POLSKA Z SEKTĄ PiS MA NIEWIELE WSPÓLNEGO!!!
Marek Zagrobelny – “prawicowa polityka w domu od dziecka, która skręciła w kierunku PiS, gdy miałem 21 lat. 2 lata później wstąpiłem do partii na 12 lat. Potem pranie mózgu, zmęczenie tym szaleństwem, wypalenie i wyjście w roku 2015 – zanim wygrali wybory. Później Norwegia i książka #PokochaćPiS.”
PiS może sfałszować wybory? Druzgocąca opinia Polaków w sondażu
Jarosław Kaczyński chce na wybory w 2023 roku stworzyć “armię” pod nazwą Korpus Ochrony Wyborów. Do monitorowania głosowania przymierza się także opozycja, która planuje zadbać o jego uczciwość za pomocą Obywatelskiej Kontroli Wyborów. Były radny PiS Marek Zagrobelny uważa, że rządzący wyprzedzają opozycję w przygotowaniach. Gość podcastu poliTYka wspomina, że podczas szkoleń PiS, w których uczestniczył, pojawiały się nieformalne wezwania do… fałszowania głosów.
Były radny wspomina szkolenia wyborcze PiS. „Należy sfałszować” | PoliTyka #95
Zagrobelny stwierdza też, że „wybory się fałszuje”, a członkowie rządzącej partii „mają to zakodowane w głowach”. Jego zdaniem – odpowiedzialni za to są właśnie członkowie korpusu ochrony wyborów, którzy mają fałszować (jego zdaniem) karty w obwodowych komisjach przed powstaniem protokołu.
W jaki sposób? – Członek komisji wyborczej bierze dyskretnie długopis, maluje krzyżyk na opuszce palca i przy kontakcie ręki z kartą wyborczą chucha na palec tak, by ten atrament był wilgotny i stawia krzyżyk, jakby odbijał pieczęć na karcie. Jeśli to karta, na której jest oddany głos na Koalicję Obywatelską, to dostawia drugi krzyżyk na liście innej partii, a wiadomo, że jak są krzyżyki na dwóch różnych listach, to głos jest nieważny – mówi „Newsweekowi” Zagrobelny.
Zaznacza, że był świadkiem fałszowania kart do głosowania, a “w niektórych przypadkach miał wpływ na fałszowanie głosów”.
Marek Zagrobelny wstąpił do PiS w 2003 roku, w wieku 23 lat. Był wtedy studentem administracji publicznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Wystąpił z partii w 2015, akurat w momencie gdy PiS triumfalnie wracał do władzy i rozdawał stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. To, co się wydarzyło w ciągu tych 12 lat, Zagrobelny opisał w książce “Pokochać PiS”.
Sebastian Łupak: Wysoko pan zaszedł w partii?
Marek Zagrobelny: To była regionalna kariera. Jak na dwudziestoparolatka chyba dość duża. Byłem radnym rady powiatu górowskiego na Dolnym Śląsku (w latach 2010 – 2015); asystentem społecznym posłanki PiS Aleksandry Natalii-Świat (lata 2008 – 2010); przewodniczącym Klubu Gazety Polskiej w Górze Śląskiej (lata 2010 – 2015). Byłem też naczelnym finansowanej przez PiS powiatowej gazetki propagandowej “Fakty Górowskie” (2008-2014).
Partia finansowała tę moją hejterską gazetę z budżetu biur poselskich, w rozliczeniu na promocję takiego biura. Robili to posłowie i posłanki PiS z Dolnego Śląska. Kasa szła do ręki lub na prywatne konto. W związku z tym wymagali wywiadów ze sobą czy danych tematów, więc mieliśmy na to specjalne miejsce. Szczególnie przed wyborami musiały się ukazywać wywiady z politykami. Poza tym – jechaliśmy na granicy wolności słowa. Raz dostałem nawet wyrok sądowy, bo pozwał mnie starosta powiatu górowskiego. Przegrałem ten proces.
Do PiS-u wstąpił pan z przekonania czy dla kariery?
