Czy do sklepu chodzić w maseczce?
Sytuacja opisana przez moja znajomą.
Mam znajomą która uwielbia kwiaty. Kiedy jest okazja zakupu nie odpuści. Ze względu na sytuację…
Tak więc w czasie kiedy było ogłoszone aby unikać tłumu, nosić maseczki jeśli jesteś chory, nie wychodź z domu itd… znajoma korzystając z ciepłego dzionka wygodnie usadowiła się na rower i… “wio Mariola”… dupencję swoją zawiozła do miejsca gdzie mogła zakupić kwiatki do swojego ogródka. cdn.
Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to pani kwiaciarka, która miała maseczkę ale tylko usta zakryte co spowodowała że moja znajoma się od siebie uśmiechnęła widząc jak by nie patrzeć komiczną sytuację. Ale jeszcze bardziej ucieszył ją widok bratków za 2 złocisze.
Kiedy już miała opuścić sklepik weszła do niego córka kwiaciarki wkurwiona jak cholera.
-Co córuś się stało – spytała kwiaciarka
-A, się wkurwiłam – dosadnie w zdenerwowaniu wyrzuciła z siebie córka
Przysiadła na krześle, odetchnęła, z lekka się uspokoiła i powiedziała:
-Będziesz musiała mamo zrobić ty zakupy. Ta sucz z Biedronki nie obsłużyła mnie bo stwierdziła że jak mam maseczkę to znaczy rzem chora. Ja di suki mówię, że nie jestem chora, tylko chronię siebie przed innymi. A ona swoje ze nie obsłuży. Wkurwiłam się i wyszłam. A żeby było śmiesznie sama kurwa ma maseczkę na ryju.
——————————
Tak więc konkludując… aby zrobić zakupy idź do sklepu bez maseczki.
A tak summa summarum… rząd robi zamęt w głowach mniej myślących osób, mówiąc że chorzy mają nosić maseczki, to i wielu idzie tym “tropem” myśląc że kto ma maseczkę ten chory. Ale jeśli pójdziemy dalej tym tropem to sprzedawczyni z Biedronki jest chora i nie powinna być przy kasie… i jeśli bym myślała jak kasjerka nie powinno się podchodzić do jej kasy.
W niosek nasuwa się sam:
debile są w śród nas