„spokojnie czekaj” / „O teatrze życia – Życie jest szkołą” / Monika Janos /

Podobny obraz

“internetowa miłość”

czy miałaś kiedyś uczucie że chcesz uciec stąd
lecz jednak tkwisz tutaj…

uspakaja cię to, że spotkasz kogoś wreszcie
będziesz szczęśliwa nareszcie

ja to szczęście doznałam – moje dziewczę spotkałam
dziękuję ci za to kochana żeś mi miłość swą dała

postaram się abyś była szczęśliwa
nigdy przeze mnie nie płakała

Internet to w sobie ma, że wiele do niego wchodzi osób pragnących odskoczni od realnego świata, w którym nie jest jak w bajce. Świat wirtualny, pomaga nam na moment zapomnieć o troskach dnia codziennego. Ale też wielu pragnie spotkać tę jedyną czy tego jednego 😉

„spokojnie czekaj”

czy miałaś kiedyś uczucie że chcesz uciec stąd
lecz jednak tkwisz tutaj…

uspakaja cię to, że spotkasz kogoś wreszcie
będziesz szczęśliwa nareszcie

a jak już się spotkacie z osobą z internetu
miłe uściski będą, czas szybko minie

przyjdzie czas odjazdu
chęć jej z powrotem zobaczenia

to możecie napisać… „wspaniale z tobą mi było
nie ważna odległość, wazna nasza miłość

chcę spotkania następnego z tobą jeszcze
przytulenia ponownego troszeczkę”

Monika JanosO teatrze życia – Życie jest szkołą
Głupich nie sieją, sami się rodzą”

<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>

Znalezione obrazy dla zapytania świnka pigi kermit gif

Social media:

“Wirtualny seks – przemyślenia”

 

Podobny obraz

“Wirtualny seks – przemyślenia”

Cośki o wirtualnym seksiku dam przemyślenie i jeśli się nie zgadzasz z moim tokiem myślenia napisz czemu, a jeśli się zgadzasz to też napisz, a co tam niech będzie 😉

Serwując po internecie, czytając rożne wypowiedzi na temat wirtualnego seksu, zadziwia mnie to, jak łatwo nam jest krytykować to co ktoś inny robi, bo sami tego nie uczynimy. Wielu twierdzi w swoich wypowiedziach że seks wirtualny to coś nienormalnego, chorego.
Jeśli lubimy wspólny onanizm i lubimy jak ktoś się przygląda? To super sprawa, wspólnie dochodzić do orgazmu tak blisko a jednak daleko. Można stwierdzić -”co to za seks nie czując ciała drugiej osoby?” Patrzymy w tym momencie pod swoim kątem, oceniamy kogoś według swoich odczuć. Niektórzy lubią wirtualny seks przez Skype, telefonicznie i to im wystarcza, to czemu nie mają go praktykować?