Nasiąknąłem tym w domu. Mój ojczym miał skrajnie prawicowe poglądy: wierzył w spisek okrągłostołowy; zdradę w Magdalence, w to, że Wałęsa dogadał się z komunistami. A ja, jak on, nie wierzyłem w wolne wybory w czerwcu 1989 roku. Myślałem, że kraj przejęli komuniści i esbecy i trzeba to wyczyścić. I chciałem to czyścić.
d4hbvkz
Później, na Uniwersytecie Wrocławskim, spotkałem wykładowcę, młodego doktoranta, który utwierdził mnie w moich przekonaniach. Wierzyłem więc w te wszystkie spiski, układy, włącznie z zamachem smoleńskim. Był moment, że uległem tej zbiorowej schizofrenii. Nie dało się w to nie wierzyć. PiS jest mistrzem w rozsiewaniu teorii spiskowych, a ja to wszystko łykałem.
Czyli nie dla kariery?
No trochę też. Wiadomo, że liczyłem jako młody, że będę się piął po szczeblach kariery. W wieku 25 lat zrozumiałem, że może mi to pomóc w życiu. A byłem ambitny.
Ale nie zaszedł pan specjalnie wysoko..
Dzięki PiS-owi dostałem dwie prace. Pierwszą – inspektora w biurze powiatowym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w moim powiecie. Drugą – jako specjalista ds. kontaktów z mediami w Komunikacji Miejskiej w Głogowie. To była całkiem wygodna posada. Miałem też pieniądze jako radny przez pięć lat. Więc partia mnie zagospodarowała.
d4hbvkz
No i w momencie, kiedy PiS dochodzi ponownie do władzy w 2015 roku, pan odchodzi?! A to był przecież czas rozdawana najlepszych fruktów – najtłustszych posad dla swoich…
Po pierwsze – poczułem się zmęczony. Przez lata dużo pracy było nieodpłatnej – lokalna gazetka propagandowa, kluby “Gazety Polskiej”, sekretarz komitetu powiatowego partii, non stop zebrania, dużo wyjazdów.
Czułem też, że jestem zablokowany, że władzę w partii mają non stop ci sami starzy działacze. Nie dopuszczają nas, młodych, wyżej.
Ale było coś jeszcze gorszego: szaleństwo, w które popadała partia. Wiara w spisek smoleński, w zamach. I inne spiski. W wieku 32 lat dojrzałem i zacząłem dostrzegać absurdy tego typu myślenia. Wypalałem się. To jest jednak męczące cały czas wierzyć, że za wszystkim stoi układ, że wszyscy są twoimi wrogami. Uznałem, że nie mogę tak dłużej żyć, że nie chcę tego powielać.
Podobno wiara w teorie spiskowe porządkuje umysł, bo pozwala uprościć wszelkie komplikacje, ogarnąć chaos życia, odciąć nadmiar wiadomości…
Nie w moim przypadku. Zacząłem czytać raport Macieja Laska, byłego przewodniczącego Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych i porównywać go z rewelacjami Antoniego Macierewicza. I uznałem, że to Lasek ma rację. Nie było żadnego zamachu. Zestawiłem te dwa światy ze sobą i w wieku 35 lat uznałem, że wychodzę z partii.
d4hbvkz
Poza tym wyjechałem w 2008 roku po raz pierwszy na dłużej do Norwegii…
To pana zmieniło?
Ten kraj mnie po prostu zauroczył. I jego przyroda, i ludzie, i to jak wyglądała tam polityka. Zobaczyłem, że może być normalnie, bez niedorzeczności, bez szczucia, bez teorii spiskowych, bez tej ciągłej polaryzacji. Odpocząłem tam i zrozumiałem, że istnieje inny świat. To przychodziło stopniowo przez kilka lat. W końcu na tyle wyczyściłem głowę, że dałem sobie spokój z polityką i wyjechałem do Norwegii na stałe w 2015 roku.
Partia nie chciała, żeby pan został?
Partia robiła wszystko, aby mnie zatrzymać. Dzwonili nawet wrocławscy posłowie, ale nie odbierałem. Były różne propozycje, obietnice, zachęty. Może zaszedłbym bardzo wysoko w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa? Ale już nie chciałem.
d4hbvkz
Ktoś z PiS powie: no tak, nie doszedł do żadnych stołków, beton partyjny go zablokował, to teraz się mści, pisze książki i chodzi po mediach, bo jest sfrustrowany…
Nie można mi zarzucić, że się mszczę, bo propozycje pracy od PiS jednak w 2015 roku były. Na pewno by mnie wkręcili. Być może zrobiłbym na szybko kurs na członka rady nadzorczej i wskoczył do jakiejś spółki Skarbu Państwa na Dolnym Śląsku. Tu parę tysięcy złotych, tam parę i jakoś bym funkcjonował. Ominąłbym w końcu te skostniałe struktury lokalne, bo miałem swoje dojścia. Widziałem, że oni jednak mogą wygrać wybory parlamentarne jesienią, bo wcześniej wygrał je Andrzej Duda. Byli na fali. Ale i tak odszedłem, bo byłem już wypalony. Zrezygnowałem z bycia radnym, zlikwidowałem konto na Facebooku i numer telefonu. Zamknąłem ostatecznie w cztery miesiące rozdział pod tytułem Polska i wyjechałem do Norwegii.
Dodam na marginesie, że moja książka została wydana najpierw jesienią 2021 w Norwegii pod tytułem “Prawo i Sprawiedliwość – jak nauczyłem się kochać autorytaryzm”. To Norwegowie pierwsi zauważyli, że warto ją opublikować. Tutejsza opinia publiczna i media są zaniepokojone tym, co się dzieje w Polsce. Ja się z nimi zgadzam.
Opisał pan, jak PiS współpracował z Kościołem tuż przed wyborami…
Solidarność czy PiS zamawia msze w kościele. Działacze przynoszą kwiaty, dekorują ołtarz na biało-czerwono, płacą księdzu, to są uroczyste “msze z darami”. A ksiądz w zamian zaprasza tych polityków na mównicę i daje im czytać z Pisma Świętego. Wiele razy zdarzyło mi się czytać na mszy przed wyborami. Lud w kościele zapamiętuje te twarze, te nazwiska. Takich mszy było bardzo dużo.
d4hbvkz
Wtedy to mi się podobało, a dziś widzę, że to była manipulacja wiernymi. Jeśli polityk z księdzem mają sojusz zawarty pod stołem, a ludzie siedzący w kościele o tym nie wiedzą, jest to co najmniej niestosowne.
PiS cały czas ma w sondażach pierwsze miejsce, osiągając około 37 procent poparcia. Wyborcy, w przeciwieństwie do pana, wciąż tej partii wierzą i ufają. Dlaczego?
Polska nie jest Norwegią. W Norwegii są wolne media, ludzie są dobrze wykształceni, nie ma wielkich nierówności społecznych oraz obowiązuje zasada neutralności politycznej służby cywilnej. W Norwegii nie powiela się teorii, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Taki polityk by tam przegrał.
My wyszliśmy z komunizmu; są duże nierówności społeczne, demokracja jest słaba. Poza tym proszę spojrzeć na media publiczne, włączyć chociaż w tej chwili TVP Info – przecież to propaganda, a nie wiadomości. Polacy czują się poszkodowani i szukają winnych. A winnych łopatologicznie podstawia im PiS: to Berlin, Bruksela, liberalna demokracja, Tusk, osoby LGBT.
Czyli ci ludzie nie odejdą od PiS mimo drożyny, inflacji i płacenia przez Polskę gigantycznych kar za niewykonane wyroki TSUE?
Raczej nie, chyba, że chleb będzie po 50 zł. Ale i tak trzeba by wtedy w prosty, łopatologiczny sposób udowodnić, że to wina PiS. Bo skoro Morawiecki mówi, że to wina Putina, bo jest wojna, to mu wierzą. Łatwo łączą dwie kropki.
PiS wszedł – jak żadna inna dotąd partia – w każdy obszar życia Polaków i wykreował im nową rzeczywistość. To już nie jest tylko partia polityczna, ale coś, co zawładnęło Polakami poprzez przemodelowanie codzienności. To stan umysłu, który wdarł się nie tylko do polityki, ale ma wpływ na różne sfery życia. Dlatego dotyka dziś nie tylko tych, którzy interesują się polityką, ale też tych, którzy nigdy nie głosowali.
Myśli pan, że opozycja ma szansę w kolejnych wyborach?
Jest wiele osób wciąż niezdecydowanych oraz tych, którzy nigdy nie głosują. Uważam, że to oni są ogromnym potencjałem w najbliższych wyborach.
Czuje się pan współwinny? W końcu przez lata powielał pan tę propagandę na szczeblu lokalnym…
Rzeczywiście pisałem takie artykuły. Szkalowałem np. Lecha Wałęsę. Przedstawiałem Tuska jako rządnego władzy i chciwego. Pisałem, że poprzedni Trybunał Konstytucyjny wydaje niesprawiedliwe i stronnicze wyroki, bo jest “obsadzony przez komunistycznych aparatczyków”. Pisałem, że “PO chce zgładzić w Polsce wiarę katolicką”.
Ale czy ja byłem winien? Raczej byłem od dziecka podatny na otoczenie, a PiS – poprzez politykę ojczyma – wszedł do mojego domu. A potem jeszcze bardziej zradykalizowało mnie to, że moja mama popełniła samobójstwo w 2006 roku.
Byłem przez lata fanatykiem z wypranym mózgiem; cynikiem i karierowiczem. Długo uważałem, że robię to dla dobra kraju, bo trzeba go oczyścić z okrągłostołowych układów. PiS to było szaleństwo, które pokochałem. I przed którym chcę teraz ostrzec innych.
Marek Zagrobelny jest obecnie stypendystą Norweskiego Towarzystwa Pisarzy i Tłumaczy Literatury Faktu (NFFO); felietonistą w norweskich mediach, m.in. VG, Dagbladet, Minerva, Utrop.
“PiS to sekta”. Były członek partii wyjawił, kogo dostrzegł w Kaczyńskim
- Były członek PiS-u, w twitterowym wpisie porównał partię rządzącą do sekty, a także odniósł się do samego prezesa.
- Marek Zagrobelny napisał, że myślał, że osoba takich jak Jarosław Kaczyński zdarza się “raz na 100 lat”.
- Były polityk pisał także o relacjach w partii
“PiS to sekta”
Porównanie padło na końcu twitterowego wpisu:
“Nie było mi łatwo opuścić PiS. Indoktrynacja oraz silne relacje z ludźmi od roku 2003 zrobiły swoje. Udało się wreszcie wiosną 2015 – zanim wygrali wybory. “Leczenie” kończyłem już w Norwegii. Trwało do końca 2017 roku. PiS to sekta!”, czytamy na Twitterze.
Nie było mi łatwo opuścić @pisorgpl. Indoktrynacja oraz silne relacje z ludźmi od roku 2003 zrobiły swoje. Udało się wreszcie wiosną 2015 – zanim wygrali wybory. "Leczenie" kończyłem już w Norwegii. Trwało do końca 2017 roku. PiS to sekta❗️
— Marek Zagrobelny🇳🇴 (@ZagrobelnyMarek) August 22, 2022

Author: Monika Janos
Milutkiego spędzania na stronce Wam mili życzę, i mam nadzieję że moim pisaniem nie jedną wzruszę, rozweselę dusze. „Autoportret pisany Nie jestem już młoda a też i nie stara W kość oczywiście swoje dostałam Stwierdziłam zatem że wolność jest dla mnie miła W toksyczne związki nie wchodziłam Synowi się poświęciłam Moje szczęście jest miłe... bo syn nie jest skurwysynem Zadowolona jestem z mojego życia Pomimo że od niego po dupie porządnie dostałam Cieszę się z mojego splendoru Na starość przekażę go do rozbioru Wspomnienia będę sobie snuła Nie pójdzie na marne moja nad życiem zaduma Daję każdemu tę oto radę - żyj tak Aby na starość wspominać a wstyd opowiadać było Jestem jaka jestem i mam nadzieję że moimi wypowiedziami, przemyśleniami nie robię nikomu krzywdy. Piszę co myślę, mówię co myślę a pisać, pisać każdy może - lepiej lub gorzej i tak powiem Wam szczerze, nie znam się na pisaniu co i jak gdzie znaki interpunkcyjne wstawić. Wiele bym o sobie mogła jeszcze pisać, ale nie będą mą zajebistością Was męczyła ;-) View all posts by Monika Janos