Ojciec Kaczyńskich ostrzegał!!!

“Boże chroń Polskę przed moimi synami”Kaczyński jest wilkiem w owczej skórze” – O teatrze życia

Kaczynski GIF - Kaczynski - Discover & Share GIFs

– dlaczego bracia Kaczyńscy nie wspominali nigdy o ojcu?

Wynocha Kaczynski GIF - Wynocha Kaczynski Won Stad - Discover & Share GIFs

O ojcu Jarosława i Lecha Kaczyńskich dziś wiadomo przede wszystkim to, że zmarł 17 kwietnia 2005 r. O jego pamięć nigdy nie zadbała najbliższa rodzina. Nie chciała zadbać.

BESTY.pl

Jadwiga (MATKA Kaczyńskiego) zapraszała koleżanki z Instytutu Badań Literackich na służbowe prywatki do mieszkania na warszawskim Żoliborzu.

Kaczyński jest już tylko śmieszny, nie można go traktować poważnie | Wieści24.pl

Matka Kaczyńskiego dawała do zrozumienia koleżankom że ojciec braci Kaczyńskich a jej współożnik nie był to ten rycerz na białym koniu, na którego czekała całe życie, ale raczej przypadkowe małżeństwo – wspomina jedna z przyjaciółek. – W tej rodzinie zawsze więcej mówiło się o siostrze Jadzi, Marii, i o jej mężu, czyli wujku Stanisławie Miedzy-Tomaszewskim, niż o Rajmundzie (przyp. ojciec).

Kaczyński w czasie afery Srebrna | Weekend humor, Humor, Humour

“Boże, uchroń Polskę przed moimi synami” – mówił ojciec braci Kaczyńskich

Czy Kaczyński chce być królem Polski?Imagify o prawie wszystkim [Zakończone] - Jarosław Kaczyński - Wattpad

Pierwsza, ostatnia rodzina

Przebudowując kraj na własną modłę, Jarosław Kaczyński przeprowadza równocześnie proces państwowej gloryfikacji swej rodziny. Nie tylko Kaczyńscy, ale nawet ich odlegli kuzyni, mają dziś w Polsce status arystokratyczny. Niemal królewski.

Kaczyński: PiS to złodzieje | Humor, Funny pictures, Funny

Jarosław Kaczyński memy

Social media:

Bojówkarze z TVP-PiS w akcji

Bojówkarze z TVP-PiS w akcji

Konferencja Tuska przed budynkiem TVP. Nagle pojawił się Rachoń

Incydent na konferencji Tuska. "Będę musiał wezwać policję"

Donald Tusk wygłosił oświadczenie przed budynkiem Telewizji Polskiej w Warszawie. Przemówienie przerwał pracownik TVP Michał Rachoń. – Będę musiał wezwać policję – stwierdził lider PO.

We wtorek przed budynkiem TVP w Warszawie lider Platformy Obywatelskiej zabrał głos ws. wystąpień polityków jego ugrupowania na antenie stacji. – Zaczynamy dziś ten dzień w sposób nietypowy, bo przed fabryką kłamstw. (…) Opozycja przez długi czas miała wątpliwości, czy uczestniczyć w programach przygotowywanych w tej ponurej kuchni pana Jacka Kurskiego, a teraz jego następcy – oświadczył Donald Tusk.

– Dla wszystkich przyzwoitych ludzi to poważny dylemat, czy przekraczać próg tego miejsca, a ja to bardzo dobrze rozumiem. (…) Mamy jednak sam środek kampanii wyborczej. Zobaczyliśmy jak wielkie wrażenie na polskiej opinii publicznej zrobiło wystąpienie marszałka Senatu Grodzkiego, który powiedział kilka słów prawdy nt. afery wizowej – mówił Donald Tusk.

W pewnej chwili przemówienie szefa KO przerwał pracownik TVP Michał Rachoń, który pytał go m.in. o wiek emerytalny i jego spotkanie z Władimirem Putinem na sopockim molo. Rozpętała się awantura.

Konferencja Tuska przed budynkiem TVP. Nagle pojawił się Rachoń

Donald Tusk wygłosił oświadczenie przed budynkiem Telewizji Polskiej w Warszawie. Przemówienie przerwał pracownik TVP Michał Rachoń. – Będę musiał wezwać policję – stwierdził lider PO.

Incydent na konferencji Tuska. "Będę musiał wezwać policję"Incydent na konferencji Tuska. “Będę musiał wezwać policjꔏródło: EAST_NEWS, fot: Wojciech Olkusnik

We wtorek przed budynkiem TVP w Warszawie lider Platformy Obywatelskiej zabrał głos ws. wystąpień polityków jego ugrupowania na antenie stacji. – Zaczynamy dziś ten dzień w sposób nietypowy, bo przed fabryką kłamstw. (…) Opozycja przez długi czas miała wątpliwości, czy uczestniczyć w programach przygotowywanych w tej ponurej kuchni pana Jacka Kurskiego, a teraz jego następcy – oświadczył Donald Tusk.

– Dla wszystkich przyzwoitych ludzi to poważny dylemat, czy przekraczać próg tego miejsca, a ja to bardzo dobrze rozumiem. (…) Mamy jednak sam środek kampanii wyborczej. Zobaczyliśmy jak wielkie wrażenie na polskiej opinii publicznej zrobiło wystąpienie marszałka Senatu Grodzkiego, który powiedział kilka słów prawdy nt. afery wizowej – mówił Donald Tusk.

Znaleziono przyczynę chrapania
W końcu znaleziono przyczynę chrapania. Wystarczy ta mała rzecz

W pewnej chwili przemówienie szefa KO przerwał pracownik TVP Michał Rachoń, który pytał go m.in. o wiek emerytalny i jego spotkanie z Władimirem Putinem na sopockim molo. Rozpętała się awantura.

