„Moje Słońce” / „O teatrze życia – Życie jest szkołą” / Monika Janos / Człowiek w teatrze życia codziennego, jest zwykłą marionetką /

“Mówili na Nią Słońce”

—————-

“Moje Słońce”

Pieszczoty oralne dostarczają wiele przyjemności, wzmagając podniecenie prowadząc ku szczytom rozkoszy. Muzyka cichutko w uszach płynie, w okół blask świeczek ciepły roztacza się po pokoju…

„Iskierki wesoło błyskają”

Muzyka cichutko w uszach płynie
W kominku drewienko płonie
Iskierki wesoło błyskają
Kochankom radość dają
Serca rozgrzewają
Humorek poprawiają
W rytm melodii ciała się poruszają

Świeczki jasno rozświetlają Twoją twarz, zapach lawendy roznosi się po pokoju. Delikatnie kawałek po kawałku kurczaczek znika Ci w namiętnej otchłani ust, muzyczka w tle cichutko gra…
Popijasz winko, oczy ci się szklą w namiętności. Kawałeczek pieczarki padł ci na dekolt. Wstałaś, podeszłaś do mnie, ja ci ustami ją wzięłam ty nachylając się do moich ust skradłaś mi ją.
Zaczęłaś tańczyć… Jesteś w krótkiej czarnej sukience i szpilkach. Kołyszesz biodrami, spódniczka opina ci pupę… troszkę ją podciągasz, to znów obniżasz kusząco. Oczy twoje błyszczą się iskierką namiętności i pragnienia rozkoszy. Podchodzisz… stawiasz nogę na krzesło, zaczynasz ściągać pończoszkę – delikatnie zarzucasz mi ją na szyję. Przyciągasz mnie do siebie spragniona pocałunku. Z ledwością dotknęłam twoich ust ty się odsunęłaś. Rozłożyłaś ręce podnosząc je do góry. twoja kibić zaczęła rytmicznie zataczać kółka…
Siedzę przy stole oczarowana tobą… Wstałam, podeszłam do ciebie, wzięłam za rękę przyciągnęłam do siebie. Drugą rękę położyłam na dole twoich plecków. Przez chwilę stoimy tak, patrząc sobie w oczy. Dotykasz mojego karku, twarzy, ust. Jesteś cudowna, objęłaś mnie mocno. Gładzę cię po włosach, nasze języki tańczą, ręce oplotły nasze ciała, w szale uniesienia przewracamy się lądując na podłodze.
Jesteśmy bardzo siebie spragnione, głodne… Dotykam twoich pleców, ściskam twój pośladek… oj!… dzika Mysio… Chwytam cię za ręce, obezwładniam ty ciężko oddychasz. Dzikość w twoich oczach zdradza głębie podniecenia. Twoje piersi falują, jesteś całkowicie bezbronna, zdana na mnie.

„Twe piersi”

Twe piersi falują
Twe piersi zaskakują
Twe piersi podskakują
Twe piersi mięciutkie są
Twe piersi w podnieceniu twarde są
Twe piersi mnie wchłaniają
Twe piersi rozkosz dają
Twe piersi podniecają
Piersi twe imię mają

Całuje twoją szyję, uszy… lekko wygięłaś się, głęboko oddychasz. Delikatnie przygryzłam ci uszko, wydałaś z siebie cichy jęk, który jest symbolem, znakiem że jest ci bardzo dobrze. Chcę, aby ta chwila trwała wiecznie -szepczesz.
W tym momencie liczymy się tylko my, nikt inny – poczułam jak delikatny prąd przeszywa moje ciało, od czubka głowy po końcówkę palców u stóp. Całuję namiętnie twoją szyję, uszy, dekolt. Jęknęłaś z podniecenia, bardziej się wygięłaś uwydatniając biust. Korzystając z okazji, wsunęłam ręce pod twoje plecy – ściągnęłam ci biustonosz. Masuję twoje piersi, całuję, ssię, bawię się nimi, języczkiem drażnię brodawki… Twoje ręce delikatnie dotykają moich pleców, mruczysz -mrrr – szepczesz bym nie przestawała. Powoli zniżam się w stronę pępka nie przestając całować po brzuszku, ściągnęłam ci majteczki… Mocno się przytuliłaś, nasze piersi spotkały się, zsunęłam się niżej, sięgam paluszki stóp. Gładzę, całuję twoje nogi, uda od wewnątrz, powoli zbliżam się do myszuni. Im bliżej, tym szybciej, głębiej oddychasz – tu się do siebie uśmiechnęłam, miło wspomnieć takie chwile – rozchyliłam ci nóżki… liżę, liżę namiętnie. Znów się wygięłaś, wyczułam że długo nie wytrzymasz. Zaraz będziesz piszczeć z rozkoszy która opanuje twoje ciało! Znalazłam twój „guziczek”… drażnię go. Muszę mocno trzymać twoje bioderka, uda naprężają rozprężają się. Powstrzymujesz się aby nie krzyknąć bym przestała! Czuję jak kumuluje się w tobie eksplozja orgazmu… wybuchłaś… soczkiem rozkoszy oblałaś moją twarz. Twoje mięśnie napięły się do kresu wytrzymałości… szczytujesz, krzyczysz -achhh… Rozkosz rozbija się o ściany, ja się nie spieszę delikatnie zlizując twój nektar bogów. Przytulam się do myszki, delikatnie podsuwam się do góry, ty odwracasz się na bok, ja od tyłu przytulam cię, obejmuję, drżysz… zasypiasz… Wsłuchuję się w twój miarowy oddech… coraz cichszyyyy… cichszyyy… cichszyyy… ciiiii… moje Słońce śpi…

Ja, jako zatwardziały singiel… czy jeszcze spotkam tę, na która powiem…   „Moje Słonce”? Raczej nie, to tylko w snach pozostanie… Bo ile miłości można przeżyć, takich prawdziwych – na pewno wiele… Ale czym starszy człowiek, już inaczej podchodzi do zakochania.
Kiedy spotykamy na swojej drodze kogoś, do kogo serduszko zapika budzi się erotyka… A ja? A ja „trzeźwo” już na to patrzę, ponieważ nauczyłam się dwa razy spojrzeć aby ślepej miłości nie dopuścić do serca. I wolę szepnąć cichutko…

„Boję się strasznie”

Boję się strasznie by cię nie zranić
Polubiłam cię bez granic

Z mym charakterkiem to jest rzadkość
Nie każda w mym sercu gości

… i pocałować w dłoń, szepcząc „Całuję dłoń madame” i odejść w odmęty mojego jestestwa, aby nie doznać miłości szaleństwa.

A jeśli spotkam. będę musiała gruntowną reformę zrobić w moim myśleniu… i powiem Wam w tajemnicy że miłość często przychodzi nie dlatego że ją szukamy, ale że ją spotkamy – to ona nie my wybiera z kim nam dane będzie być. Kiedy my szukamy błędnie odbieramy sygnały, co często kończy się fiaskiem.

————

Monika Janos O teatrze życia – Życie jest szkołą
Głupich nie sieją, sami się rodzą

<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>

“Zabraleś serce moje”

Social media:
Monika Janos

Author: Monika Janos

Milutkiego spędzania na stronce Wam mili życzę, i mam nadzieję że moim pisaniem nie jedną wzruszę, rozweselę dusze. „Autoportret pisany Nie jestem już młoda a też i nie stara W kość oczywiście swoje dostałam Stwierdziłam zatem że wolność jest dla mnie miła W toksyczne związki nie wchodziłam Synowi się poświęciłam Moje szczęście jest miłe... bo syn nie jest skurwysynem Zadowolona jestem z mojego życia Pomimo że od niego po dupie porządnie dostałam Cieszę się z mojego splendoru Na starość przekażę go do rozbioru Wspomnienia będę sobie snuła Nie pójdzie na marne moja nad życiem zaduma Daję każdemu tę oto radę - żyj tak Aby na starość wspominać a wstyd opowiadać było Jestem jaka jestem i mam nadzieję że moimi wypowiedziami, przemyśleniami nie robię nikomu krzywdy. Piszę co myślę, mówię co myślę a pisać, pisać każdy może - lepiej lub gorzej i tak powiem Wam szczerze, nie znam się na pisaniu co i jak gdzie znaki interpunkcyjne wstawić. Wiele bym o sobie mogła jeszcze pisać, ale nie będą mą zajebistością Was męczyła ;-)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *