Jacek Poniedziałek na FB o “wielkim wyborczym szwindlu”
Jacek Poniedziałek należy do tych artystów, którzy otwarcie krytykują obecną władzę. Aktor nie stroni od politycznych komentarzy, ani afiliacji z opozycją. W pierwszej turze wyborów prezydenckich wspierał Rafała Trzaskowskiego, zachęcając jednocześnie w mediach społecznościowych do udziału w wyborach. Niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników udostępnił na swoim facebookowym profilu post, w którym opisywane są fałszerstwa, do których – jak twierdzi jego autorka – dochodziło podczas niedzielnego głosowania. Jacek Poniedziałek skomentował te doniesienia jednoznacznie: “LUDZIE CZYTAJCIE TO I DZIAŁAJMY, BO DZIEJE SIĘ WIELKI WYBORCZY SZWINDEL!” – i zachęcił, by przekazywać post dalej.
Autorka wpisu pełniła funkcję męża zaufania w jednej z komisji wyborczych w Krakowie. Jak twierdzi: “nigdy nie byłam zwolenniczką teorii spiskowych, wierzyłam naiwnie w demokrację i uczciwość wyborów. Do wczoraj”, po czym szczegółowo opisuje szereg nieprawidłowości, jaki miały tam miejsce.
“(…) Po wysypaniu kart z urny, członkowie komisji chcieli je liczyć w podgrupach, czego wyraźnie zakazują przepisy, głosy należy liczyć wspólnie, najlepiej kilkukrotnie, a więc okazało się, że w ‘kupkach’ jednego kandydata (zgadnijcie którego?) znajdują się głosy oddane na innych i one by pracowały na wynik tego kandydata, gdyż komisja nie chciała ponownie ich sprawdzać, tylko szybko policzyć ilość i pójść do domu. Członkowie w trakcie sprawdzania list wyborców i ich podpisów mieli w rękach długopisy, nie wolno ich mieć, dopiero po mojej uwadze to się zmieniło, mimo kilku uchybień zakończyło się podpisaniem protokołu bez moich uwag” – czytamy w poście.
Nie zgadzała się też liczba kart w urnie z liczbą kart wydanych do głosowania, a urzędującemu prezydentowi “omyłkowo” doliczono kilkadziesiąt dodatkowych głosów.
“Dalej, 30 głosów doliczono Dudzie! Przypadek? Aż 30? Po ponownym przeliczeniu okazało się, że to jednak pomyłka. Komisja pracowała do oporu, aż karty się znowu cudem odnalazły. (przewodnicząca ze sztabu RT). To wszystko w Krakowie, co się dzieje w rejonach stricte pisowskich??” – pyta retorycznie autorka, której post publikuje także na swoim Facebooku Jacek Poniedziałek.
Komentujący sprawę internauci, wyrażali oburzenie i nadzieję, że opisane naruszenia zostały zgłoszone odpowiednim służbom, a nie jedynie opisane w sieci. Zachęcano też, za autorką, by w drugiej turze bacznie przyglądać się pracy obwodowych komisji wyborczych chociażby w roli obserwatora społecznego.
——————————-
To wstawił na swoim profilu Pan Jacek Poniedziałek
LUDZIE CZYTAJCIE TO I DZIAŁAJMY, BO DZIEJE SIĘ WIELKI WYBORCZY SZWINDEL!
“Byłam mężem zaufania w komisji, gdzie nie znano procedur liczenia głosów, dochodziło do pomyłek, ale raczej wynikających ze zmęczenia, niż chęci oszustwa.. Jakie były nieprawidłowości: Po wysypaniu kart z urny, członkowie komisji chcieli je liczyć w podgrupach, czego wyraźnie zakazują przepisy, głosy należy liczyć wspólnie, najlepiej kilkukrotnie, a więc okazało się, że w “kupkach” jednego kandydata (zgadnijcie którego?) znajdują się głosy oddane na innych i one by pracowały na wynik tego kandydata, gdyż komisja nie chciała ponownie ich sprawdzać, tylko szybko policzyć ilość i pójść do domu. Członkowie w trakcie sprawdzania list wyborców i ich podpisów mieli w rękach długopisy, nie wolno ich mieć, dopiero po mojej uwadze to się zmieniło, mimo kilku uhybień zakończyło się podpisaniem protokołu bez moich uwag.
A teraz hit: w komisji, do której od czasu do czasu zaglądałam, podczas liczenia, czyli już po wysypaniu kart z urny “zniknęło” aż 150 kart z ważnymi głosami!!
Tzn. ich liczba w urnie powinna odpowiadać ilości podpisów złożonych w spisie mieszkańców. Różnica wynosiła aż 150 kart! Zapewne domyślacie się z której kupki zniknęły.
Dalej, 30 głosów doliczono Dudzie! Przypadek? Aż 30? Po ponownym przeliczeniu okazało się, że to jednak pomyłka. Komisja pracowała do oporu, aż karty się znowu cudem odnalazły. (przewodnicząca ze sztabu RT)
To wszystko w Krakowie, co się dzieje w rejonach stricte pisowskich??
Do czego znierzam: zebraliśmy w 5 dni prawie 2 miliony podpisów na naszego kandydata, musimy więc w 2 tygodnie znaleźć ok. 27 tysięcy osób chętnych do pracy w komisji w całej Polsce (płatne 350zl netto). W wielu komisjach (nadzorowałam kilka, na zamknięciu byłam oczywiście tylko w jednej) nie było ANI JEDNEJ osoby zgłoszonej przez nasz sztab, za to nadreprezentacja naszego głównego kontrkandydata. Zostańcie mężem zaufania, zgłoszonym przez nasz sztab (to akurat tylko charytatywnie) to wkład bardzo, bardzo ważny! Sprawdźmy, co się dzieje z naszym głosem, często oddanym z dużym wysiłkiem! Czy znajdzie się na właściwej kupce? Czy w ogóle znajdzie się na jakiejkolwiek kupce, czy też zostanie wyniesiony w plecaku do najbliższego kosza?
Nigdy nie byłam zwolenniczką teorii spiskowych, wierzyłam naiwnie w demokrację i uczciwość wyborów. Do wczoraj.
Przekażcie mojego posta znajomym, jeżeli uważacie, że ktoś wśród nich mógłby pomóc zatrzymać ten pisowski walec pracą w komisji. Zgłaszajcie się sami do pracy w komisjach! Do samego uczestniczenia w 2ej turze już chyba nikogo namawiać nie trzeba.”
To wstawił na swoim profilu Pan Jacek Poniedziałek
———————————————————–