“BRACIA FIGO FAGOT – Bożenka”
———————————–
Dlaczego zdradzamy dla seksu? Są rożne powody i każdy ma swój, ale jak by mi kobieta robiła o byle co awantury, i jeszcze seks by chciała uprawiać, to wolałabym tę przyjemność z kimś innym mieć. Jeśli coś w związku jest nie tak, i nie ma szans by go uratować, to lepiej odejść niż tkwić i zamęczać jeden drugiego swoją osobą.
Warto zadać sobie pytanie:
-Czemu, jeśli nam tak źle, i źle w związku się dzieje, to po jaką chinkę z tą osobą jesteśmy?
Kiedy mówimy o zdradzie, mamy namyśli seks, a często nie bierze się inne uwarunkowania, czynniki. Czemu?
Nie można odrzucić aspektu zdrady spowodowanej ciekawością – jak to z kimś innym by było. To jest normalne, mnie to nie dziwi. Prawie każdy ma jakieś fantazje seksualne, a których partnerka nie chce zrobić. Zaspokajanie potrzeb na które twój partner ci nie pozwala, a także przygoda, adrenalina…
A powód dla którego zostają ze swoimi partnerami? To często „WYGODA”.
A czemu osoba zdradzana jednak często to toleruje? Ktoś na pewno pomyśli, napisze -bo kocha.
A czemu kobieta bita przez swojego męża, partnera, partnerkę nadal z nim, z nią jest i od niego/niej nie odejdzie…? Z miłości? Hm… Z punktu widzenia osób trzecich, zawsze pewne rzeczy będą dla nas niezrozumiale, i póki sami tego nie przeżyjemy czegoś podobnego, będziemy się zastanawiać dlaczego tak jest.
Ktoś może stwierdzić „toleruje bo jest głupia, boi się zostać sama, brak odpowiedzialności za siebie samej, nie szanuje siebie, jest obsesyjnie zakochana – co nie mogę nazwać miłością tylko zwykłym przyzwyczajeniem, rutyną.” Ale czy pomyślałaś, że ktoś z kimś jest ponieważ nie może uwolnić się od swojej połowy z wielu czynników np.: szantaże, groźby, stawianie warunków, bądź “sztuczny” płacz który wywołuje litość i nadal trwa się w takim związku, który prędzej czy później „pęknie”… Ale jakim kosztem? Często zamężne bite kobiety nie odejdą, bo nie mają dokąd. Tu często chodzi o sprawy materialne… bądź dzieci, gdzie poprzez ból potrafi poświęcić wszystko dla dobra potomków, gdzie po odejściu od męża nie byłaby w stanie tego dzieciom zaoferować.
Zdrady nie planuje się, to po prostu nagle nas spotyka i musimy podjąć wtedy rozsądnie decyzje. Czy zostać i zdradzać? Czy zostać i nie zdradzać?
A ty jak byś postąpił/a?
Jak już tak piszę, to co myślicie o tej kwestii:
-słonko przepraszam, ale on/a mnie sprowokował/a, ja nie chciałam to jego/jej wina, byłam pijana, kocham Cię – no i tu następuje klękanie, szlochanie itd.
Ja w tym momencie – nie wiem jak Wy – tak reaguję na to:.
Hahaha, litości… Nie błaznuj. Miej chodziarz odwagę się przyznać że tego chciałeś/ chciałaś. Dla mnie obwiniać drugą stronę o prowokowanie do zdrady i obwinianie ją że się dało skusić, to żenada.
Tak sobie myślę, często na pewno tak jest, ale mało kto do tego się przyzna, że chociaż raz albo ktoś ze znajomych tak postąpił. Żałosne to jest na pewno, ale i tak zostaje wybaczone, czemu? A tak nawiasem, to jeśli w związku nie ma seksu, a jedna ze stron go potrzebuje, to co? Ma cierpieć?
Taki dowcip mi się skojarzył:
„Lekarz do pacjenta:
-proszę nie palić
-proszę nie pić alkoholu
na to pacjent:
-no cóż jeśli trzeba przestanę
-no i jeszcze niech pan seksu nie uprawia – dodaje lekarz
-to po co żyć – ze smutkiem odrzekł pacjent”
Nie czarujmy się, każdy chce zbliżenia fizycznego, chyba że się jest aseksualną osobą.
Może zadasz pytanie:
„Jeśli związek oparty będzie tylko na seksie, to cóż to za związek.”
To ja mogę się spytać:
Jeśli związek oparty jest tylko na rozmowie ze sobą, i aby tylko nie być samym, to co to za związek?”
Jeśli coś w związku jest nie tak i nie ma szans by go uratować, to lepiej odejść niż tkwić i zamęczać jeden drugiego swoją osobą. Jest powodzenie:.
„w dzień się czubią, w nocy się lubią”, „jak nie uderzy, to znaczy że nie kocha”, „jak bije to znaczy kocha”, „w dzień się kłócą, w nocy w seksie się „kurzą””, w dzień się kłócą, w nocy łóżko ich godzi” itd.
A ja pieprzę taki związek. To wolę być synglem, pieprzyć się z kim chcę, jak i kiedy, a nie w nocy dupy nastawiać osobie, która mnie poniża słownie i fizycznie.
Są osoby które nakręcają się w kłótni i po tym znakomity seks mają. Jeśli ich to podnieca to ich sprawa. Dobrze jeśli takie osoby się dobiorą, że nakręcają się w kłótni i fajny potem seks mają, gorzej jak jedna ze stron po kłótni nie ma przyjemności a musi się nastawić dla świętego spokoju. Czy jest tym szczęśliwa? Czy też sobie wmawia że on/a tak okazuje swoje uczucie, swoją miłość – a miłość najważniejsza.
Odejść czy nie odejść oto pytanie – jeżeli odchodzę to mam tego powód, a może mam gen zmieniania partnerów, lub bycia więcej niż z jedną – poliandria, no tu nie znam innego powiązania jeśli są same kobiety, ale mam nadzieję że panie będą wiedziały o co mi chodzi?
Czy seks jest ważny w związku bo zbliża, czy jest uzupełnieniem w związku. A może to właśnie dzięki seksowi związek utrzymuje się?
Ktoś powie, że związek nie tylko na seksie się opiera. Ok, ale jeśli tylko na patrzeniu komuś w oczy, to co to za związek, chyba że platoniczny. Dla młodych, najpierw często na pierwszym miejscu jest seks, zresztą jak kogoś poznajemy i to bez względu na wiek, to najpierw z nią seks uprawiamy, chyba że są osoby co bez seksu się związały, ale ja o takich nie słyszałam. Chyba że to są białe związki, coś podobnego do białego małżeństwa.
Mam nadzieję, że czegoś nie pogmatwałam w moim toku myślenia. Jeśli tak, to napisz, zrobię poprawkę. Lub wypowiedz się, czy mam racje czy też pieprze trzy po trzy hihihihi…
——————
Monika Janos – O teatrze życia – Życie jest szkołą
—————————-