.
Publikacja o tym zdarzeniu była w październiku 2012 r. – nie wiem, czy czytając to zdarzenie sprawa została już wyjaśniona, czy ponownie pod dywan nie zamieciona. Zatrważająca ilość spraw związanych z pedofilami-księżmi jest tuszowana. Władze kościelne ukrywają prawdę. Seks z dorosłym nie szkodzi dziecku – opinia księdza Ojca Van B (źródło – Rzeczpospolita – 24 maja 2011r.) –
„Salezjanin przez lata przygotowywał dzieci do pierwszej komunii, choć był członkiem organizacji walczącej o legalizację pedofilii. Ojciec Van B., jak określiły go media, dwa razy trafiał do aresztu za obnażanie się przed dziećmi. Od 20 lat pracował w różnych parafiach na terenie Holandii. Jednak każdą dość szybko opuszczał, a zostawały po nim jedynie dziwne podejrzenia.”
Telewizja RTL Nieuws ujawniła, że ksiądz za bardzo lubił dzieci. Lubił je na tyle, że w 2008 roku został członkiem Fundacji Martijn walczącej o legalizację pedofilii. Herman Spronck, szef holenderskich salezjanów, tłumaczy, że nie mógł nic zrobić, bo usunąć księdza można jedynie wtedy, gdy ciążą na nim poważne zarzuty np. gwałtu, a tu nic takiego nie miało miejsca. Poza tym Spronck również uważa, że w relacjach seksualnych dorosłych z dziećmi nie ma nic złego… -Dzieci od dwunastego roku życia mogą uprawiać seks z dorosłymi. Nie musi to być szkodliwe – powiedział RTL Nieuws.”
Przepraszam, ale jak to czytałam szczeka mi opadła.
Humor z internetu – autor nieznany
„Umarł ksiądz pedofil i idzie do Nieba, tam stoi święty Piotr i mówi:
– A ty gdzie zboku! Tutaj takich jak ty się w ogóle nie wpuszcza! Na to pedofil:
– Ja nie do ciebie dziaduu, ja do Dzieciątka Jezus”
—–
Pisałam to w roku 2016 – niektórą myśl, słowa powtórzyłam przy pisaniu te same co powyżej z roku 2013 r.
„Życie dywanem jest”
Życie jest jak dywan… rozwijamy go Czym bliżej środka piękniejszy się staje Lecz często pod niego śmieci podgarniamy
Przychodzi chwila i „robaki”grzechu wypełzają Ci co dobroć przykazaną mają, prawości nauczać Z dziećmi się zabawiają…
One na klęczkach poniżają się Śmietanę z kolan księdzu zlizując Ksiądz twierdzi -one bardzo dobrze bawią się
Księży za świętych uważamy Oni parafian za dojne krowy mają Wiedzą że pieniądz i dziecko od parafianina dostaną
Życie jest jak dywan… rozwijamy go Czym bliżej środka piękniejszy się staje Lecz często pod niego śmieci podgarniamy…
Zadziwiające jest, jak przymyka się oczy na księży pedofilów. Ilu tak naprawdę poniosło karę? Jedynie na pokaz, i do innej parafii przenoszony jest. A jak nazwać takiego księdza, co niby dla zabawy pozwala lizać sobie kolano? Żenada. Dziwię się strasznie rodzicom tych dzieci co to robiły, którzy twierdzą że „nic się nie stało”. Z tej okazji zaśpiewajmy:
„nic się nie stało rodzice, nic się nie stało rodzice nic się nie stało nic się nie stało….”
…melodie na pewno znacie.
Jest teraz rok 2016 i jak sądzę, prawie już nikt nie pamięta tej sprawy. Jak zwykle ukręcono łeb sprawie. Dla przypomnienia tematu o lizanych kolanach jeśli ktoś zapomniał a często “zapominamy” bo to ksiądz – chodzi o aferę lublinowską, która była w gimnazjum prowadzoną przez księży salezjańskich, gdzie dzieci pod przykrywką „kocenia” musiały lizać księdzu kolana z piany, żeby móc się uczyć w tejże szkole. Publikacje o tym zdarzeniu były w październiku 2012 r. w wielu źródłach informacji… od gazet, TV po internet.
Zatrważająca ilość spraw związanych z pedofilami-księżmi jest tuszowana. Władze kościelne ukrywają prawdę. Ale nie ma się co temu dziwić, jeśli księża uważają że seks 12-latkowi nie szkodzi.
“Seks z dorosłym nie szkodzi dziecku – opinia księdza Ojcieca Van B (źródło – Rzeczpospolita – 24 maja 2011r.) – „Salezjanin przez lata przygotowywał dzieci do pierwszej komunii, choć był członkiem organizacji walczącej o legalizację pedofilii. Ojciec Van B., jak określiły go media, dwa razy trafiał do aresztu za obnażanie się przed dziećmi. Od 20 lat pracował w różnych parafiach na terenie Holandii. Jednak każdą dość szybko opuszczał, a zostawały po nim jedynie dziwne podejrzenia.” Telewizja RTL Nieuws ujawniła, że ksiądz za bardzo lubił dzieci. Lubił je na tyle, że w 2008 roku został członkiem Fundacji Martijn walczącej o legalizację pedofilii. Herman Spronck, szef holenderskich salezjanów, tłumaczy, że nie mógł nic zrobić, bo usunąć księdza można jedynie wtedy, gdy ciążą na nim poważne zarzuty np. gwałtu, a tu nic takiego nie miało miejsca. Poza tym Spronck również uważa, że w relacjach seksualnych dorosłych z dziećmi nie ma nic złego. – Dzieci od dwunastego roku życia mogą uprawiać seks z dorosłymi. Nie musi to być szkodliwe – powiedział RTL Nieuws.”
Jak to przeczytałam szczeka mi opadła. Krążą różne dowcipy na temat księdza-pedofila… m.in. mało sławetny o pedofilu i Jezusku.
„Umarł ksiądz-pedofil i idzie do Nieba, tam stoi święty Piotr i mówi
-A ty gdzie tu zboku! Tutaj takich jak ty się w ogóle nie wpuszcza!
Na to ksiądz-pedofil
-Ja nie do ciebie dziadu, ja do Dzieciątka Jezus”
A jeśli taki ksiądz z takimi słowami co w dowcipie skierowałby się do matki, ojca dziecka?
Czy po tym dowcipie, osoba wierząca i broniąca księży-pedofilów nadal będzie go bronić? Oczywiście że będzie, a na mnie będzie wkurwiona, że coś takiego śmiem pisać że to podłe. W jej mniemaniu, widocznie molestowanie dziecka przez księża nie jest podłe, a dowcip tak. Tak nawiasem, często można spotkać parafian broniących księdza pedofila. Jak to możliwe, że w śród chrześcijan za jakich Polacy się uznają, jest tylu obrońców pedofilii-księży. Zadziwiające, że nawet rodzice molestowanych dzieci staną za księdzem tłumacząc jego tym, że to tylko człowiek a dziecko na pewno sprowokowało. Co można pomyśleć o takich rodzicach?… – że też są pedofilami?
„Pedofil jest pedofilem”
Wiem, tym co tu napiszę wielu wrogów zyskam Lecz mi nie zależy na opinii tych co dziecko krzywdzą
Pedofil jest pedofilem, nie ważne jaką sławę zyskał Powinna kara być równa, nie ważne jakie stanowiska
Duży, maluśki – tą samą zbrodnie popełniają Śpią z niepełnoletnimi według prawa piętnastki nie mając
Ze sprawiedliwości się wyśmiewają, prawu znak Kozakiewicza dając To jest nie do przeskoczenia kiedy fałszywa moralność działa
Na nosie sprawiedliwości grają tylko dlatego że stanowisko Sławę, sutannę, pieniądze, znajomości w Watykanie mają
Obrońcy ich mawiają -to tylko człowiek, nie wina jego Że mu się spuścić z krzyża chce, nawet kiedy to ksiądz jest
A co ze sprawą afery lublinowskiej? Wycofane zostały praktyki kocenia, ze zlizywaniem piany z kolan księdza w tle – czy na pewno? A może po cichu będą teraz zlizywać? To tylko moja spekulacja, ale ksiądz to tylko człowiek – tak twierdzą obrońcy księdza-pedofila – a z przyjemności ciężko zrezygnować.
Jak zakończyła się sprawa? Było to do przewidzenia – sprawa została umorzona w 2013r – „Lubińska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zachowania księdza dyrektora Marcina Kozyry w trakcie wyjazdu wakacyjnego do przesieki. Śledczy uznali, że w trakcie zw. Otrzęsin przyszli uczniowie szkoły nie byli zmuszano do wykonywania tzw. innych czynności seksualnych”
„Życie jest jak dywan Rozwijamy go Czym bliżej środka Piękniejszy się staje Lecz często pod niego Śmieci podgarniamy”
Kiedy czytałam o tym, że sprawę umorzono pomyślałam, że jeśli lizanie kolana nie jest przestępstwem, to każdy z nas może kazać dziecku zlizywać śmietanę z kolana. Jesteś pracodawcą? Zanim przyjmiesz do pracy kogoś, czy też chcesz sobie nastrój poprawić, każ lizać kolano obsmarowane śmietaną. Nie wiesz jak bawić się z dzieckiem, nudzi ci się?… każ mu na czworakach chodzić i zlizywać śmietanę.
Życzę miłej zabawy, w końcu to nie przestępstwo. Oczywiście, w sarkastycznym to napisałam, ponieważ nikt nie powinien z dziećmi tak się zabawiać.
A co z dorosłymi? Kiedy obopólna jest zgoda, bez przymusu i obydwie strony tego pragną, mają z tego przyjemność to czemu nie? Zawsze jest to jakieś urozmaicenie nawet w seksie.
Często spotykam parafian broniących księdza pedofila, jak to jest możliwe w śród chrześcijan za jakich Polacy się uznają, jest tylu obrońców pedofilii księży. Dlaczego kościół popiera pedofilów? Dlaczego, dlaczego, dlaczego – dla mnie to nie zrozumiałe jak kosmos.
Świdnica. Straż miejska w kościele. Kolejny ksiądz wzywa mundurowych
Bezdomna kobieta przed poranną mszą weszła do zakrystii i domagała się pomocy od Kościoła. Księża z katedry św. Stanisława i Wacława w Świdnicy (woj. dolnośląskie) nie byli w stanie skutecznie wyprosić seniorki i wezwali straż miejską.
Awantura o poranku w zakrystii kościoła w Świdnicy. Po godzinie 6 w czwartek strażnicy miejscy odebrali nietypowe zgłoszenie. Starsza kobieta weszła do Katedry św. Stanisława i św. Wacława przed poranną mszą.
Zażądała aby udzielono jej pomocy, gdyż jest osoba bezdomną i Kościół powinien się nią zaopiekować – informuje świdnicka straż miejska.
Księża kazali starszej kobiecie wyjść z zakrystii, ale nie zdało się to na nic. Wreszcie wezwano na pomoc straż miejską, która wysłała do Katedry św. Stanisława i św. Wacława patrol.
Strażnicy szybko porozumieli się z bezdomną. Zaproponowali inną pomoc, na co starsza kobieta przystała i już bez oporów opuściła kościół.
Przewieźli ją do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Strażnicy przekazali starszą kobietę pod opiekę pracowników socjalnych. To kolejny przypadek wezwania służb do kościoła w ostatnich dniach
Ksiądz z parafii pw. NMP Matki Kościoła w Bełchatowie przed Halloween wezwał policję. Zauważył bowiem, że podczas komunii 13-letni chłopak wypluł hostię i schował ją do kieszeni. Nastolatek próbował potem uciec z kościoła, przez co księża podejrzewali, że chciał sprofanować hostię. Obydwie strony zostały pouczone przez policję.
Z ich relacji wynikało, że doszło do obrazy uczuć religijnych poprzez profanację hostii – mówi WP nadkom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Reakcje internautów:
-“Przecież nie pobrudzą sobie wycacanych rączek pomocą za darmo…”.
-“Do “ojca“ Rydzyka bezdomni wiedzą z czym należy przychodzić...jej wina…jej bardzo wielka wina…i niech zacznie myśleć o poprawie”.
-“hipokryci, od siebie nic nie dają, tylko biorą. widać nie miała kasy to ją pogonili.”
-“Gdyby była młodziutka to by się zaopiekowali”
-“Może była zbyt stara a proboszcz “gustuje” w młodszych????”
-“Poprostu chłopak pomyślał ze jak zje opłatek, do Jezus znajdzie się w jego du..e i dlatego dla szacunku do Jezusa nie zjadł ciała Chrystusa”
Kiedy zabrakło już do wypłaty 20 zł nagle nie było reklam i ankiet… niby ich brak choć co pół godziny wchodziłam na stronę.
Trzeba nagłośnić tę stronę oszustów. Ja akurat tylko dla zabawy weszłam w to, no bo jak już oglądać mam reklamy to niech mi też płaca… a co to ja? Matka Teresa z Kalkuty i wyszło że tak
.
Bo ktoś naciąga naiwne istotki, które są naprawdę w potrzebie i myślą że to ich podbuduje finanse… Świństwo robi ktoś, i marzenia zabiera.