Mówimy o tolerancji, wymagamy jej dla siebie, a czemu wirtualny seks ma być chory, przecież nie tak dawno i homoseksualistów uważano za chorych. To, że nowe trendy zaczniemy uważać za chorobę w epoce świata internetowego to ja mam prawo uważać i mogę stwierdzić że to właśnie jest chore. Chore jest to, że nie potrafimy być tolerancyjni. Nie chcesz tego zaakceptować, to może to ty jesteś chora/y. Nie chcesz akceptować, tolerować czyiś zachowań, upodobań ok, to żyj sobie w swoim świecie nietolerancji, ale daj żyć innym w ich świecie. Ktoś lubi seks przez Skype, inni kupują sobie sztuczną lalkę i traktuje jak partnerkę. Są też osoby, które używają różnorodnych gadżetów, co rusz w nowszej wersji wymyślanych. Seks wirtualny to mały pikuś w stosunku do tego, co ludzie robią z rożnymi gadżetami w realu w czasie seksu. Nie można zaraz czyjeś upodobanie nazywać chorobą, czy też zboczeniem bo sami tego nie czynimy, nie stosujemy.
Wirtualny świat dla niekrytych jest jedynym, w którym czują się dobrze. Mogą być kim chcą. Ci co biegają ciągle do kościoła, modlą się do kogoś… czegoś czego nie widać, nie można dotknąć też można by powiedzieć, że żyją w jakimś chorym świecie. Religijny świat, śmiało można nazwać światem wirtualnym. Dlaczego? A jak nazwać świat którego nie ma, tylko jest w opowieściach, księgach. To tak, jak w grach komputerowych – coś istnieje, lecz tego nie ma. Zachowanie kogoś, kto modli się do czegoś lub kogoś, czego/kogo nie widać nie istnieje, a został/o stworzone w ludzkiej wyobraźni… ze strzępek historii czyjegoś życia, mamy prawo określić jako chore? A modlenie się do figurek, obrazów – „gadał dziad do obrazu a obraz do niego ani razu”, do zacieków na ścianach, całowanie kleru po rękach, z obcej ręki brać do ust kawałek płatka, klękać przed nim… to nie chore? Zaraz okrzyknięto by nas bluźniercami, heretykami, odszczepieńcami opętanymi przez szatana, sprawy sądowe za obrazę uczuć religijnych by się posypały. Czy jak oni siedzą ciągle w kościele, to można nazwać że to chore? Nie! To czemu tych, co siedzą przy komputerach, nazywa się osobami uzależnionymi… a jeśli w dodatku seks przez kompa uprawiają to całkowita demoralizacja… trzeba na terapie wysłać. To czemu nie wysyła się na terapie osoby które ciągle siedzą w kościele, dających kasę w amoku na kościół… przecież to też jest uzależnienie.

Czemu seks wirtualny niektórzy uważają za chory, a pedofile uprawianą przez księży nie? Oczywiście, wszystko ma swoje granice. Siedząc w nawie całymi dniami czy przed kompem to jest uzależnienie. Ci co lubią w kościele przebywać, też by całymi dniami tam byli, ale kościół jest zamykany w określonych godzinach, więc nie mogą. A Ci co w klasztorach całe życie żyją, czy to naturalne ludzkie zachowanie? Przecież oni tak naprawdę w swoim wirtualnym świecie żyją, a nie nazwiemy ich chorymi. I nie uwierzę że seksu nie uprawiają, nawet sami z sobą. Przecież być antyseksualnym też można nazwać chorobą, jeśli tego nie robią. Ale tego tak nie nazwiemy. Tak jak aseksualność od niedawna uznawaną w części środowisk naukowych, za jedną z orientacji seksualnych, lub za brak orientacji seksualnej, też nie nazwiemy tego chorobą, to czemu tych co lubią ekshibicjonizm, czy masturbacje uważać za chorych? W świecie realnym, jeśli nie chce ci się seksu, mąż pogoni cię do seksuologa… Stwierdzi żeś chora, a w śród zakonu to normalne. Ludzie kochają Boga a jest wirtualny, to czemu człowiek człowieka nie może kochać wirtualnie mocno? Człowieka z krwi i kości przez internet. Ktoś może powiedzieć -”człowiek to człowiek i z czasem chce spotkać się z tym człowiekiem w którym zakochał się wirtualnie”. A przecież skąd możemy wiedzieć, czy te osoby co tak strasznie kochają Boga… nie marzą lub nie śnią, że seks z nim uprawiają? Na ziemi jeśli spotkamy kogoś w kim się zakochamy wirtualnie, jest zawsze możliwość spotkania z człowiekiem z krwi, kości i przytulenia w realu. A co z Bogiem, jeśli ktoś chce do niego się przytulić? Zostaje jeden sposób… zabić się lub poprzez ciało Bogu służą. Ale to już jest kontrowersyjny temat.

Uf… mam nadzieję że nie zagmatwałam toku myślenia 🙂
A co Wy myślicie o wirtualnym seksie?

