Lubię rozmyślać nad niektórymi sprawami, i można ze mną się zgodzić lub nie. Ale jeśli nie, to zawsze wolę jak ktoś mi to merytorycznie uświadamia a nie np… “nie masz racji i już”… Aa kiedy się pytam czemu nie mam racji, to jest stwierdzenie “nie bo nie”…
“Ogień i woda czyli niezgodność charakterów”
Ogień i woda czyli niezgodność charakterów – no właśnie, często słyszę że takie dwa żywioły nie mają szansy bytu. Ja tak nie uważam, bo cóż to znaczy dwa żywioły. Na pewno jest problem, jeśli spotkają się dwa różne temperamenty, ale tylko od na zależy czy się da to pogodzić.
A czy w niezgodności charakterów, dopełnianie się ma jakiś sens? Jeśli jest osoba typu choleryk w związku z flegmatykiem to co wówczas? Czy potrafią się uzupełnić ? Na początku tak, ale czy z czasem choleryka nie wkurza flegmatyczność partnera? Na pewno tak. Jeśli charakterki dwóch osób są inne jest szansa przetrwać, wystarczy się po prostu dotrzeć i umieć iść na kompromis, a i czasem trzeba ustąpić, wtedy jest szansa na wszystko. A jeśli każde z nich to choleryk nie chcący ustępować pierwszy, czy dojdą do porozumienia? Czy ekstrawertykowi będzie łatwo połączyć się z introwertykiem?
Kiedy spotykamy pierwszy raz kogoś, czy potrafimy określić kim naprawdę jest z charakteru? Nawet flegmatyk w towarzystwie jest inny niż na co dzień, a osoba wydająca się w towarzystwie zagubiona tak naprawdę okazuje się cholerykiem. W pierwszym momencie, kiedy kogoś spotykamy i się zakochujemy tak naprawdę zakochujemy się w zewnętrznej powłoce, kiedy to chemia zadziała – nie zawsze przy atrakcyjnej osobie poczujemy motylki, nieraz mniej atrakcyjną wolimy, czemu? Trudno to zrozumieć nawet mi, chociaż może źle to ujęłam ponieważ z drugiej strony można to zrozumieć – ile ludzi tyle upodobań.
Ponoć najczęstszym powodem rozpadów związków jest niezgodność charakterów. Czyżby ? A może to jest ogólne tylko stwierdzenie – stereotyp – ponieważ cóż znaczy zgodność lub niezgodność charakterów? Jeśli jest dwoje ludzi z cechami choleryka też się rozstaną – chyba że prędzej się nie pozabijają. Myślę, że często się rozchodzimy nie tyle co z powodów naszych zgodności czy niezgodności charakterków ale dlatego, że przestajemy dbać o partnerkę, nie pielęgnujemy miłości. Partnerka zaniedbywana zaczyna też i o siebie nie dbać, a z kolei jak zaczyna dbać jeszcze bardziej… to posądzamy że to nie dla nas – na pewno nas zdradza…
Jeśli spotykamy kogoś, to tak naprawdę go nie znamy. Na drodze dalszego poznania okazuje się, że to co nam na początku odpowiadało, pociągało w dłuższym związku zaczyna być męczące, irytujące kompletnie nie odpowiada. A wtedy to już tylko weryfikacja priorytetów.
Czy warto poświęcać swój czas, emocje oraz zdrowie dla kogoś o trudnym charakterze – ale czegóż się nie robi dla uczucia, i ileż się nie poświęca dla niego. Ale w ten sposób powstają toksyczne związki. Kochająca osoba staje się ofiarą swojej miłości.
Myślę, że ogień i woda jest troszkę czymś innym niż charakter. Ogień i woda odnosi się do temperamentu, a charakter? Charakter odnosi się do całego zespołu cech charakteru, często nabytych, wyuczonych przez środowisko z jakiego się wywodzimy, przez zdarzenia pozytywne, negatywne. Są i cechy charakteru – można by rzec – z którymi się urodziliśmy. O niektórych mówimy że to zły człowiek… bez względu w jakim środowisku by się wychował. Nie chcę tu pisać o schizofrenikach, o osobach z zaburzeniami psychicznymi nie z ich winy. Ale niektóre osoby z tymi zaburzeniami potrafią wykorzystać swoją chorobę, są dobrymi, wręcz znakomitymi manipulantami.
Uważam że dobrze jest, jak spotyka się ogień i woda, gorzej jeśli jedno nad drugim zbytnio góruje. Przeciwieństwa się przyciągają, ale to podobieństwa pozwalają nam trwać.
Ale też dziwne zjawisko jest… że pewien typ ludzi ciągną do danej osoby jak pszczoły do miodu. Najbardziej powszechnym przykładem tego jest to, że wiele kobiet mają tendencję przyciągania do siebie osób o skłonność alkoholowych, a po dłuższym byciu z taką osobą okazuje się, że jest agresywna – tworzy się związek toksyczny. Nawet jak ktoś chce odejść od takiego związku, to nie może, ponieważ agresywny partner na to nie pozwala… Kiedy jednak udaje się “urwać” z takiego związku, wpada w podobny. Tak jakby miała na czole wypisane “jestem łatwą ofiarą” – i wpada w podobne sidła. A pomimo że zdaje sobie z tego sprawę, grzęźnie w tym związku, mając naiwną nadzieję, że tym razem się uda a partner czy też partnerka się zmieni jak poprosi – o ludzka naiwności… widzisz i nie płaczesz…
Może trochę chaotycznie napisałam moje przemyślenie, ale co Wy sądzicie o tym. Może macie inne zdanie na temat różnorodności charakterów w związku…
————————-
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
„Głupich nie sieją, sami się rodzą”
<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>