 

Social media:

E-maile Dworczyka – Manipulacje, rozkazy dla TVP-PiS.

Skrzynka Dworczyka. Przegląd maili pisowskiej władzy, czyli kulisy rządów partii Kaczyńskiego

Afera z mailami ze skrzynki Dworczyka wciąż się rozrasta. Kto na niej korzysta, co z niej wynika i dlaczego nikt do tej pory nie poniósł konsekwencji?

Załatwianie rodzinie i znajomym intratnych stanowisk w instytucjach publicznych, instruowanie dziennikarzy, jak i o czym mają pisać, manipulowanie opinią publiczną, marnotrawienie publicznych środków, ujawnianie tajemnic państwowych, szykowanie ataków na oponentów politycznych, sędziów oraz media, a do tego: kolesiostwo, lizusostwo i wielopoziomowe fuszerstwo. To obraz, jaki wyłania się z tzw. maili Dworczyka, czyli wyciekającej od ponad roku korespondencji najważniejszych osób w państwie, wykradzionej ze skrzynki bliskiego współpracownika Mateusza Morawieckiego i zarazem szefa jego kancelarii. Teraz doszło kolejne źródło: wiadomości ze skrzynki Daniela Obajtka, prezesa Orlenu.

Afera mailowa to kopalnia wiedzy o kulisach sprawowania władzy przez PiS. Co ją najbardziej zajmuje?

Od wielu miesięcy w sieci publikowane są maile i dokumenty władzy pochodzące głównie ze skrzynki pocztowej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Pokazują kuchnię polityczną PiS: nepotyzm, cynizm, wulgarność i wrogość. W „Polityce” piszemy, kto korzysta na aferze, co z niej wynika i dlaczego nikt do tej pory nie poniósł konsekwencji.

We wtorek 27 września dziennikarze RMF FM podali, że odejście Dworczyka jest już przesądzone. Nie wiadomo, czy minister zupełnie zniknie z rządu, czy powierzone mu będą inne zadania. Nasze źródła twierdzą, że z pewnością pozostanie w kręgu nieformalnych doradców Mateusza Morawieckiego.

Oficjalnie Dworczyk ma odejść z powodów osobistych. Nieoficjalnie mówi się, że padł ofiarą konfliktu premiera z Jackiem Sasinem i zebranych wokół niego ludzi ze starego PC i okolic. Nie udaje im się odwołać Morawieckiego, więc zażądali głowy jednego z jego najbliższych współpracowników i doradców. Ta dymisja nie jest bezpośrednio związana z tym, że od ponad roku ze skrzynki mailowej Dworczyka wyciekają kompromitujące władzę maile, choć przeciwnicy też używali tych wiadomości w wewnętrznej walce. W ujawnionych mailach Dworczyk nie przebiera w słowach i krytykuje ważne postaci w partii i rządzie. Oto przegląd tematów, które zajmowały ludzi PiS.

Kolesiostwo w PiS

• 11 października 2018 r. Mateusz Morawiecki wysłał do Michała Dworczyka maila, w którym widoczne są dwie wiadomości SMS – premier otrzymał je od osoby podpisanej na liście kontaktów jako o Rydzyk. Redemptorysta skarżył się, że Dworczyk „nie reagował” w sprawie Parku Pamięci Narodowej. Szef KPRM odpisał po kwadransie: „Mateusz, daję słowo, że zajmuję się tą sprawą (wśród innych pożarów)”. Tłumaczył również, skąd opóźnienie. „Staram się nie dopuścić, aby w rozliczeniu była np. faktura na 1,2 mln dla szkoły TR” (chodzi o szkołę o. Tadeusza Rydzyka). Przypomnijmy: Park Pamięci Narodowej został otwarty w 2020 r., to jedna z inwestycji redemptorysty. Potem Fundacja Lux Veritatis, której jest prezesem, starała się o dofinansowanie na niego z publicznych środków i dostała przynajmniej 5 mln zł.

• 10 października 2018 r. Adam Borowski, szef Oficyny Wydawniczej Volumen, pisze z prośbą do Dworczyka: „Czy możecie kupić chociaż 500 egzemplarzy po 200 zł tego rocznicowego albumu… Wiele firm i kolegów z różnych fundacji obiecało pomoc przy jego wydaniu, i jak to w naszym prawicowym środowisku jest w zwyczaju, nikt nie dotrzymał słowa. Muszę szybko sprzedać 1000 egz., by nie popaść w kłopoty. (…) Może mam poprosić o to Mateusza? Jak myślisz?”. Minister przekierowuje sprawę do Olgi Semeniuk (wówczas jego doradczyni) z prośbą o zakup 200 sztuk albumu („Niepodległa 1918–2018”), „o ile mamy na to kasę”.

• Marta Kaczyńska, bratanica Jarosława Kaczyńskiego, miała wysłać Danielowi Obajtkowi mail, do którego dołączyła CV. Wiadomość nie zawierała żadnej treści. Mail datowany jest na 14 lutego 2018 r. – Kaczyńska wysłała go zaledwie dziewięć dni po objęciu przez Obajtka sterów w Orlenie.

• Wiceprezes PiS Joachim Brudziński pośredniczył w próbach znalezienia pracy dla członków swojej rodziny w państwowych spółkach, prawdopodobnie z pozytywnym skutkiem: „Cześć wujku, w załączeniu przesyłam nasze aktualne CV oraz opisy stanowisk, na których pracowaliśmy obecnie (zał. 1). Myśleliśmy nad twoją propozycją, jednak nadal bardziej skłanialibyśmy się w stronę Rzeszowa, nawet ze względu na studia czy możliwość wynajęcia mieszkania. Nie chcemy jednak robić kłopotów i jeśli będzie problem ze znalezieniem czegoś w Rzeszowie, to Grupę Azoty Tarnów również bierzemy pod uwagę”.

