Miłość kontra zwierzątko…
Szukamy przyjaźni, zrozumienia a przede wszystkim miłości. A jak znajdziemy to okazuje się, że osoba przez nas wybrana nie akceptuje naszych czworonożnych, latających czy pływających pupili…
Ja osobiście nigdy nie zostawiłam i nie zostawię mych czworonożnych, latających czy pływających przyjaciół dla miłości. Miłość, zauroczenie często prędzej czy później mija ale niesmak, że odrzuciło się przyjaciela zostaje. Zresztą, zawsze kierowałam się zasadą…
„Jaki stosunek masz do mego dziecka, czy zwierzaka taki z czasem będziesz mieć do mnie”
Szokują mnie sytuacje kiedy jedno z partnerów nie reaguje na zły stosunek partnera do jej/jego dziecka czy zwierzaczka, przymyka oczy udając że nic nie widzi tylko dlatego, że obawia się aby partner/ka nie odszedł/odeszła.
Trudny jest związek między osobami o bardzo dużych skrajnościach czegoś lubienia lub nie… Obojętnie z której strony by się spojrzało, ktoś cierpi.
Łatwo powiedzieć że zawsze kompromis można znaleźć, czy aby na pewno? A jeśli ktoś woli kotka od pieska?… A jak wybrać – jeśli razem mieszkają… – jakie zwierzątko wybrać jeśli chcą mieć? Prawda smutna ale prawdziwa, to tak jak poznajemy kogoś z dzieckiem… często wycofujemy się, boimy wziąć na siebie odpowiedzialność za cudze dziecko, lub nie lubimy ich. Osoba która woli kotki, nie będzie zbytnio zajmować się pieskiem, będzie ją drażnił. Na całe szczęście, nie ma aż tyle tego typu przypadków. Czy na pewno? Z czasem dotrą się. Czy tak? Może.
Troszkę gorsza sprawa wynika, jeśli jednak każdy uprze się przy swoim, i jedno wprowadzi pieska drugi kotka do domu… Ale jeśli zwierzaki się polubią, zaakceptują to super… gorzej jak furkać na siebie będą to i z czasem ich właściciele na siebie warczeć zaczną i sprawdzi się przysłowie
“jak kot z psem”
Najfajniej jest, kiedy obydwie strony każde zwierzątko akceptują bez względu na gatunek, gorzej jest jeśli jedna ze stron w ogóle nie lubi zwierząt.
Dobrze jeśli wspólnie wybiera się zwierzątko, wówczas mocno spina związek, jest silniejszy. To tak jakby to zwierzę było dopełnieniem ich miłości. Wspólna opieka nad nim, martwienie się o niego łączy nie tylko uczuciowo ale i emocjonalnie… A, jeśli kryzys między partnerami jest, to i z powrotem połączy… Śmiem nawet twierdzić, że zwierze mocniej dwoje ludzi “cementuje” niż dziecko. Czemu tak myślę? Zwierzątko jest mało wymagające, i swoje całe życie oddaje swoim opiekunom, kocha bezinteresownie… a dziecko?
Kiedyś przeczytałam takie oto stwierdzenie:
“zwierzę bardziej łączy związek niż dziecko”…
Są sytuacje, że ludzie się rozchodzą i nie przeszkadza im w tym wspólny dom – jeden drugiego spłaci – czy też wspólna pożyczka… też jakoś spłacą. Często związki sztucznie się utrzymują bo dzieci są, ale osoby mające wspólnego zwierzaczka rzadziej się rozchodzą a jeśli to już się zdarzy, to i tak się spotykają by odwiedzić pupila i są przy tych spotkaniach mniej do siebie agresywni niż kiedy to dotyczy dziecka.
Niestety, są przypadki kiedy jedna ze stron posiadająca zwierzątko pozbywa się go dla partnera/ki. Ale czy tego nie żałuje z czasem? Tylko ta osoba to wie…
A tak przy okazji, dla tych co nie mogą zdecydować się na zwierzątko jakie wybrać… pół żartem pół serio…
Tasiemiec jest stworzonkiem którego nie potrzeba wyprowadzać, sam się wyżywi a jakie mamy bogate życie wewnętrzne…
Buśka mi się roześmiała na myśl o żyrafie – szkoda że nie możemy trzymać żyrafy… winda nie byłaby nam potrzebna.
Dostałam swego czasu tekst od pani która motylki mi sprawiła, a serducho zwariowało… i jak już myślałam że to będzie związek dała mi ultimatum.. moje szczurki albo ona… wybrałam szczurki…