„Marzenie-sen”
Płynę, płynę w śród obłoków, wśród płatków białych konwalii. Nagły zakręt… spadam. Spadam we mgłę, ręce do mnie wyciągasz, uśmiechasz się. Nie pragnę niczego więcej, niż zagubić się w oczach Twych. Pragnę Twojego ciała dotykanie, przyjemności Ci dawanie.
Powieki rozchylam, bardziej do poduszki się przytuliłam – sen. Sen pobiegł swym torem.
Na samą myśl o kobiecie o zapachu konwalii podniecenie szarpie moim ciałem… w marzeniach się zatapiam: – dorwać, związać, penetrować, całować, masować, do rozkoszy doprowadzić, do omdlenia, do drgawek podniecenia. Krzyku jej dochodzącego gwiazd usłyszeć, błagalnego głosu bym nie przerywała. Poczuć dotyk wbijających paznokci w plecy.
Ogarnia mnie pożądanie w najsilniejszym wydaniu, którego dawno nie odczuwałam. Pragnę poczuć smak Jej ciała, podniecenia. Uprawiać chcę z Nią sex mocno, ostro, bez zahamowań. Pragnę Ją posiąść bez zobowiązań, bez przyszłości, bez wyrzutów sumienia… dla Jej ciała zaspokojenia.
Muzyczka w nastrój wprowadza. Czuję Twą namiętność dłoń sięgnęła pomiędzy uda, poczułam żar doskonałości. Dotykam krągłości, język tańcuje w namiętności. Czuję… szczytowanie Twoje następuje… w ciele Twym granie, wszystko w Tobie pulsuje.
Budzę się. Jak zwykle Kuleczka, psinka moja kochana lirze mi rękę … muszę wstać wyjść na spacer.