• W styczniu 2016 r. tajemniczy „Miłek” (prawdopodobnie Miłosz Sosnowski, pracownik w pionie administracji i finansów TVP) prosi szefa kontrwywiadu wojskowego Piotra Bączka o stołki dla kolegów w spółkach skarbu państwa. „Zgodnie z sugestią załączam kilka CV. Głową ręczę za każdą z tych osób i ich poglądy”. Dodaje też wyjaśnienie: „Radcowie prawni i doktorzy nauk ekonomicznych mogą zasiadać w spółkach skarbu państwa. Inni, np. ja, tylko w spółkach niższego szczebla (córkach, wnuczkach itd.). Wyznacz termin i miejsce spotkania, bo warto chyba zamienić parę słów bezpośrednio…”. Do maila załączone są cztery CV.

• Latem 2020 r. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński zaproponował premierowi „dodanie w ustawie o służbie cywilnej wyjątku, który pozwoli na większą swobodę w zatrudnianiu zaufanych ludzi”. Przekonywał: „Potrzebna jest ścieżka alternatywna: zatrudnianie dobrych, zaufanych ludzi z wolnego rynku, mających już pewne doświadczenie, oczywiście spełniających merytoryczne kryteria (zwłaszcza język) – ale bez konieczności przechodzenia na początku długotrwałych szkoleń i naborów. Te szkolenia oni mogą spokojnie odbyć w ciągu pierwszych 2–3 lat pracy”. Kilka miesięcy później nowelizacja była już gotowa.

Ataki na opozycję, sędziów i media

• Korespondencja z 14 października 2018 r., maile wymieniają między sobą m.in. Mateusz Morawiecki, Michał Dworczyk, Mariusz Chłopik, Anna Waler-Wójcik, Tomasz Matynia i Tomasz Fil. Temat: billboardowa akcja PO „Konwój wstydu”. Premier: „Chcę napisać do Tomka Poręby i Sobola (Krzysztofa Sobolewskiego – red.), żeby zrobić Konwój wstydu Schetyny albo Konwój pogardy Schetyny – i tam szarańcza i tego typu rzeczy. Proszę teraz o niedzielno-śniadaniową burzę mózgów, żeby ładnie sformułować cztery–pięć takich elementów i »ubrać« w pogardę”.

• 27 września 2018 r., po niekorzystnym dla premiera wyroku w trybie wyborczym (warszawski Sąd Apelacyjny nakazał mu sprostować informacje dotyczące wydatkowania środków na budowę dróg lokalnych), jego współpracownik Mariusz Chłopik pisze do prezesa TVP Jacka Kurskiego i szefa TAI Jarosława Olechowskiego: „Jacek, Jarek, podsyłam poniżej efekt narady kilku znamienitych osób łapiących pewne linki w sądownictwie i powiązania między sędziami a różnymi sprawami. Po rozmowach mamy prośbę, by jutro TVP bardzo ładnie zaatakowało te osoby, które taki wyrok wydały, i generalnie warszawski sąd apelacyjny według topowych kancelarii w Warszawie to stajnia Augiasza. Takie pytania do posłów PiS będących jutro w studiach TVP będzie można spokojnie zadawać. My z Michałem Dworczykiem musimy wiedzieć, kto idzie, a następnie go odpowiednio przygotujemy. Wyrok sądu tak the facto może stać się dobry dla naszej formacji. Myślę, że ten materiał jest bardzo, bardzo dobry, aby także podgrzać publicystycznie. Co sądzicie?”.

• Z kolei po ujawnieniu afery z maseczkami kupionymi za 5 mln zł od instruktora narciarstwa, znajomego ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, urzędnicy kancelarii premiera przygotowali operację mającą przykryć skandal. Za pośrednictwem „Super Expressu” zaatakowano „Gazetę Wyborczą”, która sprawę nagłośniła, oraz mec. Romana Giertycha, do którego instruktor zgłosił się po pomoc. 1 czerwca 2020 r. tabloid opublikował tekst oskarżający Giertycha, że złamał tajemnicę adwokacką, ujawniając „GW” poufne informacje od klienta. Na ten temat mailowali 1 czerwca 2020 r. Michał Dworczyk, Paweł Jabłoński, dziś wiceszef MSZ, wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński oraz Marcin Wawrzyniak.

Dworczyk miał przesłać do sędziego Marcina Wawrzyniaka, zasiadającego w Trybunale Stanu z rekomendacji PiS, projekt wniosku „o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego” wobec Giertycha. Wawrzyniak ocenił, że propozycja „jest dobra pod warunkiem, że miałby prawo dysponować dokumentami, na które się powołuje”, i zaproponował, że powoła się na media. Następnie miał odesłać poprawioną wersję wniosku ze swoimi danymi i załącznikiem odsyłającym do artykułu. Chodzi o tekst „Gazety Wyborczej” o zakupie maseczek.

Okazuje się, że KPRM miała dostęp do materiałów biura mec. Giertycha. Według „GW” mogły pochodzić z rewizji u Łukasza G. albo włamania na pocztę adwokata za pomocą Pegasusa. Jak podsumował Giertych: „Sędzia TS z ramienia PiS formułuje na mnie zawiadomienie do Rzecznika Dyscyplinarnego ORA na podstawie e-maili objętych tajemnicą adwokacką uzyskanych nielegalnie (co sam pisze). To zawiadomienie konsultuje z Dworczykiem i Cieszyńskim”.

• W marcu 2019 r. doradcy premiera planowali medialny atak na szefa ZNP Sławomira Broniarza. Jeden ze sztabowców PiS Krzysztof Wilamowski miał przedstawić plan działania. Mail nosił tytuł „Co mamy na Broniarza”. Co mieli? Wymienili zmiany zdania na temat gimnazjów, wysokie zarobki i współpracę z opozycją.

