“Orgazm”
—————–
“Orgazm punktu “G”
Nauka postępuje do przodu. Różne “doświadczenia” przeprowadzono aby stwierdzić, że mamy jeszcze orgazmy – orgazm punktu „G”, orgazm cewki moczowej, orgazm sutkowy, orgazm strefowy, orgazm jednoogniskowy, orgazm wieloogniskowy, orgazm częściowy, orgazm totalny, orgazm analny, orgazm bolesny, orgazm równoczesny, orgazm warg, orgazm bez stosunku, orgazm farmakogenny, orgazm wyobrażeniowy, orgazm nocny…
Rany, ale się namnożyło tych orgazmów. Nie będę tu opisywać co na czym który polega, w końcu to nie ja te badania robiłam, można sprawdzić na czym polegają w internecie… ale też na sobie. Ale trzeba przyznać, że wiele ktoś się natrudził, napatrzył aby opisać ten fenomen natury. Nie wiem po co, ale z drugiej strony fajnie wiedzieć, choć wolę odczuwać, wiedza idzie w tym momencie na bok…
Jest powiedzenie – nie ma kobiet zimnych, po prostu nie są rozbudzone… To tak jak w tym dowcipie: -nie wiem co to orgazm, jestem mężatką…
Orgazm, jako moment najsilniejszego podniecenia seksualnego i rozkoszy, przez każdego jest odbierany indywidualnie. Choć niektórzy mylą orgazm z rozkoszą która objawia się lekkim pulsowaniem, oblewające ciepło, motylki – to jeszcze nie orgazm całkowity. Orgazm musisz poczuć w mózgu – to tak, jak kopnięcie prądem rozkoszy. Znaczy, ja nazywam to „kopnięciem rozkoszy, ponieważ to odczuwa się tak jak kopnięcie prądem. Niektóre panie odczułyby to „kopnięcie” gdyby nie krępowały swych reakcji ciała, reakcji także fizjologicznych… Nie są rozluzowane, obawiają się że partnera/kę zrażą do siebie, nieodpowiednim zachowaniem ciała…
—————–
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
„Głupich nie sieją, sami się rodzą”
<Inteligencja zdecydowanie idzie w parze z czarnym humorem>