Jak tam kochani? Wielu z Was tak jak ja nie robi, nie obchodzi świąt, i sobie jak ja siedzi i serwuje po internie… Internet to dobra sprawa. Czas szybko mija jeśli wolimy być sami, a i poklikać z wirtualnymi znajomymi też jest o czym.
„Znajomość wirtualna”
Nieraz nawet nie ważny temat…
Czy tylko serduszko posłane
Ale świadomość wystarczy że ktoś daleko jest
Do nas sympatie ma
Uśmiecha się widząc żeś online
I dobre słowo prześle, napisze… -“cześć”
I zada pytanie -“czy dobre miałaś spanie?
A co jadłaś na śniadanie”?
Od razu na duszy nam lżej
Że choć ktoś daleko to blisko jest
A że ja to taki erotomanik-gawędziarzyk wstawiam to zberezeństwo Wam kochani… W końcu po co tylko o zmartwieniach myśleć, jak można o czymś milszym.
„Sąsiadeczka”
Pukanie do drzwi, otworzyłam… w progu stoi sąsiadeczka, uśmiechnęła się do mnie
-Dzień dobry
-Dzień dobry…
-Chciałam trochę cukru pożyczyć, dziś sklepy pozamykane… a mi zabrakło
-Ach te święta, nawet nie wiem jakie dziś jest – uśmiechnęłam się
-Święto Konstytucji 3 Maja – odparła.
Zaprosiłam do środka, usiadła na krześle… potarła ręką kark, przechyliła głowę
-Plecy bolą? – spytałam zatroskana
-Tak, kark mi drętwieje
-Zmęczenie, naprężone mięśnie, masaż relaksujący na takie odrętwienie jest dobry, rozmasować?
Uśmiechem zachęciła do działania. Wzięłam oliwkę „babino”, stanęłam za nią, wtarłam w dłonie substancję którą lubię nazywać… “wejście do Raju”… czemu? Oliwka dziecięca jest tym, co nam brakuje by ciało mogło być elastyczne. Jest lepsza od wszystkich balsamów, kremów. Oliwka dla dzieci, jest znakomita do dbania o to, by nasze ciało było elastyczne no i masaż przy jego udziale jest znakomity, szczególnie kiedy dwa ciała wtopią się w siebie… Rozgrzałam oliwkę pocierając jedną dłoń o drugą i położyłam ręce na jej ramionach. Bluzeczka na ramiączkach… zsunęłam je, gładzę ramiona lekko wcierając oliwkę. Masuję raz lżej raz mocniej, kolistymi ruchami. Dłonie powoli zaczęły sunąć w kierunku szyi. Opuszkami palców masują szyję przesuwając po bokach palcami z góry na dół, kciukami masuję kark i obojczyki. Nie odzywamy się… słyszę cichy oddech. W odbiciu ekranu telewizora widzę, że ma zamknięte oczy. Powoli przesunęłam dłonie w dół na plecy, łopatki…
-Chciałabym, żeby ten masaż był jeszcze delikatniejszy, może mogłabyś zacząć masować ustami?… – szepnęła spojrzawszy na mnie.
Zamarłam, w pierwszym momencie nie wiedziałam co uczynić… po chwili pochyliłam się nad szyją. Czuję delikatny zapach i ciepło jej ciała. Muskam szyję ustami, całuję boki z góry na dół, koniuszkiem języka drażnię kark. Odchyliła głowę w prawo, odsłoniła szyję z włosów, całuję miejsce, które chce mieć całowane.
Nie potrafię się opanować, moje ręce znalazły się na jej brzuchu. Nie protestuje…. masuję brzuszek całując jednocześnie szyję i kark, koniuszkiem języka sunę od ramienia aż pod ucho. Dłonie zaczęłam prowadzić coraz wyżej, wyczuwam dwa jędrne zaokrąglenia. Odchyliła się lekko, zobaczyłam jak na jej koszulce odznaczają się dwa twarde punkciki. Jest podniecona.
Nie przestając całować szyi, dłońmi pieszczę piersi. Objęłam je, masuję i lekko ugniatam, moje palce ściskają coraz bardziej twardniejące sutki. Ściągnęłam z niej bluzkę i rzuciłam gdzieś w kąt, stanęłam przed nią, wstała, przytuliła się.
Dłonie zsunęłam na jej pośladki, całuję górną, dolną wargę, rozchyliła usteczka. Oddycha coraz szybciej cichutko pojękując. Powoli podciągam spódniczkę, wsunęłam pod nią dłoń, ciągle całując usta. Zadrżała gdy moja dłoń dotknęła majteczek. Paluszkiem zaczynam drażnić przez majteczki myszkę, przesuwam palcem po szparce z góry na dół, majteczki coraz bardziej wilgotnieją.
Uklękłam. Zsunęłam spódnicę i zębami ściągnęłam majtki. Rozchyliła lekko nogi opierając się rękoma o stół. Dotknęłam języczkiem muszelkę, usłyszałam cichutki jęk. Szybkimi ruchami języka pieszczę broszkę… przyspieszałam i zwalniałam. Rozchyliłam palcami myszkę i wsunęłam język do środka, czuję jak uginają się jej nogi… – długo już nie postoi.
Wstałam. Wsadziłem palec w myszkę, jęknęła, zaczęła osuwać się na podłogę. Chwyciłam ją i położyłam na stole. Poruszam w niej palcem coraz szybciej i mocniej, wsadziłam drugi palec. Widzę jej zamglone oczy na w pół przymrożone, szepcze -szybciej… szybciej… szybciej… Krzyknęła, wygięła się w łuk, coraz szybciej, coraz mocniej napieram na nią. Czuję jak myszka zaciska się na moich palcach, zaraz dojdzie. Przyspieszam ruchy. Ponownie się wygięła, tym razem w kompletnej ciszy. Wylewa się z niej nektar, opadła bez sił na blat, leży lekko się uśmiechając z oczami zamkniętymi a jej lico ukazuje błogość. Patrzę na nią… jest piękna – otworzyła oczy, spojrzała na mnie. Jej oczy błyszczą jak gwiazdy w noc bezchmurną…
Pukanie do drzwi, otwieram oczy… nadsłuchuję. Pukanie powtórzyło się. Nie lubię jak jestem budzona. Jestem zła, mam ochotę warknąć na osobę stojącą za drzwiami. Z rozmachem otwieram drzwi… w progu stoi sąsiadeczka, uśmiechnęła się do mnie…
-Dzień dobry
-Dzień dobry…
-Chciałam trochę cukru pożyczyć, dziś sklepy pozamykane… a mi zabrakło
-Ach te święta, nawet nie wiem jakie dziś jest – uśmiechnęłam się
-Święto Konstytucji 3 Maja – odparła.
Zaprosiłam do środka, usiadła na krześle… potarła ręką kark, przechyliła głowę
-Plecy bolą? – spytałam zatroskana
-Tak, kark mi drętwieje
-Zmęczenie, naprężone mięśnie, masaż relaksujący na takie odrętwienie jest dobry, rozmasować?…
Morał – warto mieć cukier w domu.