Propaganda i dziennikarze na telefon

• Finisz kampanii wyborczej 2018 r. Mateusz Morawiecki pisze z Brukseli do Tomasza Poręby, szefa sztabu PiS, w sprawie najnowszego partyjnego spotu; do konwersacji ma wgląd grupa współpracowników premiera. Do Morawieckiego docierają sygnały, że klip wywołuje zbyt duże negatywne emocje („Beata Sawicka się kłania”). Nieżyjący już prof. Waldemar Paruch, wówczas pełnomocnik premiera ds. utworzenia i funkcjonowania Centrum Analiz Strategicznych, w odpowiedzi pisze: „Musimy przykryć tematem uchodźców sprawę polexitu, a innego tak mocnego nie mamy. Polacy muszą dyskutować o uchodźcach, a nie polexicie”.

• 11 października 2018 r., kampania samorządowa, premier i jego ludzie rozmawiają o raporcie ruchu Miasto Jest Nasze w sprawie warszawskiej reprywatyzacji, w którym pojawia się postać prof. Macieja Kalińskiego, eksperta premiera, zarazem człowieka okrzykniętego „królem warszawskiej reprywatyzacji”. Współpracownik Morawieckiego ukrywający się pod pseudonimem Winston Wolf pisze: „To powinno TVP rozjechać, przepytać MJN i pokazać hipokryzję i celowe pomijanie faktów”. W odpowiedzi premier domaga się czytelnego podziału zadań: „Chciałbym, żeby ktoś wziął odpowiedzialność na siebie – kto dzwoni w tej sprawie do TVP, kto dzwoni do normalniejszych portali typu Interia, kto dzwoni do tożsamościowych i niepodległościowych portali”. 20 minut później Dworczyk raportuje: „Rozmawiałem z Kurą” (Jackiem Kurskim), a Joanna Kopcińska dodaje: „Ja zadzwonię do Interii i J M Karnowskich”.

• W październiku 2018 r. premier zapytał w mailach współpracowników i doradców, czy rząd powinien ogłosić, iż podręczniki będą darmowe dla wszystkich uczniów. Sceptycznie do pomysłu podszedł Michał Dworczyk. „I tak ludzie ostatnio b. dużo dostali, 2. za dużo grzybów w barszczu, 3. jak wszystko w krótkim czasie ludzie dostają za darmo – przestają to doceniać, 4. zostawmy to na wybory parlamentarne!”. Anna Plakwicz, która pracuje przy kampaniach PiS, miała stwierdzić, że pomysł należy „albo zostawić na parlament, albo odpalać jak najszybciej, by jeszcze się ludziom zakodowało”.

Tajemnice wojskowe

• Krzysztof Gaj stracił stanowisko doradcy w kancelarii premiera, bo oficer związany z Antonim Macierewiczem wysyłał na pocztę ministra Dworczyka maile dotyczące uzbrojenia i przemysłu obronnego. „Na podstawie tej lektury można przypuszczać, że nie tylko brakuje amunicji, ale też że MESKO nie będzie w stanie jej produkować nawet po mobilizacji gospodarki w czasie wojny. A to jest już tajemnica państwowa” – oceniał w Onecie gen. Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Łamanie niezależności sądowniczej

• 10 października 2018 r. Dworczyk relacjonuje Morawieckiemu spotkanie z prezydenckim ministrem Pawłem Muchą w sprawie szefa nowej Izby Sądu Najwyższego. „To rozwiązanie da Wam obu możliwość wpływu na obsadę tego stanowiska. Rozmawiałem krótko wieczorem telefonicznie z prezes Julią [Przyłębską – red.] i streściłem tę rozmowę. Pozytywnie odniosła się do pomysłu i poprosiła, abyś do niej zadzwonił”.

„Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes 3 tematy” – pisze Dworczyk do Morawieckiego 7 stycznia 2019 r. w mailu zatytułowanym „TK”. Z treści wiadomości wynika, że spotkał się z Przyłębską, by omówić zbliżające się w TK rozstrzygnięcia. Wymienia trzy sprawy, podając daty, wymieniając przewidywanych przewodniczących składu oraz szacowane koszty dla budżetu państwa.

„1. rocznik 53 – na razie odroczone (Kieres, 250 mln – 1,5 mld)
2. Świadczenie opiekuńcze na razie odroczone (Muszyński) do 19 lutego (ok. 5 mld)
3. Służebność gruntów dot. przesyłu na razie odroczone (Muszyński) (kilkanaście mld). Numerem 2 zajmuje się podobno już Tomek Fill, więc wejdę z nim w kooperacje”.

Opóźnienie rozstrzygnięcia każdej ze spraw oznaczało oszczędności kosztem najuboższych obywateli. Rzecz dotyczyła m.in. świadczeń emerytalnych i pielęgnacyjnych.

Pełniąca funkcję pierwszej prezes SN Małgorzata Manowska spotkała się na kolacji z premierem Morawieckim. W wyroku z 19 listopada 2019 r. Trybunał Sprawiedliwości UE po raz pierwszy orzekł, jak polscy sędziowie mają oceniać legalność Izby Dyscyplinarnej i nowej, upolitycznionej KRS. Wyrok Trybunału jako pierwszy wykonał sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie. Z maili wynika, że w obozie władzy w tamtym okresie trwała gorączkowa narada, co zrobić z wyrokiem TSUE. Morawiecki 29 listopada 2019 r. w mailu z linkiem do artykułu o dyscyplinarce dla sędziego Juszczyszyna za wykonanie wyroku TSUE pisał tak: „ja powinienem się wypowiedzieć przeciwko anarchii chaosowi itd. I poproszę teraz w trybie pilnym, (…) żeby jakiś dziennikarz mnie o to zapytał…”.

I dalej o kolacji z Manowską: „Mam też prośbę o ściągnięcie tych trzech zapisów od pani manowskiej, które wczoraj cytowała podczas kolacji – może Paweł [Jabłoński – red.] mógłby od niej je pozyskać i dzisiaj mi dać (…) szybciutko – macie około 45 min czasu ale zadanie jest bardzo ważne”.

Fikcyjne stanowiska

• 30 października 2019 r. Morawiecki pisze do współpracowników: „Słuchajcie, próbuję »coś« wyrzeźbić dla koalicjanta – tak, aby nie było to ani MC, ani MSiT” (chodzi o ziobrystów, MC i MSiT to resorty cyfryzacji i sportu). Dworczyk na szybko proponuje: „Najbezpieczniejszy i najbardziej sensowny jest wariant: Woś ministrem konstytucyjnym w KPRM. Tworzymy dla niego cały pion – trzy poważne departamenty w KPRM. Jeden już jest – Pomocy Humanitarnej, pozostałe departamenty przenosimy z MSZ. Dep. Współpracy Rozwojowej – ma tam blisko 100 mln zł do podziału (duża część na organizacje pozarządowe, które realizują projekty poza Polską – trudny kawałek chleba) oraz Dep. Promocji PL za granicą (taka mała fikcja)”.

Ludzie PiS szczerze o sobie (nawzajem)

• W długim mailu z 3 grudnia 2018 r. do Joachima Brudzińskiego Paweł Majewski, były dziennikarz (od 2015 r. związany z PiS), tłumaczył, dlaczego jego zdaniem partia nie odniosła sukcesu w wyborach samorządowych 2018 r. Winą za niepowodzenia obarczał Mateusza Morawieckiego, zarzucając mu szereg błędów: stał się obciążeniem dla PiS po ujawnieniu nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele. Zarzuca Morawickiemu: „Stopniowe w agendzie politycznej odchodzenie od kluczowych interesów elektoratu na rzecz fanaberii salonu. Ta czaszka już się nie uśmiechnie”.

• W mailu z września 2019 r. Michał Dworczyk informował premiera o spotkaniu z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem. Poróżnili się w sprawie budowy dróg S8 i S5. Dworczyk komentował: „Takiej tępoty, połączonej z niekompetencją, bezinteresownym szkodnictwem lub zawiścią, zakłamaniem i zwykłym łajdactwem dawno nie widziałem. Jeżeli polityka ma wyglądać tak, że ludzie wyłącznie ze względu na małostkowość, dla własnej ambicji itp. narażają państwo na miliardowe straty i w taki sposób decydują o sprawach strategicznych z punktu widzenia kraju, to oznacza, że nie jesteśmy lepsi od PO”.

• Maj 2018 r. Premier podzielił się z szefem swojej kancelarii wiadomościami, które otrzymał od Anny Zalewskiej. Trudno jednoznacznie wywnioskować, o jaką sprawę chodzi, jednoznaczna jest za to opinia Dworczyka o Zalewskiej: „Przepraszam, ale powiem krótko – Anka zachowuje się jak baba z magla. Na dodatek przeżarta kłamstwem do szpiku kości”.

• W grudniu 2017 r. posłanka PiS Anna Schmidt prosi Dworczyka o umówienie spotkania z premierem, chce rozmawiać o budowie mostu w rodzinnym Jarosławiu. Skrytykowała przy okazji ministra infrastruktury: „Jest projekt, ale potrzebujemy zgody i kasy, bo z d…pkiem Adamczykiem i wiecznie pijanym szefem komisji infrastruktury nie ma o czym gadać. G..wno zrobili przez dwa lata i mam nadzieję, że je..ny krakus wyleci po 6 stycznia z rządu!”. Adamczyk pochodzi z Krakowa. W styczniu 2018 r. doszło do rekonstrukcji rządu, ale zachował stanowisko i zajmuje je do dziś.

• W sierpniu 2020 r. CBOS przegrał rządowy przetarg na wykonanie badań społecznych. To się nie spodobało współpracownikom premiera, którzy postulowanie usunięcie ze stanowiska szefowej tej instytucji prof. Grabowskiej. „Przecież to jest działanie na szkodę CBOS! Tak jak napisał Tomek, tę kobietę powinno się odwołać natychmiast” – pisała w mailu do Morawieckiego Anna Wójcik, dyrektor biura Prezesa Rady Ministrów.

• 17 listopada 2020 r. Dworczyk pisze premierowi, że marszałek Elżbieta Witek oraz poseł Tomasz Latos nie chcą zająć się nazajutrz projektem ustawy dotyczącej „ściągania lekarzy z zagranicy”. „Ja wszystko rozumiem, każdy jest bardzo ważny, nie lubi załatwiać spraw na ostatnią chwilę, etc. Ale do cholery, są jakieś granice egocentryzmu, nadęcia i poczucia własnej wielkości” – pisze Dworczyk.

Ingerencje w proces wyborczy

• 23 sierpnia 2018 r. ruszyła samorządowa kampania wyborcza. Łukasz Schreiber w mailu do Michała Dworczyka składa propozycję „wsparcia »eventowego« i programowego, które pomogłyby wygrać wybory samorządowe w województwie kujawsko-pomorskim”. Pojawia się pomysł przekazania „4 mln na halę w Jeziorach Wielkich (powiat mogileński) – tutaj mamy p.o. wójta, który walczy po raz pierwszy o zwycięstwo”.

Social media:

Ujawnienie tajemnicy PiS – granatnik

Do eksplozji w Komendzie Głównej Policji doszło w grudniu ub.r. kiedy to sam komendant gen. Jarosław Szymczyk odpalił granatnik przeciwpancerny, który dostał w prezencie od służb Ukrainy podczas wizyty w tym kraju.

Senator Brejza ujawnił zdjęcia z gabinetu komendanta. Powiedział na konferencji 19 września rano:

— “Na szczęście ten granatnik ma zabezpieczenie, które powoduje uzbrojenie głowicy po przeleceniu 15 m. Głowica nie przebyła tego dystansu, więc tylko rykoszetowała i wylądowała w szafie.

Gdyby wyleciała przez okno, mogłoby dojść do potężnej eksplozji w budynkach mieszkalnych, a nawet oświatowych, w okolicy są przecież szkoły.”.

Social media:

Samobójstwo czy ustawka? PiS szoruje po dnie – Afera wizowa w tle

NAJGŁUPSZY, NAJGORSZY! Kwiatkowski BEZ LITOŚCI o ministrze Wawrzyku i AFERZE WIZOWEJ

Afera wizowa. Wszystko, co wiemy o działaniach w MSZ i placówkach na całym świecie. Czeka nas chaos?

PiS, rząd i służby robią wszystko, byśmy wiedzieli o aferze wizowej jak najmniej. Na szczęście jednak mamy w Polsce jeszcze niezależne media. Oto, co udało im się dotąd ustalić

O AFERZE wizowej polska opinia publiczna po raz pierwszy usłyszała 1 września późnym popołudniem. To wtedy „Gazeta Wyborcza” podała, że CBA wkroczyło do ministerstwa spraw zagranicznych – by w ramach międzynarodowego śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w funkcjonowaniu polskiego systemu wydawania wiz pracowniczych badać wątki korupcyjne.

To właśnie był bezpośredni powód dymisji wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, odpowiedzialnego za kwestie wizowe. MSZ poinformowało o jego dymisji wcześniej tego samego 1 września – jednak bez podania jakichkolwiek przyczyn.

W tej chwili Wawrzyk – który w tej sprawie nie zabrał ani razu publicznie głosu – przebywa w szpitalu. Trafił tam w czwartek 14 września wieczorem. Jak podało radio RMF — nie szczędząc słuchaczom i czytelnikom szczegółów — przyczyną prawdopodobnie była próba samobójcza. Inne doniesienia podważyły jednak te informacje.

Paraliż systemu wizowego

W piątek 15 września ministerstwo spraw zagranicznych ogłosiło, że w związku z aferą zrywa wszystkie umowy z firmami świadczącymi usługi outsourcingu wizowego. A do tego przeprowadzi audyt we wszystkich placówkach konsularnych RP. To nie mniej niż 94 wydziały konsularne polskich ambasad i 37 konsulatów generalnych

– można więc spodziewać się paraliżu w pracy całego systemu wizowego.

Uderzy to w migrantów zarobkowych, studentów, ludzi starających się o wizę w celach biznesowych, czy rodzinnych. A także w polskich przedsiębiorców i rolników, którzy od czasu wojny z Ukrainą zmagają się z brakami kadrowymi i apelowali o ułatwienia wizowe dla pracowników z Azji.

Aspekt międzynarodowy jest też ważny dlatego, że obecne posunięcia MSZ (zakończenie umów outsourcingowych etc.) generuje w innych krajach UE tzw. czerwony alarm. To oznacza, że osoby z polskimi wizami wjazdowymi są globalnie uznawane za takie, które wjechały do UE bez kontroli. Co implikuje masę „ludzkich” i systemowych konsekwencji.

Zatrzymano płotki?

Także w piątek 15 września CBA zatrzymała w sprawie afery wizowej trzy osoby – zasiadającego w radzie nadzorczej państwowej spółki Enea Elektrownia Połaniec świętokrzyskiego działacza PiS Mariusza G. i dwóch przedsiębiorców, którym według WP.pl Wawrzyk miał obiecywać pomoc w przyspieszeniu wydania wiz dla ich współpracowników.

Pewne światełko ostrzegawcze zapala się tu, gdy słyszymy, że stawką korupcyjną miały być skromne dwa tysiące złotych. Może to bowiem świadczyć, że ten wątek jest jedynie odpryskiem całej sprawy.

MSZ poinformowało także, że pracę stracił protegowany ministra Wawrzyka dyrektor Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością resortu Jakub Osajda, odpowiedzialny m.in. za tworzenie Centrum Operacji Wizowych w Łodzi.

Przez całą pierwszą połowę września niemal codziennie ujawniane były przez media nowe, często bulwersujące, informacje związane z aferą wizową. Co zrozumiałe, ten temat ma bardzo istotny wpływ na przebieg kampanii wyborczej.

Rządzący PiS próbował oprzeć swą kampanię na antyimigranckim przekazie obietnicy „bezpieczeństwa”, strasząc Polki i Polaków w spotach scenami z zamieszek z krajów Zachodu z udziałem imigrantów.

Opozycja – przede wszystkim Koalicja Obywatelska – odpowiada na to, oskarżając PiS (całkiem słusznie) o ogromną hipokryzję w sprawie migracji i jednocześnie puszczając oko (czy rozsądnie, to się jeszcze okaże) do antyimigracyjnie nastawionej części elektoratu.

Kup sobie polską wizę

W tym natłoku informacji i kampanijnego szumu informacyjnego spróbujmy więc uporządkować, co dotąd w tej sprawie wiemy – przede wszystkim za sprawą mediów, ze szczególnym uwzględnieniem „Gazety Wyborczej” i Onetu.

Z całą pewnością polskie wizy pracownicze od kilku lat można było w wielu miejscach świata dosłownie kupić na czarnym rynku – i był to rynek globalny. Doniesienia o pośredniczych mafiach, które opanowały znaczną część całego polskiego systemu wizowego i o związanych z tym nieprawidłowościach w wydawaniu wiz spływają obecnie m.in. z Indii, Turcji, Ugandy, Nigerii, Białorusi, a także innych krajów.

Wciąż nie wiemy, jaka była realna skala procederu i jego zasięg. Małgorzata Tomczak przeanalizowała już w OKO.press, ile może być prawdy w najbardziej sensacyjnie brzmiących — i wykorzystywanych w kampanii wyborczej KO — doniesieniach o setkach tysięcy migrantów z państw muzułmańskich i krajów Afryki „sprowadzonych do Polski” w ostatnich latach.