Monika JanosO teatrze życia – Życie jest szkołą
Głupich nie sieją, sami się rodzą”

<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>

Social media:

Czy warto dla miłości, czy też tylko by nie być samotnym upodlać się? / „O teatrze życia – Życie jest szkołą” / Monika Janos / Człowiek w teatrze życia codziennego, jest zwykłą marionetką /

Poruszę może drażliwy temat, ale jak już wiecie żaden temat nie jest mi obcy oprócz sportu. Zasadnicze pytanie -czy warto dla miłości, czy też tylko by nie być samotnym upodlać się?

Podobny obraz

Czy warto dla miłości, czy też tylko by nie być samotnym upodlać się?

Moje przemyślenia i zastanowienie – Czy osoby szukające miłości za wszelką cenę to desperatki? Czy warto szukać miłości za wszelką cenę? Może to, co tu napiszę pomoże niektórym paniom w tym, aby nie wpaść w pułapkę pragnienia miłości za wszelką cenę…

Czemu szukamy miłości na siłę, i czy ją znajdujemy?… Czy goniąc ślepo za nią, gotowi jesteśmy wszystko zrobić by tylko nas ktoś pokochał, lub nawet tylko udawał że kocha obyśmy tylko tego nie odczuli…

Prawdziwa miłość, obustronna jest piękna lecz kiedy szukamy ją za wszelką cenę, musimy za nią płacić. Z miłością jak z prądem – chcesz mieć, to płać. Na jednym z portali spotkałam się z sytuacją jak z filmu, ale która zdarzyła się naprawdę… Kto tak naprawdę jest winny za zaistniałą sytuację? Czy ta osoba co oszukuje by mieć zysk materialny, czy też osoba która daje pieniądze, podarunki wierząc ślepo w to co druga strona obiecuje, zapewnia o swoim uczuciu. Opiszę Wam sytuacje która zaistniała i jestem ciekawa co o niej sądzicie.

Zbieżność imion jest przypadkowa, proszę nie podpinać tej sytuację do jakiejkolwiek osoby.

Jedna z pań „Natalia” opisała sytuację, która ją spotkała. Jestem nastawiona negatywnie do osób, które wykorzystują uczucie do tego aby żerować na czyiś uczuciach, lecz ten przykład trudno mi zdefiniować, zastanawiam się czy to głupota, naiwność? Przecież tyle mówi, pisze się o naciągaczach. Ja nazywam takie kobiety „Karciary” czy też „Tulipanki”.

Panie poznały się na portalu społecznościowym w 2012 r… Pani „Natalia” jako osoba niepełnosprawna ma świadomość, że nie jest łatwo kogoś poznać, kto zainteresowałby się nią, pokochał pomimo jej niesprawności fizycznej. I nie okłamujmy siebie i innych że tak nie jest… Oczywiście często mówimy, że nie ważne jaki człowiek jest na zewnątrz, ale ważne jaki we wnętrz. Wielu osobą się udaje spotkać kogoś kto ich pokocha, pomimo ich niepełnosprawności, kochają ich takimi jacy są. Ale większość chociaż mówi o tym, że nie liczy się jaki człowiek jest na zewnątrz, to jednak przed znajomymi wolą popisać się i okazać tryumf swej zdobyczy pod postacią pięknej, atrakcyjnej kobiety czy też mężczyzny. No właśnie -”ATRAKCYJNOŚĆ”-.

Pani „Natalia” dość długo szukała tej jedynej, w końcu poznała na portalu panią „Marti” która zamieściła zdjęcie profilowe ale nie swoje tylko wybrane z internetu, a zbliżone do jej wyglądu… Często tak robią osoby, które obawiają się ujawnić ogółowi jak wyglądają naprawdę. Spowodowane jest to z różnych względów np. zależy gdzie pracują, ze względu na środowisko w którym mieszkają…

Jak już wspomniałam, pani „Marti” nie wstawiła swojego zdjęcia i wiele osób tak czyni i wstawia czy to zdjęcia aktorek, aktorów, czy kotków lub jakieś fajne, śmieszne focie i nie jest to szkodliwe, dopóty do póki ukrywając się pod nie swą podobizną nie krzywdzą innych czy to zastraszaniem, ośmieszaniem… No właśnie… a czy pani „Marti” skrzywdziła osobę o nicku „Natalia”? Każdy odbierze to na swój sposób… przy okazji może zastanowi się dwa razy nad tym co robi, wydając pieniądze na kogoś kogo na oczy nie widział…
Jak już wspominałam, panie poznały się w wirtualnym świecie. Panią „Natalię” – jak stwierdziła – „Marti” urzekła swoją troskliwością, zainteresowaniem i zakochała się. Na portalu oznaczone były, że są w związku około trzech miesięcy.

Po tej znajomości został tylko dym i smród. Pani „Natalia” oskarżyła na grupie panią “Marti” o to, że naciągnęła ją na doładowanie do telefonu na kwotę 200 zł., ale w opisie jaki przedstawiła nic nie wskazuje aby pani “Marti” wołała od niej czy to o pieniądze, czy o to aby jej doładować konto w telefonie. Zacytuję to co pani „Natalia” napisała, cyt:

„Jest ich wiele na portalu, takich naciągaczek. Kiedy przeszłyśmy na telefon, znajomość jeszcze się pogłębiła. Gdy kończyło jej się doładowanie, przestawała się odzywać (w tym czasie sprawiła już, że się zakochałam – obiecywała spotkanie, związek, seks…) . Doładowywałam jej telefon, z czasem więcej i więcej – w sumie na ponad 200 zł.”

Koniec cyt.

Naszła mnie wówczas reelekcja – „czemu pani „Natalia” doładowywała konto pani „Marti”? Za co? Tylko dlatego że się zakochała? To mogę zrozumieć. Ale przyuważcie, co jest napisane przez panią „Natalię”

„(…) – obiecywała spotkanie, związek, seks… (…)”

…trudno to zinterpretować jasno, ponieważ „Natalia” nie pisze że „Marti” chce doładowanie za spotkanie, związek, seks…

„(…) – obiecywała spotkanie, związek, seks… (…)” – To raczej wskazuje na pragnienie utrzymania „Marti” przy sobie…

Czemu się rozstały? One tylko to wiedzą? Czemu dopiero po pół roku „Natalia” sprawdziła zdjęcie „Marti”. Mam nadzieję, że to nie chęć zemsty za nieudany związek. Były trzy miesiące jako związek wirtualny, a jednak dopiero po następnych trzech miesiącach, napisała o pani „Marti”.

Często tak się dzieje, kiedy naszą miłość ktoś odrzuci. Nie darujemy, mścimy się, zachowujemy się jak pies ogrodnika… Nie potrafimy racjonalnie, “trzeźwo” zastanowić się dlaczego ktoś nas nie chce. Jesteśmy egoistyczni… Jak to, jakim prawem ona mnie nie chce, musi mnie chcieć, musi być moja bo ja ją kocham. Do tanga trzeba dwojga…

Każdy z nas spotyka związki wirtualne, które długo nie trwały, na naszych oczach się rozpadają. Jedne w zgodzie się rozpadały, a inne? Jedna ze stron oczernia, prześladuje wpisami, nęka telefonami… tylko dlatego, że po spotkaniu zakochała się, lecz druga tego nie odwzajemniła. Musimy wiedzieć, że inaczej jest jak e-związek następuje, a co innego spotkać się w realu. Często dopiero realny świat budzi nas… stwierdzamy – ”to nie ona, inaczej ją sobie wyobrażałam”.

W przypadku tych dwóch pań, powstał związek dawca – biorca pomimo że nie spotkały się w realu. Dawca – osoba która wszystko robi by zatrzymać drugą osobę, biorca – jeśli jest w porządku, wycofa się w porę jeśli stwierdzi, że coś zaczyna być nie tak. Prawdziwi naciągacze, żerujący na osobach szukających na siłę miłości, wiedzą że to są osoby bardzo zdesperowane. Często osoby zdesperowane brakiem miłości, tracą na „inteligencji”. Ich stan ducha, zagłusza logiczność myślenia. Rodzi się zazdrość paskudna… zazdrość że inni mają miłość one nie. Osoby typu pani „Natalia” które mają ciężej w życiu z powodu tego, że przez wielu odsuwane są na boczny tor (wystarczy że napisze że jest niepełnosprawna, odrzucana jest przez wielu ponieważ uważana jest za mniej atrakcyjną) często zapłacą za to tylko, by ktoś był przy nich… (nie wolno generalizować)… Zrobiłam analizę postępowania tych dwóch pań…

„(…) Kiedy przeszłyśmy na telefon, znajomość jeszcze się pogłębiła. Gdy kończyło jej się doładowanie, przestawała się odzywać (w tym czasie sprawiła już, że się zakochałam – obiecywała spotkanie, związek, seks). Doładowywałam jej telefon, z czasem więcej i więcej – w sumie na ponad 200 zł…”

Ani razu nie jest napisane że to pani „Marti” prosiła o doładowanie… Wyraźnie jest, że jak przestała dzwonić pani „Marti” to pani „Natalia” doładowywała jej konto. Nie widzę tu żadnego naciągania. Co innego jak by „Marti” o to prosiła. Wpis pani „Natalii” nie wskazuje, że ona prosiła o załadowanie konta. Te panie krótko były w związku wirtualnym, to czemu pani „Natalia „ dopiero po trzech miesiącach od ich rozstania o tym pisze? Jeśli trafiła na naciągaczkę, od tego też jest policja. Lecz nawet policja by nic na to nie poradziła, nie udowodniono by pani „Marti” że jest naciągaczką, ponieważ kto czując się oszukany doładowuje konto raz, drugi, trzeci, czwarty?

Spójrzmy trzeźwo bez emocji na ten problem… czemu „Natalia” doładowywała konto „Marti, za co? Tylko dlatego, że się zakochała? Przepraszam, ale to tak wygląda jakby to doładowywania były za to, że ktoś coś obiecuje… jak seks za doładowanie, kupowanie miłości.

„Jest ich wiele na portalu, takich naciągaczek” (chodzi o naciągaczki-karciary), czy to znaczy, że już przedtem komuś pani „Natalia” doładowywała konto? Jeśli tak, to powinna już czegoś się nauczyć – nie doładowujmy konta nawet jak ktoś nam góry, gwiazdkę z nieba obiecuje! Współczuję pani „Natalii”, że nie udało jej się z ”Marti,” ale trzeba się zastanowić czemu. Nie wolno też miłości za wszelką cenę szukać, ona sama nas znajdzie. Jeśli ktoś przestaje się odzywać, to albo nie chce już, albo faktycznie nie ma już nic na koncie, ale nie uszczęśliwiajmy na siłę, nie doładowujmy tylko po to, by ta osoba się odezwała. Miłość miłością, ale też miejmy swą godność, dumę. Jeśliby pani ”Marti,” zależało, aby potrzymać znajomość, na pewno by doładowała konto aby zadzwonić do pani „Natalii”. Prawdziwa miłośćnie zna granic, przeskoczy każdą przeszkodę.

Napisałam swego czasu temat na grupie „upodlenie”. Pozwolę sobie wstawić, to co zostało tam napisane.

„Czy miłość może doprowadzić do stanu, kiedy upodlamy się, poniżamy dlatego że kochamy?”

Czy miłość może doprowadzić do stanu, kiedy upodlamy, poniżamy się dlatego że kochamy? Miłość odrzucona – dotkliwa strata moralna, jeśli nie potrafimy to godnie przyjąć… zaczynamy się zachowywać nieracjonalnie. Czołgamy się do nóg, padamy w poniżeniu na kolana a kończąc na tabletkach, żyletce, sznurze, skokiem do wody…
Czy po przeżytych cierpieniach, najgorszych formach upodlenia jakiemu narażamy się kiedy kochamy, będziemy w stanie ponownie pokochać? Czy wspomnienia które nie zostaną zapomniane, będę kaleczyć nam duszę? Czy ból psychiczny da się naprawić? Odrzucenie wyrządziło szkodę psychiczną i fizyczną, rzucając w ramiona upodlenia. Człowiek upadlając się w imię miłości gotowy jest zrobić wszystko. Znikają wszelkie hamulce… od starkingu poprzez zabójstwo… Nieraz miłość nas tak zaślepi, że jesteśmy gotowi do najbardziej upadlania się tylko po to, aby być chociażby koło osoby kochanej, nawet wówczas kiedy wiemy o zdradach.
Najgorsze jest to, że w momencie upadlania się nie widzimy tego tak jak wszyscy wokół to zauważają, my traktujemy to jak walkę o własne szczęście, a później zostaje tylko niesmak i niemożność spojrzenia na siebie w lustrze.

“Jestem Anioł Upodlenia”

Przyszedłem do ciebie
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Czyhałem w ukryciu
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Czekałem aż serce mocno pokocha
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Zatarłem ręce
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Zarechotałem radośnie kiedy twe łzy ujrzałem
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Kazałem ci się czołgać
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Twemu partnerowi kazałem cię uderzyć policzek
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Nastawiłaś drugi
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Rzucam cię mnie na klęczki
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Skopałem twoją dumę
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Stoję nad tobą poniżając cię
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Podaję ci żyletkę
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Szyderczo się śmieję
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Strużka purpury ścieka na skrzydła moje
Bo jestem Aniołem Upodlenia

Pani „Natalia” zakochała się, doładowując kartę walczyła o miłość. Nieraz warto, ale też nieraz trzeba przystanąć i zastanowić się czy ona ma przyszłość. Tylko te dwie panie wiedzą co tak naprawdę się stało, że się rozeszły. Pani „Natalia”wskazując panią „Marti” jako na osobę-naciągaczkę, jeśli było to faktem i ją oskarża o to że ją naciągnęła na 200 złoty na doładowanie do telefonu, powinna napisać konkretnie:

„Marti” chciała ode mnie, bym jej doładowała kartę telefoniczną w zamian za spotkanie, seks.”

W momencie nie spełnienia tego warunku, można byłoby powiedzieć że naciągnęła na doładowanie. Ale tu tego nie ma. Nie ma nic o tym, że spotka się za załadowanie!

Ale są i w realnym świecie sytuacje, kiedy wszystko robimy aby przytrzymać przy sobie kogoś, na kim nam zależy za pomocą utrzymywania go, kupowania prezentów… Każde zachcianki spełniamy… „pożyczamy” pieniądze o które nie upominamy się – do póty do póki nie chce dana osoba odejść. Proponujemy zamieszkanie z nami w nadziei, że będzie przy nas… Ale przyjmijmy prawdę taką: po prostu kupujemy towarzystwo… Miłość jest bezcenna i jej się nie kupi, jedynie seks można kupić… kiedy spłukani będziemy, kasy zabraknie osoba ta odejdzie…

Powtórzę pytanie

Czemu szukamy miłości na siłę i czy ją znajdujemy?… Czy goniąc ślepo za nią, gotowi jesteśmy wszystko zrobić by tylko nas ktoś pokochał, lub nawet tylko udawał że kocha obyśmy tylko tego nie odczuli…

Szczerze, bez obwijania w bawełnę… wiele osób pomimo że się nie zakocha, zgodzi się z kimś być tyko dlatego, ponieważ nie widzi na „horyzoncie” szansy mieć kogoś… i cieszy się z tego co ma.

Do tego tematy będzie powiązany temat o “Tulipankach” czyli o kobietach poznających na portalach kobiety i okradające, oraz o”Karciarach” które naciągają na doładowanie telefonu w zamian np. za spotkanie, obietnicę że oddzwoni…

Monika JanosO teatrze życia – Życie jest szkołą
Głupich nie sieją, sami się rodzą”

<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>

Podobny obraz

 

Social media: