Andrzej Duda pojawił się dopiero z łaski swojej w Lądku-Zdroju na terenach zniszczonych przez powódź, kiedy go Tramp wystawił.
Do wojskowego z którym rozmawiał powiedział, cyt:
“(…) Tu już w tej chwili jest chłodno nocami. Więc te zamoknięte budynki i ten szlam musi zostać jak najszybciej uprzątnięty. To jest kwestia posprzątania i przygotowania tych obiektów do odsuszenia. Nie jest to robota wymagająca jakichś wysokich kwalifikacji, de facto każdy to może robić. Te proste, zwykłe prace muszą być wykonane. Trzeba to zrobić w sposób przemyślany i zorganizowany, dlatego że tutaj nawet ciężko dojechać”
🙁
No geniusz, Andriej geniusz kurwa… to niech sam weźmie się do roboty, jak to takie proste i przyjemne i każdy bez kwalifikacji może zrobić. Czyli co? Żołnierze według niego, i inne służby w tym strażacy tam są niepotrzebni… bo tylko łopata, miotła i szmata wystarczy? Co za debil. Szkoda aż na niego słów. Czy wszyscy tacy jebnięci są. Morawiecki mokrą ścianę skuwa urządzeniem podłączonym do prądu a Dudowi wydaje się że wystarczy tylko miotła. Czyli dla niego żołnierze to są tam niepotrzebni?
”
“