Okazuje się, że niewiele, bo zdecydowana większość wiz została wydana obywatelom Ukrainy i Białorusi.

Nadal można jednak zakładać, że liczba wydanych w ramach całego korupcyjnego systemu wiz mogła być naprawdę znaczna i liczona w dziesiątkach tysięcy. Tym bardziej że proceder nie ograniczał się wyłącznie do państw Afryki i krajów muzułmańskich.

Wszystkie bilety wykupione

Mechanizm tego procederu wyglądał następująco. Pośrednicy, wykorzystując luki w polskim systemie wizowym (najczęściej obsługiwanym w danym kraju przez którąś z firm zajmujących się outsorcingiem wizowym), doprowadzali do stanu, w którym osoba ubiegająca się wizę praktycznie nie miała szans na rezerwację terminu w konsulacie.

Wszystkie wolne terminy były bowiem natychmiast po wprowadzeniu do systemu rezerwowane przez pośredników. To sprawiało, że ubiegający się o wizę byli zmuszeni do korzystania z usług pośredników, którzy żądali za to haraczu w wysokości nawet 4-5 tysięcy dolarów.

Sam proces wydawania wiz po stronie polskich placówek konsularnych przebiegał zaś następnie zadziwiająco łatwo. Część korzystających z usług pośredników aplikujących nie była w żaden sposób sprawdzana — także pod kątem niekaralności czy potencjalnych związków z organizacjami przestępczymi, czy nawet terrorystycznymi.

Po prostu musieli odczekać swoje — a następnie wizę dostawali, o ile tylko wcześniej zapłacili haracz pośrednikom.

By użyć bardziej obrazowego porównania – działało to mniej więcej tak, jak działałoby automatyczne wykupywanie biletów na wszystkie pociągi PKP natychmiast po otwarciu sprzedaży, po to, by następnie sprzedawać je chętnym z wielokrotnym przebiciem.

Problem tylko w tym, że gdyby ktoś wpadł na taki pomysł z pociągami PKP, miałby natychmiast na karku policję, ABW, system zostałby szybko wyłączony, a samo PKP na jakiś czas przeszłoby być może z powrotem na sprzedawanie biletów w tradycyjnych kasach.

MSZ śpi, chrapie i przewraca się na brzuszek

Tymczasem reakcji ministerstwa spraw zagranicznych i służb specjalnych na działalność wizowych mafii, praktycznie nie było – mimo że wymagała ona zarówno operacji hakerskich, jak i stosowania napisanego specjalnie na te potrzeby oprogramowania.

Co więcej, część podejmowanych przez MSZ w ostatnich latach i miesiącach działań wskazuje raczej na to, że resort wręcz starał się działalność pośredniczących mafii ułatwić. I wesprzeć rozszerzanie ich działalności o nowe kraje, których obywatele zainteresowani są otrzymaniem wiz pracowniczych do Polski.

Świadczyć o tym mogą:

  • Próba objęcia outsourcingiem wizowym 21 nowych krajów ujętych w słynnym już przygotowywanym przez Piotra Wawrzyka projekcie nowego rozporządzenia MSZ.
  • Towarzyszące temu prace nad uruchomieniem Centrum Decyzji Wizowych MSZ
  • Brak należytej kontroli nad procesem wydawania wiz i lekceważenie związanych z tym procedur bezpieczeństwa
  • Ręczne naciski ze strony Wawrzyka na służby konsularne w różnych krajach dotyczące wydawania wiz konkretnym osobom.

Zarazem jednak nie da się jeszcze na podstawie znanych dotąd faktów stwierdzić, z czym mamy do czynienia. Czy ze świadomym działaniem na rzecz pośredniczych mafii i mafijek, czy raczej z bardzo daleko idącą koincydencją między działaniami MSZ a interesami lokalnych pośredników.

Stosowanie mechanizmu blokowania dostępu do systemów informatycznych danego kraju przez wizowe mafie nie jest bynajmniej wielką nowością. Zmagają się z tym problemem także inne państwa, polskie MSZ wie zaś o nim już od lat.

Pół świata zna już ten numer

Pierwsze (znane nam) sygnały o procederze dotarły do MSZ już w 2016 roku. Wtedy praktycznie zablokowany hakerskimi metodami został dostęp do systemów informatycznych konsulatów Polski w Ukrainie – a wizy pracownicze można było dostać tylko od pośredników.

Nieprawidłowości dotyczące Nigerii w latach 2020-2021 były z kolei badane przez specjalne kontrole MSZ. W raporcie na podstawie ich ustaleń stwierdzono, że cały system wydawania wiz ma charakter korupcjogenny i grozi kolejnymi nadużyciami.

W serwisie X (wcześniej Twitter) do dziś można znaleźć tweety Nigeryjczyków, którzy informowali o własnych problemach z dostępem do polskich wiz. A także tweety pośredników, którzy oferowali im swe usługi – roztaczając przy okazji wizję Polski jako kraju mlekiem i miodem płynącego, a także czekającego na imigrantów z otwartymi rękami.

„Gazeta Wyborcza” bardzo ciekawie opisała natomiast, jak wyglądał analogiczny proceder w Ugandzie (obsługiwanej przez konsulat w Nairobi, w Kenii). W tym kraju już w maju wybuchła afera dotycząca działań pośredników wizowych, którzy wyłudzali od chętnych znaczne pieniądze, obiecując im przyznanie polskiej wizy – co nie następowało.

W 2022 i 2023 roku resort spraw zagranicznych był alarmowany o podobnych praktykach w różnych krajów przez polskich przedsiębiorców i ich organizacje. Polskie firmy rekrutujące pracowników za granicą nie były w stanie uzyskać dla nich wiz – w poszczególnych krajach rynek był już bowiem przejęty przez pośredników.

Na początku 2023 roku odbyły się w MSZ co najmniej dwa spotkania poświęcone temu problemowi z udziałem przedstawicieli organizacji przedsiębiorców.

Zarówno resort, jak i minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau dysponowali więc sporym zasobem informacji na temat nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu wizowego. Zdecydowanie wystarczającym, by wszcząć w tej sprawie postępowania kontrolne.

„Filmowcy z Bollywood”

Kolejnym, nieco osobnym wątkiem w całej sprawie są „filmowcy Wawrzyka”. Według Onetu w listopadzie i grudniu 2022 roku do polskich konsulatów w Indiach (w Mumbaju i Delhi) trafiały od wiceministra Wawrzyka maile z imiennymi listami „filmowców”. Czyli osób, które podawały się za członków ekip filmowych z Bollywood, by dostać polską wizę i w ten sposób trafić na szlak przerzutowy do Stanów Zjednoczonych.

Dla „filmowców Wawrzyka” Polska miała być bowiem tylko przystankiem na drodze do USA. Za taki „bilet” do Stanów przez Polskę trzeba było zapłacić o wiele więcej niż za zwykłą wizę – bo aż 40-50 tysięcy dolarów. Część „pasażerów” dotarła do USA — co wywołało ponoć reakcję służb USA.

Choć w całej operacji brało udział kilka osób z realnym dorobkiem filmowym w Indiach, większość „filmowców” nie miała dotąd żadnego doświadczenia w kinematografii.

W większości byli to nieznający żadnego języka poza miejscowym narzeczem mieszkańcy jednego z indyjskich stanów. Budziło to zrozumiałe wątpliwości konsulów RP. Jednak Warszawa (w osobie Wawrzyka) naciskała, śląc maile z nazwiskami osób, które wizę mają koniecznie – i to pilnie dostać wizy wielokrotne do Strefy Schengen.

W tę sprawę mocno zamieszany jest Edgar K., 25-letni współpracownik Wawrzyka z jego poselskiego regionu (świętokrzyskie). CBA zainteresowało się całą „bollywoodzką” historią dość wcześnie – bo już w kwietniu Edgar K. został zatrzymany, a następnie aresztowany na 3 miesiące. Z aresztu jednak wyszedł, bo poszedł na współpracę ze służbami i uzyskał status tzw. małego świadka koronnego.

Potiomkinowskie Centrum Decyzji Wizowych

Na tym wszystkim nie koniec. W kwietniu kandydujący z Łodzi do Sejmu minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau z wielką pompą ogłaszał otwarcie w tym mieście Centrum Decyzji Wizowych.

Miał to być supernowoczesny ośrodek pozwalający na sprawne wydawanie wiz już nie w placówkach konsularnych, lecz na mocy decyzji samego ministra. Dotąd w takim nietypowym trybie wydawano wizy przede wszystkim obywatelom Białorusi – bo w tym kraju nasze konsulaty mocno ograniczyły tradycyjną ścieżkę wydawania wiz.

Piotr Wawrzyk przygotował projekt osławionego już rozporządzenia, na mocy którego ten tryb miał zostać rozszerzony na kolejnych 21 państw. Były to Arabia Saudyjska, Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Filipiny, Gruzja, Indie, Indonezja, Iran, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Mołdawia, Nigeria, Pakistan, Tajlandia, Turcja, Ukraina, Uzbekistan, Wietnam oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.

To właśnie obsłudze wniosków wizowych z tych wszystkich krajów miało służyć łódzkie CDW. A to oznaczałoby wydawanie decyzji wizowych na skalę przemysłową. Zarazem zaś gigantyczne rozszerzenie skali outsorcingu wizowego – i tym samym lawinowe zwiększenie możliwości dla pośredniczych wizowych mafii.

„Otwarty” w kwietniu obiekt nie działa do dziś. Jak podaje „Rzeczpospolita”, nie ma nawet na nim szyldu MSZ, a budynek jest „zamknięty na głucho”. Mimo to MSZ – informuje „Rz” – ponosi koszty wynajmu obiektu. Obecnie są obniżone (na poziomie 9 tysięcy złotych), od grudnia jednak pełne – 35 tysięcy złotych miesięcznie.

Pomysłodawcą powstania CDW miał być właśnie zwolniony 15 sierpnia z pracy w MSZ dyrektor Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością resortu Jakub Osajda.

Z projektu rozporządzenia szykowanego przez Wawrzyka MSZ wycofało się pod potężnym ostrzałem opozycji, która punktowała hipokryzję PiS – partii jedną ręką „broniącej polskiej granicy” przed imigrantami próbującymi przedostać się z Białorusi, ale drugą ręką szykującej bardzo szerokie otwarcie granic dla imigrantów zarobkowych. Gdyby to się stało, również i Centrum Decyzji Wizowych przestało być potrzebne.

Dopiero ujawnienie afery wizowej nadało tej sprawie nowy, nieznany dotąd kontekst. Nie da się bowiem wykluczyć i takiej możliwości, że i rozporządzenie, i powołanie do życia CDW miały służyć przede wszystkim dalszemu rozluźnieniu szczelności polskiego systemu wizowego.

Wiele do wyjaśnienia

Mimo pracy dziennikarzy wolnych mediów — a tym bardziej mimo komunikatów MSZ i zatrzymań — afera wizowa pozostaje daleka od pełnego wyjaśnienia.

Prawo i Sprawiedliwość jak ognia obawia się jej politycznych skutków – już teraz bowiem afera podważa całą antyimigracyjną narrację tej partii, na której opiera się jej kampania wyborcza.

Z całą pewnością może to rzutować na pracę służb i prokuratorów zajmujących się wyjaśnianiem tej sprawy. I jednocześnie tłumaczyć, dlaczego jedynymi zatrzymanymi powiązanymi z obozem władzy pozostają średniej rangi działacze z województwa świętokrzyskiego.

Autor:

Witold Głowacki

Social media:
Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial